Przejdź do treści
The Flying Bulls o zachodzie (fot. Dan Vojtěch)
Źródło artykułu

Scena z Top Gun odwzorowana w realu i dużo więcej

Dzięki Tomowi Cruise’owi zobaczył go świat, ale The Flying Bulls pokazuje ten manewr najpiękniej.

Czy byki potrafią latać? No pewnie, jeśli bierzemy pod uwagę członków czeskiego zespołu akrobacji samolotowej The Flying Bulls. Całkiem niedawno do czwórki asów zza naszej południowej granicy przyłączył się fotograf Dan Vojtěch, któremu udało się wykonać jedne z najciekawszych zdjęć lotniczych jakie do tej pory widzieliśmy.

Poniżej kilka zdjęć z tej wyjątkowej sesji, a także klip, z którego dowiecie się jak powstawały.

Jak im się to udało? Z pomocą gigantycznej, zasilanej akumulatorowej lampy błyskowej, przymocowanej do fotela jednego z samolotów grupy Xtreme Air XA42. Choć, żeby zdjęcia wyszły jak trzeba, należało podlecieć dość blisko, aby lampa mogła oświetlić dwa samoloty lecące w lustrzanym odbiciu – na odległość około 20 metrów.

Oczywiście dwa samoloty ze zdjęcia były o wiele bliżej. „Podczas lotu lustrzanego, ja lecę na plecach” – mówi lider zespołu Stanislav Čejka. „Lecimy z prędkością około 250 km/h, a najmniejsza odległość między nami wynosi trochę ponad 2 metry”.


Pętla w formacji (fot. Dan Vojtěch)

Dla fotografa Dana Vojtěcha praca z latającymi bykami nie była łatwa. Choć mierzy 193 cm wzrostu, musiał się zmieścić w ciasnym kokpicie i nie miał zbyt wiele pola do manewru, aby dobrze się przyłożyć do każdego ze zdjęć. Mimo to, jest bardzo zadowolony z rezultatów.


Mirror flight (fot. Dan Vojtěch)

Wykonywanie tego typu manewrów w powietrzu wymaga olbrzymiej ilości treningu. Stanislav i jego trzej koledzy, około 80 godzin rocznie poświęcają na ćwiczenie akrobacji. Dodatkowo dwaj z nich pracują na cały etat jako piloci wojskowi.


Czescy piloci The Flying Bulls (fot. Dan Vojtěch)

Podczas gdy lot lustrzany to jedna z najbardziej spektakularnych figur jakie można zrobić w formacji, inne też wymagają niezłej synchronizacji.


Mogliby tak w kółko! (fot. Dan Vojtěch)

Jeśli sądzicie, że ich praca przypomina ciągłe jeżdżenie na kolejce górskiej, to oczywiście jest w tym wiele prawdy. „Zazwyczaj wyciągam 4 do 5G, a mój skrzydłowy pięć do sześciu” – mówi Stanislav. „Ale nie ma się czym martwić. Samoloty są przystosowane do latania przy 10G!”

A co na to Vojtěch – oczywiście nie licząc ciasnoty kokpitu? „To najlepsze! Biuro! Na świecie!”

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony