Wiatr halny i kanikuła
Zawsze , gdy pod koniec lata wracałem z Afryki, lub innych ciepłych stron, a nawet z Węgier, urzekała mnie soczysta zieleń naszych łąk i lasów.
Toteż bardzo byłem zawiedziony po powrocie z gorącego Teksasu, gdy stwierdziłem, że u nas słońce też mocno dopiekło. Rzeki odsłoniły dno, zieleń zżółkła przedwcześnie. Jednak parę deszczowych dni przywróciło trochę kolorów właściwych naszemu skrawkowi Ziemi, a jesienne słońce z długimi cieniami podkreśla jej piękno. Coraz częściej daje o sobie znać wiatr halny. Toteż w góry ciągną gromady turystów, a gdy pustoszeją inne lotniska - na Żarze robi się tłoczno.
Była grupka Szwedów, którzy chcieli wydłużyć sobie trochę okres słonecznych dni, oraz polatać nad górkami i powirować w korkociągach, bo u siebie rzadko mają okazję ćwiczyć akrobację i zapoznać się z tym niebezpiecznym stanem lotu. Wprawia się w lataniu grupka młodych pilotów i coraz liczniej przybywają ci, którzy chcą poznać tajniki latania górskiego, zasmakować szybowania nad górami lub polują na warunki pozwalające wkleić diamencik do odznaki szybowcowej.
Przydarzyła się ku temu okazja w miniony piątek i sobotę, bo wiatr czyniący na ziemi spore spustoszenie rozchwiał nad górami atmosferę i wywołał w niej fale, na których wprawni piloci mogą szybować bardzo wysoko w górę lub z dużymi prędkościami pokonywać ogromne odległości. Tym razem niesione huraganem chmury dokuczały mieszkańcom północnych części Polski, a góry mimo wiatru kąpały się w pięknym słońcu, toteż przeżycia i emocje szybowników związane z lataniem w niecodziennych warunkach wzbogacane były pięknymi doznaniami estetycznymi. Osłonięte od wiatru doliny dawały także nielotom możliwość przyjemnego spędzenia wolnego czasu. Popatrzcie więc na fotki z lotniska Żar.
Tomasz Kawa
Komentarze