Przejdź do treści
Red Bull X-Alps 2013: Christian Maurer na mecie, fot. Sebastian Marko
Źródło artykułu

Szwajcar Christian Maurer zwycięzcą Red Bull X-Alps 2013

W niedzielę przed południem, po przebyciu dystansu 1031 km w linii prostej pieszo lub na paralotni, pokonaniu wielu alpejskich pasm górskich, do mety Red Bull X-Alps dotarł Christian Maurer. Droga z Salzburga w Austrii do Monako na Lazurowym Wybrzeżu zajęła mu mniej niż 7 dni. Szwajcar nie popełniał błędów, a przedostatniego dnia swojej wędrówki miał już ponad 300 km przewagi nad rywalami. To jego trzecie zwycięstwo w tym niezwykle trudnym i wymagającym rajdzie przygodowym.

Trwa walka o kolejne miejsca. W sobotę dzięki ryzykownej taktyce do przodu wyskoczył Francuz Antoine Girard. Podczas gdy grupa pościgowa za Maurerem trzymała się razem w drodze w kierunku Mont Blanc, on zaryzykował lot na południe, gdzie lepsza termika pozwoliła mu na pokonanie większego dystansu. 33-letni nauczyciel w niedzielę rano był trzeci, a potem ścigał się z rodakiem Clementem Latourem.

Ciągle spory dystans do pokonania ma jedyny Polak biorący udział w tej rywalizacji – Paweł Faron. W sobotę przemierzał góry w Szwajcarii. Dzięki doskonałej pogodzie dużo czasu spędził w powietrzu. Prognoza jest dobra, więc w kolejnych dniach może być podobnie.

 


Paweł Faron wciąż walczy na trasie rajdu

Paweł wciąż zachowuje jednorazową możliwość nocnego marszu. Skorzysta z niej prawdopodobnie na samym końcu wyścigu. Nie jest już zagrożony eliminacją, ponieważ słynna reguła 4.5, wg. której co 48 godzin odpada ostatni zawodnik przestała obowiązywać po dotarciu Maurera do Monako. Ostatnim wyeliminowanym uczestnikiem był Austriak Thomas Hofbauer. Czując zagrożenie, w nocy z soboty na niedzielę “Nightpass” wykorzystał Pierre Carter (RPA). Wiadomość o Maurerze zbliżającym się do mety skomentował: „Od teraz, każdy może oddychać swobodniej.”

W tym roku wyścig dla wszystkich zawodników jest jeszcze trudniejszy – nie tylko dlatego, że trasa liczy 200 km więcej niż przed dwoma laty. To Maurer bardzo wysoko ustawił poprzeczkę dla najlepszych paralotniarzy potrafiących znakomicie poruszać się po górach. Każdy z nich zmaga się z trudnościami, zmęczeniem i zmieniającą się pogodą na trasie do Monako. Teraz będą mierzyć się również z myślą, że do celu muszą dotrzeć najpóźniej w piątek w południe. Następną szansę na ukończenie najtrudniejszego rajdu przygodowego świata mogą otrzymać dopiero za dwa lata.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony