Przejdź do treści
(fot. Jaroslaw Szot)
Źródło artykułu

100 skoczków spadochronowych chce ustanowić nowy Rekord Polski

„100 polskich skoczków na niebie będzie wspaniałym osiągnięciem” – mówi Jarosław Szot.

W dniach od 11 do 14 sierpnia, w czeskiej miejscowości Klatovy, odbędzie się wielkie święto polskiego spadochroniarstwa. Nasi skoczkowie będą próbowali ustanowić nowy rekord Polski w dyscyplinie BIG-WAY. Ich celem będzie utworzenie 100-osobowej figury w barwach narodowych. Pobicie rekordu pozwoli nam dołączyć do elitarnego „Klubu 100-WAY”. Do tej pory ta sztuka udała się tylko 7 państwom na świecie.

O ekstremalnym wyzwaniu rozmawiamy ze współorganizatorem całego przedsięwzięcia - Jarosławem Szotem. Popularny „Widget” na swoim koncie ma ponad 2000 skoków i o swobodnym spadaniu wie niemal wszystko.

Skąd pomysł, żeby ustanowić nowy Rekord Polski?

To przychodzi naturalnie. W sporcie chodzi o to, żeby co chwilę ustanawiać nowe rekordy i dlatego teraz chcemy dołączyć do elitarnego grona 100 osób, które w powietrzu utworzą spójną figurę. W 2008 roku, udało się nam ustanowić rekord Polski, w którym udział wzięło 45 skoczków. Cztery lata później udało się go pobić. W przedsięwzięciu wzięło udział 70 osób.


Big Way (fot. Jaroslaw Szot)

Na czym dokładnie polega dyscyplina BIG-WAY?

Jest to matka wszystkich dyscyplin spadochronowych. Polega na tym, żeby jak najwięcej osób złapało się podczas spadania. Żeby to robić trzeba być naprawdę świetnym skoczkiem, oraz mieć perfekcyjne zaplecze.

Jak w praktyce będzie wyglądać ustanawianie nowego rekordu Polski?

Skoczków na wysokość 6000 tys. metrów zabierze 5 samolotów, które będą lecieć w szyku, oddalone od siebie o kilka metrów, pilotowane przez najlepszych pilotów w Europie. Wszyscy skoczkowie muszą w ciągu kilku sekund opuścić samoloty. Najpierw wyskakuje tak zwana baza, czyli najciężsi zawodnicy, którzy stanowią środek formacji. Następni do nich nurkują i dokują w odpowiedniej kolejności, budując sześć sektorów w kształcie gałązek. Każdy z sektorów ma swojego kapitana. Na zbudowanie formacji jest około minuty. Mamy 10 prób. Nie zakładamy, że uda się to za pierwszą, albo drugą próbą. Myślę, że liczba sześć, siedem, osiem – będzie optymalna.


Big Way (fot. Jaroslaw Szot)

Jak rozwija się poziom spadochroniarstwa w Polsce?

W ekspresowym tempie. Duży wpływ na to mają tunele aerodynamiczne, w których możemy trenować przez cały sezon. W zeszłym roku został zbudowany FlySpot, który skupia całe środowisko, i tylko przez zimę spora część skoczków swoje umiejętności podniosła do wyczynowego poziomu. Gdy w 2012 ustanawialiśmy rekord Polski, mieliśmy problem, żeby zebrać 70 skoczków z tak wysokimi kwalifikacjami. Teraz mieliśmy kłopot bogactwa. Bardzo mnie to cieszy, bo spadochroniarze tworzą niesamowitą subkulturę. To świetni ludzie, z kolorowymi głowami. Im nas więcej, tym lepiej.


Big Way (fot. Jaroslaw Szot)

Jak przygotowujecie się do bicia rekordu 100-way?

Jest to długi proces. Tak naprawdę trzeba się cofnąć do 2012 roku. Już wtedy zaczęły się przygotowania do tego. Najpierw wybraliśmy miejsce. Rekord będziemy starali się ustanowić nad czeskim miastem Klatovy. Znajduje się tam baza firmy Pink Skyvan Aviation – najlepszego dostawcy samolotów do skoków w Europie, który zapewnia nam możliwość skakania z 5 samolotów wyposażonych w aparaturą tlenową jednocześnie. Jest ona niezbędna na wysokościach powyżej 4000 tys. metrów.

Jeżeli chodzi o zasób ludzki, to od trzech lat obserwujemy umiejętności poszczególnych skoczków, podczas różnych eventów. Na liście rezerwowej jest 20 osób i jest to tak zwany "ALFA Team", czyli czołowi polscy zawodnicy. Tutaj jest inaczej niż w piłce nożnej. Na ławce siedzą skoczkowie z największym doświadczeniem. Mają oni za zadanie zastępować tych, którzy mają słabszą dyspozycję danego dnia. I nawet, jak kogoś zmienią przykładowo w szóstej czy siódmej próbie, to od razu muszą dopasować się do formacji. Jeżeli chodzi o treningi to ćwiczymy na wspólnych "campach", które organizowane są zarówno w powietrzu, jak i we FlySpocie.


Big Way (fot. Jaroslaw Szot)

Co będzie najtrudniejszym elementem podczas ustanawiania rekordu?

Najtrudniejszym etapem będzie moment otwarcia spadochronu. W powietrzu będzie 100 osób, które będą lecieć z prędkością ok. 200 km/h. Od wysokości 2000 metrów, co 300 metrów będą odrywać się poszczególne grupy aby uzyskać największą możliwą separację w momencie otwarcia spadochronu. Nikt nie może otworzyć spadochronu za wysoko ani za nisko. Musi być dyscyplina. Dlatego wszyscy, którzy będą tworzyć formację przygotowują się do tego od lat. Będziemy też bardzo dokładnie trenować wszystko na ziemi podczas próby bicia rekordu.


Big Way (fot. Jaroslaw Szot)

Czego wam życzyć?

Żeby było bezpiecznie. Jeżeli nam się to uda zrealizować, to będzie naprawdę wspaniale. Wszyscy skoczkowie będą ubrani w białe i czerwone kombinezony. Na niebie powstanie biało-czerwona flaga. Do tego warto dodać, że uprawiamy chyba jedyną dyscyplinę na świecie, gdzie nie ma bezpośredniej rywalizacji. Wszyscy mają jedną ideę. Jeden cel. Trzymajcie za nas kciuki!

W takim razie trzymamy mocno, i życzymy powodzenia. Dzięki za rozmowę.

Dzięki również.


Big Way (fot. Jaroslaw Szot)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony