Przejdź do treści
Łukasz Czepiela
Źródło artykułu

Jak wygląda selekcja w Red Bull Air Race?

Łukasz Czepiela opisuje, jak przebiegają kwalifikacje i pokazuje tor treningowy na nagraniu z kasku.
Niedawno informowaliśmy, że Łukasz Czepiela wraca do zmagań w Red Bull Air Race. Podczas obozu kwalifikacyjnego odnowił ograniczoną superlicencję uprawniającą do udziału w Challenger Cup. Poprosiliśmy go, aby opowiedział nam, jak w praktyce wygląda ubieganie się o nią i na czym polega szkolenie pilotów, którzy mają ścigać się pomiędzy wypełnionymi powietrzem pylonami, pędząc z prędkością 370 km/h, na wysokości kilkunastu metrów nad ziemią, wgniatani w fotel przeciążeniem o wartości 10G. Udostępnił nam także dwa filmy nagrane podczas obozu.

Wstępna selekcja

Żeby zostać dopuszczonym do ubiegania się o możliwość startu w Red Bull Air Race trzeba przejść wstępną selekcję. Piloci, którzy się o to starają, to wyróżniające się osobowości ze świata lotnictwa, zwykle z dorobkiem w akrobacji samolotowej. Mają duży nalot i olbrzymie doświadczenie zbierane podczas zawodów i pokazów. „Uczestnicy obozu są wybierani spośród dużej grupy pilotów - czy to wojskowych, jak w przypadku Bena (dop. Murphy’ego), czy też akrobacyjnych, jak w pozostałych przypadkach” – opowiada Łukasz. „Na miesiąc przed zgrupowaniem dostajemy maile z datą i miejscem. Tym razem był to Madryt”.

Praktyka

„Po przyjeździe mamy dzień zapoznawczy, ponieważ w jednym miejscu zjawia się duża grupa nowych pilotów. Drugiego dnia obozu zaczynamy latać” – tłumaczy zawodnik, który miał okazję startować w Challenger Cup w sezonie 2014. „Zaczyna się dość wysoko – na około 600 metrach nad ziemią. Piloci zapoznają się z samolotami, z charakterystykami przeciągnięć tych maszyn – czyli tym, jak zachowują się po przekroczeniu granicy „przyczepności”. Przez kolejne dni wysokość jest obniżana, aż do momentu, w którym pilot dostaje pozwolenie na przelot między pylonami. Tor na obozie składa się z około 12 bramek powietrznych. Na początku przelatuje się przez jedną bramkę, potem przez dwie, trzy, i tak dalej - powoli łącząc wszystkie odcinki toru”.


Teoria

„Każdy pilot przed przylotem na obóz dostaje temat przydzielony przez instruktorów. Moim były pylony – co może się stać z pylonem, jak uniknąć ścinania ich i co można zrobić, gdy ten zawinie się wokół skrzydła. Codziennie jedna osoba robiła prezentację trwającą około 15-20 minut. Codziennie mieliśmy też wspólny briefing na temat zasad lotów i bezpieczeństwa na torze. Później każdy przechodził indywidualny briefing z trenerami o tym, co będzie się działo i jakie ma zadania na dany dzień. Tak samo po każdym dniu lotnym – po trzech, czterech lotach – odbywał się debriefing. Dyrektor zawodów Steve Jones opowiadał jak nam poszło, czy jest zadowolony z postępu i co będzie jutro”.

Zdrowy duch

„Cały obóz trwa około 10 dni. Mniej więcej w połowie jest tzw. dzień socjalny, w którym piloci nie latają. Wtedy odbywają się różnego rodzaju gry. Na miejscu zawsze jest lekarz medycyny lotniczej, no i psycholog, który ocenia to jak integrujemy się ze sobą - zwłaszcza tego dnia. Tym razem bawiliśmy się w podchody w parku, podczas których rozwiązywaliśmy zagadki i graliśmy w różne gry”.

Egzamin


„Nie ma teoretycznego egzaminu na superlicencję. Zaliczenie odbywało się na podstawie prezentacji. Ze względu na moje wcześniejsze doświadczenie w Red Bull Air Race, mój temat był bardzo przyjemny. Zresztą wszystkie były fajne. Jeden z pilotów miał fitness – jak dbać o kondycję, jak się nawadniać, jak jeść. Melanie (dop. Astles) miała pytanie o to, jak się zachować jeśli stracimy ciśnienie oleju w silniku, także każdy z nas miał fajny zakres teorii do przerobienia i musiał się tego nauczyć. A egzamin praktyczny? Dla mnie bajka! Po nielataniu przez rok pomiędzy pylonami nie mogłem być bardziej zadowolony, niż w momencie, w którym dostałem samolot do dyspozycji i musiałem przelecieć cały tor” – wspomina Łukasz. „Z ośmiu pilotów czwórka przeszła kwalifikacje. Było też trzech pilotów z klasy Challenger, którzy ubiegali się o nieograniczoną superlicencję pozwalającą startować w klasie Master”. Oprócz Polaka, w challengerze w sezonie 2016 wystartuje też pierwsza kobieta w Red Bull Air Race, wspomniana Francuzka i Brytyjczyk oraz Amerykanin Kevin Coleman.


Łukasz Czepiela znalazł się na obozie kwalifikacyjnym po roku przerwy od startów w challengerze Red Bull Air Race. „W zeszłym roku, w momencie, w którym wiedziałem, że nie będę startował w serii, głównym priorytetem stało się dla mnie zrobienie kwalifikacji kapitańskich, także poza pracą niewiele się działo” – zdradza pilot, który na co dzień lata pasażerskim odrzutowcem w liniach lotniczych. „Oczywiście, nie chciałem odpuścić latania ekstremalnego. Byłem na mistrzostwach świata w akrobacji samolotowej we Francji. Trenowałem w Polsce na samolotach grupy Firebirds – jest to grupa akrobacyjna, która lata trzema samolotami w szyku. Jeden z nich to najnowocześniejszy samolot akrobacyjny – jednomiejscowa Extra 330 sc. Jej właścicielem jest Łukasz Świderski, były mistrz Polski w akrobacji samolotowej i to dzięki jego uprzejmości miałem okazję trenować akrobację do zawodów w klasie unlimited”.

Challenger Cup, są to zawody rozgrywane podczas każdego z przystanków Mistrzostw Świata Red Bull Air Race. Ich zadaniem jest wyłonienie najlepszych pilotów wyścigowych, którzy w przyszłości będą mogli rywalizować w klasie mistrzowskiej. Żeby zostać sklasyfikowanym, piloci muszą wziąć udział w trzech zawodach. Najlepsza szóstka klasyfikacji generalnej walczy o puchar podczas finałowego przystanku. Łukasz wystartuje w: Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Japonii, Węgrzech, Niemczech i nad torem w Indianapolis w USA. Jak zaznaczył w rozmowie z nami, zrobi wszystko, aby zakwalifikować się do finałów i walczyć o zwycięstwo także w Las Vegas.

Więcej informacji o Red Bull Air Race na oficjalnej stronie zawodów: www.redbullairrace.com

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony