Przejdź do treści
Źródło artykułu

Wiedeńczyk i inne podniebne ucieczki. Obchody 40. rocznicy ucieczki samolotu AN-2

Brawurowe ucieczki przed komunistyczną represją, wykaz odwagi i buntu przeciw reżimowej rzeczywistości, a może uprowadzenia samolotów? Tematy, które brzmią jak tytuły sensacyjnych filmów, a są historiami prawdziwymi będą motywem przewodnim najbliższych wydarzeń w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.

Pretekstem są obchody 40. rocznicy ucieczki samolotu An-2 do Wiednia, które przypadają na dni 1-3 kwietnia 2022 roku.

W programie premiera filmu "Wiedeńczyk – historia podniebnej ucieczki", panel dyskusyjny z udziałem bohaterów, wystawa poświęcona lotniczym ucieczkom, gra terenowa dla całych rodzin, a także przy dobrej pogodzie przylot i zwiedzanie samolotu AN-2, czyli tytułowego Wiedeńczyka.

Będzie to wyjątkowa okazja do posłuchania relacji z pierwszej ręki osób, które brały bezpośrednio udział w ucieczce Wiedeńczykiem – swój udział zapowiedzieli m.in. Jerzy Czerwiński i Andrzej Malec z rodzinami – piloci- uciekinierzy, którzy specjalnie przylatują do nas ze Stanów Zjednoczonych, Ireneusz Zawolski – pilot, który bezpośrednio sprowadził Wiedeńczyka z Wiednia.

Piątkową dyskusję poprowadzi Jolanta Drużyńska – autorka książki „Krok do wolności”, z kolei w sobotę wydarzenie poprowadzi Jarosław Dobrzyński – autor prezentowanej wystawy.

Swoje stoisko zapowiedziała także Fundacja Wiedeńczyk, która na co dzień opiekuje się muzealnym samolotem, utrzymując go w stanie umożliwiającym dalsze odbywanie lotów.

Wstęp na wszystkie wydarzenia możliwy w cenie biletów wstępu do Muzeum.

* przylot i zwiedzanie samolotu AN-2 oraz „Spotkanie przy samolocie” uzależnione są od warunków atmosferycznych.

Ucieczka An-2 nr 7447 do Wiednia 1 kwietnia 1982

Geneza tej ucieczki sięga początku stanu wojennego, kiedy to jeden z pilotów krakowskiego pułku, chorąży Krzysztof Wasilewski postanowił dołączyć wraz z córką do swojej żony, przebywającej w Stanach Zjednoczonych. Sam nie miał na to szans. Jako wojskowy w służbie czynnej nie mógł liczyć na otrzymanie paszportu, a z powodu wyjazdu żony został odsunięty od latania. Dlatego, by móc do ucieczki wykorzystać jeden z samolotów jednostki, postanowił w swój plan wtajemniczyć dwóch najbliższych kolegów, chorążych Andrzeja Malca i Jerzego Czerwińskiego. Na początku 1982 r. zaczęło się planowanie ucieczki. Nie było to łatwe zadanie. Należało wszystko przeprowadzić tak, by nie jak najdłużej nie wzbudzać podejrzeń. Malec i Czerwiński musieli wystartować z Balic do rutynowego lotu, a następnie wylądować gdzieś w pobliżu, by zabrać na pokład pozostałych uciekinierów, czyli swoje żony i dzieci oraz Wasilewskiego z córką. Trzeba było znaleźć odpowiednie lądowisko. Początkowo miał nim być budowany odcinek obecnej autostrady A4. Był on jednak widoczny z wieży kontrolnej w Balicach, dlatego należało wyszukać inne miejsce, położone na południe od lotniska, gdyż z tamtej strony wieża nie miała okien. Odpowiednie pole, położone w pobliżu przeprawy promowej przez Wisłę w Czernichowie wypatrzył podczas jednego z lotów Andrzej Malec.

Okazja do ucieczki trafiła się 1 kwietnia. Tego dnia od rana Malec z Czerwińskim oraz niewtajemniczony w spisek mechanik pokładowy, sierżant Bolesław Wrona, który w składzie załogi znalazł się na zastępstwo, wykonywali loty na zrzuty skoczków spadochronowych. Po drugim wylocie ze skoczkami Malec zatelefonował z wieży kontrolnej do swojej żony, żeby zabrała córkę do lekarza, co było umówionym sygnałem do rozpoczęcia akcji. Danuta Malec pojechała po Krystynę Czerwińską i dwójkę jej dzieci oraz zawiadomiła Krzysztofa Wasilewskiego. Dwoma Fiatami 126p wszyscy dotarli na polowe lądowisko. W tym czasie Malec z Czerwińskim latali ze skoczkami, wznosząc się po południowej stronie lotniska i wypatrując sygnału gotowości, jakim był biały ręcznik wyłożony na dachu bordowego malucha Malców. Gdy go dostrzegli, po lądowaniu zostawili na ziemi teczkę z tajnymi dokumentami i mapami i powiedzieli oczekującym skoczkom, że muszą wykonać własny lot treningowy na wznowienie nawyków i za chwilę wrócą. Na wieżę zgłosili, że wykonują kolejny lot ze spadochroniarzami na skoki z wysokości 2000 m. Ta podwójna dezinformacja była możliwa dzięki faktowi, że skoczkowie nie mieli łączności z wieżą. Około 11.45 wystartowali z Balic i po chwili wylądowali w Czernichowie. Zaskoczony mechanik nie zdecydował się wysiąść w na polowym lądowisku, chociaż nie zamierzał uciekać. Wystartowali, kierując się na minimalnej wysokości na południowy zachód. Andrzej Malec pilotował samolot, a Krzysztof Wasilewski prowadził nawigację z prawego fotela, wykorzystując mapę stworzoną ze ścinków, jaką sporządził pracując w tajnej kancelarii po odsunięciu od latania. Jerzy Czerwiński siedział w kabinie ładunkowej z rodzinami i mechanikiem. Koło Bielska-Białej wlecieli w wąwóz, z którego ledwo udało im się wydostać, uszkadzając dolne skrzydła o drzewa, co znacznie zmniejszyło prędkość lotu i zwiększyło zużycie paliwa z powodu zwiększonego oporu. Z tego powodu zrezygnowali z lotu do będącej pierwotnym celem amerykańskiej bazy w Bad Tölz w Bawarii. Granicę czechosłowacko-austriacką przekroczyli koło Hohenau an der March w pobliżu Bratysławy. Doleciawszy do Wiednia wznieśli się na wysokość 600 m, by zostać zauważonymi na radarach, nadali przez radio przygotowany wcześniej komunikat, brzmiący „Uniform Foxtrot Oscar (UFO) from Poland. Lot do USA z międzylądowaniem w Wiedniu” i wylądowali na lotnisku Schwechat o 13.47.

An-2 Wiedeńczyk na lotnisku (fot. Fundacja "Wiedeńczyk" AN-2/Facebook)

Piloci wraz z rodzinami poprosili o azyl, ale problemem okazała się obecność mechanika, który odmówił azylu i zażądał powrotu do Polski, gdzie zostawił rodzinę. W tej sytuacji Malec i Czerwiński, będący w mundurach zostali aresztowani pod zarzutem porwania samolotu z członkiem załogi, a pozostali, w tym ubrany po cywilnemu Wasilewski trafili do ośrodka dla uchodźców w Treiskirchen. Wasilewski z córką znalazł się w Stanach Zjednoczonych już 9 czerwca 1982 r. Latem 1982 r. Malec i Czerwiński zostali uznani winnymi zarzucanych im czynów i skazani na rok więzienia, ale dzięki apelacji zwolniono ich z aresztu do czasu kolejnej rozprawy. Odbyła się ona wiosną 1983 r. Zmieniono kwalifikację czynu na nielegalne przekroczenie granicy z użyciem statku powietrznego i skazano na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wcześniej, 17 listopada 1982 r. Sąd Wojskowy w Warszawie skazał zaocznie wszystkich trzech pilotów na 15 lat więzienia, utratę praw publicznych na 10 lat, przepadek mienia i obciążył ich kosztami naprawy samolotu. Zostali ułaskawieni przez prezydenta Lecha Wałęsę w 1995 r. 8 listopada 1983 r. rodziny Malców i Czerwińskich wylądowały w Nowym Jorku, po czym osiedliły się w Des Moines w stanie Iowa.

Sierżant Bolesław Wrona wrócił do Polski już 2 kwietnia 1982 r. Przez długi czas był śledzony i przesłuchiwany, co ustało po osobistej skardze do ministra obrony Floriana Siwickiego. Otrzymał awans, przeniesienie na lepszy samolot – Ił-14 oraz pamiątkowy zegarek z dedykacją, został też wpisany do księgi bohaterów czasu pokoju. Niestety wydarzenia z 1 kwietnia 1982 r. popsuły jego relacje z wieloma kolegami z jednostki i negatywnie odbiły się na jego zdrowiu psychicznym i fizycznym.

Samolot został prowizorycznie naprawiony i zwrócony Polsce. Od tej pory był nazywany „Wiedeńczykiem”. Służył w 13 Pułku, a następnie 13 Eskadrze Lotnictwa Transportowego do maja 2012 r. Został przekazany do zbiorów Muzeum Lotnictwa Polskiego. W 2013 r. jego byli piloci z wojska, Jerzy Antonkiewicz i Zbigniew Chłopecki założyli Fundację Wiedeńczyk An-2, która utrzymuje go w stanie zdatnym do lotu, występując na pokazach lotniczych i wykonując loty komercyjne.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony