Przejdź do treści
Sebastian Kawa leci szybowcem GP14 Velo (fot. Paweł Hawrot)
Źródło artykułu

Sebastian Kawa: Hura... Latałem na GP14

Wczoraj zapoznałem się w locie z GP14 Velo.

Najbardziej cieszy to, że potwierdza się wszystko co mówił Grzegorz Peszke podczas rozmów o założeniach projektowych.

Potwierdzają się jego rozważania o różnych cechach aerodynamicznych konstrukcji, które przedstawiał podczas dyskusji  w fazie projektowania szybowca.

Nie były to teorie wyssane z palca, a wynik wieloletnich doświadczeń w modelarstwie. Grzegorz osiągnął na tym polu światowe wyżyny i przeniósł na większe aparaty.


Cieszy oko takie skrzydło bez kantów

Widać to od pierwszych chwil w locie. Szybowiec jest niezwykle przyjemny i łatwy w pilotowaniu. Przy pustych zbiornikach balastowych trzeba się powstrzymywać przed wciskaniem pedałów steru kierunku, aby sterowanie było odpowiednie. Start jest bajecznie łatwy. Szybowiec słucha sterów dwa kroki po ruszeniu z miejsca.

Świetnie krąży. Na klapach innych niż +2, lub +3, nie przeciągnie się szybowca. Na mocno dodatnich, silnie wysklepiających profil, można nadal łatwo sterować nawet po przeciągnięciu i nie zaobserwowałem nieprawidłowości w sterowaniu. W takiej konfiguracji można poprawnie kontynuować lot. Po „odpuszczeniu” steru płynnie i bez straty wysokości przechodzi do normalnego lotu. Bajka. Szybowiec jak szkolny – wybaczy wiele błędów i nadal po błędach słucha sterów. Krótkie skrzydła i klapolotki sprawiają, że reaguje błyskawicznie. Po przesiadce z przeciążonego wodą 18-metrowego szybowca widzę ogromną różnicę, a wydawało się, że już te nowoczesne szybowce są bardzo łatwe w pilotowaniu i nadają się nawet do szkolenia pilotów.

Zespół napędowy też robi wrażenie. Po przekręceniu estetycznego potencjometru (trzeba mieć fantazję, żeby tak małym guzikiem sterować taką mocą) magiczna siła po cichu wciska w fotel i szybowiec wznosi się nawet w granicach 6m/s. Powiem szczerze, że zgłupiałem i odruchowo próbowałem to dławić, ale to błąd. Przy napędzie elektrycznych należy wykorzystać moc w 100%. Ostatnio pod takim kątem się wznosiłem po starcie w Olsztynie, gdy wiało 70km/h. Profil wznoszenia był mniej więcej podobny. Dodatkową przewagą napędu elektrycznego jest fakt, że gdy w bateriach jest prąd to nie musimy się zastanawiać czy silnik zaskoczy. Oryginalny układ kolumny napędu i konstrukcji śmigła sprawią, że operacja uruchomiania napędu trwa kilka sekund i działa on niezawodnie. Przy wysuwaniu wpływ na opadanie jest znikomy. Urządzenie napędowe można schować natychmiast po zdławieniu mocy potencjometrem. Żadnego koszmarnego ustawiania śmigła. Tak po prostu. Ileż to razy straciliście wiele wysokości walcząc z silnikiem i śmigłem na innych typach szybowców. Ileż emocji jest w walce z takim systemem, w którym trzeba najpierw schłodzić silnik, a śmigło udaje wiatrak, bo prędkość z wodą zbyt duża, albo nie można ustawić go w pozycji umożliwiającej schowanie do kadłuba. Przy takiej procedurze wyłączenia silnika spalinowego, po utracie kilkuset metrów, utracie komina i manewrowaniu dla uniknięcia zderzeń i innymi maszynami wypadałoby odpalić go jeszcze raz, aby odzyskać wysokość. Ileż było przymusowych lądowań w terenie, gdy silnik nie odpalił?!

Z osiągów mogłem dzisiaj sprawdzić tylko krążenie. Pogoda była bardzo kiepska i nieco popadało. Nie dawało się zauważyć większego wpływu deszczu na szybowiec. Zachowywał się poprawnie. Trudno oceniać, czy kąt szybowania ma 1:40, albo 1:50, ale w krążeniu byłem zdziwiony stałą prędkością w dużym zakresie położenia steru i ustawieniem maski względem horyzontu. Można zwalniać i zwalniać, a szybowiec wciąż leci i leci... W innych szybowcach jest to proste – na granicy tego kąta szybowiec drży i opuszcza nos – tutaj nie. Przeciągnąć przypadkowo praktycznie się nie da, bo trzeba solidnie pociągnąć drążek sterowy. Różnica w położeniu drążka sięga 1/3 całego wychylenia w tył. Prędkość w dużym zakresie położenia maski pod horyzont jest niemal stała a drgania przy przeciągnięciu delikatne. Wiadomo, że zbyt wolne latanie nie opłaca się, więc trzeba będzie nauczyć się wyszukiwania optymalnego kąta krążenia i oceny kąta natarcia. Nie testowałem jeszcze własności aparatu w dynamicznych przeciągnięciach.

Nie mogę się doczekać porównania z innymi szybowcami. To jedyny sposób na obiektywną ocenę osiągów i właściwości, ale to już wkrótce w Szatymaz.

Gratulacje Grzegorzu! Gratulacje Jerzy! Gratulacje dla całej ekipy GP Gliders!


(fot. Paweł Hawrot)

Zbudowaliście przepiękny i wspaniale latający szybowiec.

Sebastian Kawa


Bez skrzydeł nie polecisz…


Oni pierwsi testowali arcydzieło GP Gliders.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony