Prof. Wrochna: dobrze by było, gdyby udział naszego astronauty nie zakończył się na tej misji
Dobrze by było, gdyby udział naszego astronauty w lotach kosmicznych nie zakończył się na tej jednej misji – powiedział PAP prof. Grzegorz Wrochna, były prezes Polskiej Agencji Kosmicznej. Jeszcze trzy lata temu ludzie się dziwili, że Polska może cokolwiek robić w kosmosie - dodał.
W środę z Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie wystartowała rakieta Falcon-9 SpaceX, rozpoczynając misję Ax-4. Jednym z jej uczestników jest Sławosz Uznański-Wiśniewski. To drugi Polak w historii, który znalazł się na orbicie okołoziemskiej, ale pierwszy, który weźmie udział w misji prowadzonej na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Prof. Wrochna powiedział PAP, że czuje wielką ulgę, że lot się odbył, że nie ma dalszych opóźnień, że nasz kandydat na astronautę jest już realnie astronautą. "Czuję wielką radość i satysfakcję, że kilka lat pracy włożonych w to, aby misja doszła do skutku, przyniosło owoce” – podkreślił.
Jak wyjaśnił, było to dla Polski bardzo duże wyzwanie. „To było ogromnie trudne. Jeszcze trzy lata temu, kiedy przedstawiałem się, że pracuję w Polskiej Agencji Kosmicznej, ludzie się dziwili, że Polska może cokolwiek robić w kosmosie. Widać było kompletny brak wiary. Nawet niektórzy politycy żalili mi się, że kiedy mówią o kosmosie, to inni się z nich śmieją. Pokazywał się trochę nasz narodowy brak wiary we własne siły” – zwrócił uwagę prof. Wrochna.
Udział Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w misji Ax-4 to rezultat umowy podpisanej w sierpniu 2023 r. między Ministerstwem Rozwoju i Technologii a Europejską Agencją Kosmiczną na przygotowanie i przeprowadzenie polskiej misji technologiczno-naukowej IGNIS na ISS. Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) wzięła udział w przygotowaniu misji jako agencja wykonawcza MRiT.
Jak zaznaczył prof. Wrochna, Europejską Agencję Kosmiczną też trzeba było wcześniej trochę przekonywać. „Dobrze wykorzystaliśmy nabór ESA na astronautów ogłoszony na początku 2022 roku. Wystartowało w nim 22 tys. osób z całej Europy, w tym 500 z Polski. Grupa Polaków dostała się do finału. Utrzymywaliśmy z nimi kontakt, a jednocześnie przekonywaliśmy dyrektora ESA, że warto postawić na Polaka. To nie było łatwe, ponieważ Polska wpłacała wtedy bardzo niewielkie kwoty na współpracę z ESA. Wiadomo było, że preferowani są kandydaci z krajów wpłacających dużo więcej" – wspomniał były prezes POLSA, który swoje stanowisko piastował od lutego 2021 r. do marca 2025 r.
Jak mówił, trzeba było przekonać dyrektora ESA, że Polska to duży kraj i że agencja może liczyć na znacznie zwiększenie naszego wkładu – "pod warunkiem jednak, że nasz kandydat znajdzie się w grupie wybranych astronautów". "Inaczej nie było szans, aby przedostać się przez media i dotrzeć do społeczeństwa z przekazem, jak ważny jest kosmos dla nowoczesnego kraju i współczesnego społeczeństwa” – zaznaczył prof. Wrochna.
Wybranie Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego wiele zmieniło.
„To się udało. Sławosz Uznański-Wiśniewski dostał się do grupy astronautów rezerwowych, ale to nie gwarantowało mu lotu. Jednak już sam fakt, że znalazł się w tej grupie pomógł nam mówić szeroko o znaczeniu wykorzystania przestrzeni kosmicznej w wielu obszarach, np. w rolnictwie, administracji państwowej czy bezpieczeństwie. Polska wkrótce aż pięciokrotnie zwiększyła swój wkład do ESA. Obecnie nie jesteśmy już na szarym końcu, ale na 6., 7., 8. miejscu, między takimi krajami, jak Belgia, Holandia czy Hiszpania” – wyjaśnił prof. Wrochna.
Podkreślił, że to przynosi realne korzyści. „Dzięki temu nasz przemysł kosmiczny może nie tylko dostarczać pojedyncze części, ale może pracować np. nad całymi systemami satelitarnymi w ramach projektów ESA. W tym sensie lot naszego astronauty się zwrócił - polskie firmy otrzymały znakomitą szansę rozwoju i z niej skorzystały” – zwrócił uwagę.
Wspomniał też, że dobrze by było, gdyby udział naszego astronauty w lotach kosmicznych nie zakończył się na tej jednej misji.
„Bardzo byśmy tego chcieli, bo samo wykształcenie i przygotowanie astronauty do lotu to ogromna inwestycja. Poza tym mógłby przeprowadzić kolejne eksperymenty. Kiedy wspólnie z ESA ogłosiliśmy nabór na eksperymenty, które nasz astronauta mógłby wykonać na orbicie, w ciągu miesiąca otrzymaliśmy aż 66 zgłoszeń, z których mogliśmy wybrać tylko 13. Tymczasem apetyty polskich firm i naukowców są znacznie większe. Chcielibyśmy więc to kontynuować” – zaznaczył rozmówca PAP.
Zastrzegł jednak, że do tego potrzebny jest aktywny i widoczny udział Polski w działaniach Europejskiej Agencji Kosmicznej.
„Obecnie Sławosz Uznański-Wiśniewski ma statut astronauty projektowego, czyli zatrudnionego w Europejskiej Agencji Kosmicznej do konkretnej misji. Bardzo byśmy chcieli to zmienić na status permanentnego astronauty ESA. Trudno było to osiągnąć w tym momencie, ponieważ Polska jak na razie tylko jednorazowo zadeklarowała zwiększenie wkładu finansowego do ESA. Te deklaracje składa się raz na trzy lata i właśnie ten moment nadchodzi. To będzie więc kolejny decydujący moment. Mam nadzieję, że nasz wkład będzie co najmniej utrzymany, co oczywiście zwiększa szansę na to, że nasz astronauta stanie się na stałe zawodowym astronautą ESA” – wyjaśnił prof. Wrochna.
Zauważył, że warto przygotowywać się też na dalsze wykorzystywanie kosmosu.
„Choć Międzynarodowa Stacja Kosmiczna kończy już swój żywot, prowadzone są zaawansowane prace nad kolejnymi, w tym prywatnymi stacjami. Choćby Axiom Space, która organizuje lot naszego astronauty, przygotowuje moduł dla ISS, który w przyszłości ma stać się samodzielną stacją. Naturalnie będziemy chcieli tam wysyłać naszych astronautów” – powiedział.



Komentarze