Przejdź do treści
Źródło artykułu

Świąteczny lot z sercem

Wojskowi lotnicy pełnią dyżury w ramach „Akcji Serce” przez całą dobę, 365 dni w roku. Zdarza się więc, że loty wykonują w święta Bożego Narodzenia, sylwestra czy Wielkanoc. W 2018 roku wojskowi piloci, wspierając polską transplantologię, spędzili w powietrzu niemal 130 godzin, 35 razy lecąc po organy do przeszczepu.

Boże Narodzenie, 2014 rok. – Świąteczny poranek spędzałem z rodziną, gdy zadzwonił telefon. Odebrałem informację z jednostki o planowanej „Akcji Serce” – opowiada mjr pil. Jarosław Jaworski, zastępca dowódcy 13 eskadry z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego. – Mimo że był pierwszy dzień świąt, 25 grudnia, pożegnałem najbliższych i ruszyłem do Balic. Na szczęście mam wyjątkową rodzinę, która rozumie, na czym polega moja praca. Żona wspiera mnie nawet wtedy, gdy w świąteczny czas muszę jechać na lotnisko. Wykonywałem już około 30 lotów w ramach „Akcji Serce”, ale tylko raz w Boże Narodzenie. To było dla mnie wyjątkowe, świąteczne przeżycie. Wiem, że pośrednio brałem udział w ratowaniu ludzkiego życia – przyznaje mjr Jaworski.

O godzinie 11.00 poderwali C-295. Dowódcą załogi był wówczas ppłk pil. Krzysztof Dzido, a mjr Jaworski – drugim pilotem. Trzyosobowa załoga (był jeszcze z nimi technik pokładowy) ruszyła do Szczecina, gdzie czekał zespół transplantologów. – To była bardzo długa podróż. Ze Szczecina polecieliśmy do Katowic, gdzie znajdował się dawca. Aż siedem godzin czekaliśmy na lotnisku na medyków, których później ponownie transportowaliśmy do Szczecina. Na balickie lotnisko wróciliśmy w nocy, o godzinie 22. A to oznacza, że w domach byliśmy już po północy – wspomina ppłk pil. rez. Krzysztof Dzido. – Mój tata był lekarzem, zresztą cała rodzina była związana z medycyną, więc już od najmłodszych lat dużo u mnie w domu mówiło się o konieczności niesienia ludziom pomocy. Miałem głęboko wpojone przekonanie, że ratowanie ludzkiego życia to priorytet. Dlatego niezależnie od tego, kiedy wykonywaliśmy loty dla „Akcji Serce”, czy to w dzień powszedni, czy świąteczny, było to dla mnie tak samo ważne.

Znowu rekord

W 2018 roku żołnierze w ramach „Akcji Serce” latali 35 razy, w tym 27 razy wykonywali loty żołnierze z 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego (19 razy z 8 Bazy w Balicach i 8 razy z 33 Bazy w Powidzu), a osiem razy dla transplantologii latali żołnierze z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. W sumie w powietrzu lotnicy spędzili niemal 130 godzin. Rok wcześniej wykonali 34 misje lotnicze w czasie około 120 godzin. – Pomagamy ludziom, którzy tego potrzebują. Wykonujemy zadania bezpośrednio związane z ratowaniem ludzkiego życia. Dla wojska to powód do dumy. Przyznam, że każda „Akcja Serce” wywołuje we mnie pozytywne uczucia, bo wiem, że gdzieś jest osoba czekająca na pomoc – mówi gen. bryg. pil. Jacek Pszczoła, inspektor sił powietrznych DGRSZ. – Priorytetem misji jest ratowanie ludzkiego życia, ale warto podkreślić, że loty tego typu są dla nas także doskonałą okazją do szkolenia. Misje dla transplantologii odbywają się zwykle w nocy, w kiepskich warunkach atmosferycznych.

Lot z sercem

Jak przebiegają loty dla „Akcji Serce”? Lotnicy przez cały rok pełnią całodobowe dyżury. Zwykle w gotowości jest dowódca załogi, drugi pilot i technik pokładowy. Wojskowi są w swoich domach, cały czas pod telefonem. Procedurę uruchamia się, gdy do jednostki dotrze informacja, że potrzebny jest samolot, którym można przetransportować narządy do przeszczepu. Lotnicy mają wówczas nie więcej niż cztery godziny na stawienie się w jednostce. Loty w ramach „Akcji Serce” są traktowane priorytetowo. Oznacza to, że przelot otrzymuje status „hospital”. Załoga ma więc pierwszeństwo w kołowaniu, startowaniu i lądowaniu.

Pierwszy lot dla transplantologii żołnierze wykonali w 1985 roku. Wówczas doc. Zbigniew Religa poprosił szefa Sztabu Generalnego o pomoc w dostarczeniu drogą lotniczą serca do przeszczepu. Dawca był w Szczecinie, a pacjent czekał na nowe serce w klinice w Zabrzu. Ze względu na dużą odległość i ograniczony czas lekarze mogli przetransportować serce jedynie drogą lotniczą. Szef SG WP wydał zgodę, a inauguracyjna akcja odbyła się w listopadzie 1985 roku. Trzy lata później podpisano pierwszą umowę dotyczącą nieodpłatnego transportu lotniczego dla polskich ośrodków transplantacyjnych. Loty humanitarne otrzymały nazwę „Akcja Serce”.

Do 2010 roku loty humanitarne wykonywały nieistniejące już dziś: 36 Pułk Lotnictwa Transportowego z Okęcia oraz 13 Pułk Lotnictwa Transportowego z Balic. Obecnie w zadaniu tym specjalizuje się 8 Baza Lotnictwa Transportowego w Krakowie, 33 Baza Lotnictwa Transportowego w Powidzu oraz Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej w Gdyni. Akcje są prowadzone na podstawie porozumienia między MON i Ministerstwem Zdrowia na rzecz kilku ośrodków medycznych.

Magdalena Kowalska-Sendek

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony