Przejdź do treści
Szkolenie wysokich lotów w Dęblinie (fot. Michał Wajnchold)
Źródło artykułu

Szkolenie wysokich lotów w Dęblinie

Po raz pierwszy w tym roku kandydaci na kierunki lotnicze w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych musieli przed egzaminami przejść szkolenie organizowane przez Szkołę Orląt. Zmiana zasad rekrutacji ma zapewnić uczelni lepszą selekcję oraz ciągłość szkolenia. O zasadach naboru do WSOSP można przeczytać w sierpniowym wydaniu „Polski Zbrojnej”.

Dotychczas szkolenie sekcyjne odbywało się w regionalnych aeroklubach i było finansowane przez MON, ale jak piszą w miesięczniku „Polska Zbrojna” Magdalena Kowalska-Sendek i Paulina Glińska, nie całkiem się sprawdzało. Problemem było chociażby to, że objęte nim były tylko te osoby, które zdążyły przejść badania lekarskie i otrzymały pozytywne orzeczenie komisji lotniczo-lekarskiej. Ci natomiast, którzy do ostatniej chwili zwlekali ze złożeniem wniosków o przyjęcie do uczelni i na badania lekarskie zgłaszali się tuż przed egzaminami wstępnymi, do selekcji nawet nie stawali. A to, zdaniem przedstawicieli szkoły, nie było dobre. Właśnie ten bowiem etap rekrutacji najlepiej pozwala określić predyspozycje kandydata do zawodu pilota wojskowego. Dlatego od tego roku, po raz pierwszy w historii, za ocenę predyspozycji do służby w powietrzu odpowiada dęblińska uczelnia.

Zdaniem gen. bryg. pil. dr. Piotra Krawczyka, rektora-komendanta Szkoły Orląt, podstawową zaletą przyjętego rozwiązania jest to, że weryfikacją zajmuje się teraz uczelniana organizacja – Akademicki Ośrodek Szkolenia Lotniczego – z udziałem większości pilotów-instruktorów z doświadczeniem wojskowym. – Znają oni doskonale wymagania, potrzeby i realia szkolenia wojskowego, które w zasadniczy sposób różni się od tego, które jest prowadzone na potrzeby lotnictwa cywilnego, a już diametralnie od właściwego dla lotnictwa sportowego – to z kolei jest domeną aeroklubowych ośrodków szkolenia lotniczego – wyjaśnia generał.

Więcej o nauce w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie w sierpniowym numerze „Polski Zbrojnej”.

PZ

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony