Przejdź do treści
Źródło artykułu

Rocznica urodzin Mieczysława Pawlikowskiego – polskiego lotnika i aktora

Popularność przyniosła mu rola Zagłoby w filmowej wersji "Pana Wołodyjowskiego". Mało kto wie, że był też lotnikiem słynnych polskich Dywizjonów 300 i 301 w służbie brytyjskich Królewskich Linii Lotniczych w czasie II wojny światowej. Dziś przypada 103 rocznica urodzin Mieczysława Pawlikowskiego – polskiego lotnika (sierżanta bombardiera Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii), aktora, reżysera.

Mieczysław Pawlikowski urodził się 9 stycznia 1920 r. w Żytomierzu na Ukrainie. Jako uczeń Państwowego Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki interesował się lotnictwem i latem 1937 r. uczestniczył w kursie szybowcowym kategorii "A". W 1939 r. zdał maturę, po której miał rozpocząć naukę w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Plany te przerwał wybuch wojny.

Pawlikowski nie brał udziału w kampanii wrześniowej jako żołnierz. W towarzystwie dwóch kolegów późną jesienią 1939 r. opuścił kraj i przedostał się przez Słowację na Węgry. Następnie z Budapesztu koleją wyjechał do Francji. 22 listopada 1939 r. został wcielony do Wojska Polskiego we Francji. Z uwagi na ukończony kurs szybowcowy skierowano go do lotnictwa, do bazy w Lyonie, przemianowanej w grudniu 1939 r. na Centrum Wyszkolenia Lotnictwa. Wkrótce zgłosił się na wyjazd do Polskich Sił Powietrznych formowanych w Wielkiej Brytanii i od 13 marca 1940 r. przebywał w Centrum Lotnictwa Polskiego w bazie RAF Eastchurch. Po reorganizacji i przenosinach CLP, od lata 1940 r. miał przydział do Bazy Sił Powietrznych w Blackpool.

13 kwietnia 1942 r. Pawlikowski rozpoczął przeszkolenie teoretyczne w jednostce wyszkolenia personelu latającego Air Crew Training Centre w Hucknall. 3 czerwca tego roku został przydzielony do jednostki zaawansowanego szkolenia obserwatorów 10 (Observers) Advanced Flying Unit w Dumfries w Szkocji, gdzie został przeszkolony w specjalności bombardiera. Latał na samolotach Anson, Battle oraz Botha. Naukę ukończył 25 sierpnia, po czym trafił do Bazy Sił Powietrznych w Blackpool. 10 września 1942 r. przeszedł w stopniu kaprala do polskiej jednostki wyszkolenia bojowego 18 Operational Training Unit w Bramcote, gdzie kompletowano załogi Wellingtonów i poddawano je szkoleniu operacyjnemu. Dołączył tam do załogi w składzie: ppor. pil. Jan Krzehlik, ppor. obs. Kazimierz Żankowski, kpr. rtg. Roman Kozik oraz st. szer. strz. Józef Sawicki. W trakcie ćwiczeń Pawlikowski i jego koledzy szkolili się m.in. w rozmaitych technikach bombardowania, taktyce uników przed atakiem myśliwców oraz doskonalili technikę nawigacji podczas przelotów w rozmaitych warunkach pogodowych.

Po ukończeniu kursu w OTU, 27 lutego 1943 r. załoga ta została przydzielona do 305 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Wielkopolskiej". W tym czasie dowództwo Lotnictwa Bombowego RAF (Bomber Command) rozpoczęło nowy etap ofensywy bombowej. W celu zniszczeniu niemieckiego potencjału gospodarczego rozpoczęto serię zmasowanych nalotów na największe ośrodki przemysłowe zlokalizowane na terenie Zagłębia Ruhry. Z początkiem marca 1943 r., przez kolejne pięć miesięcy nocne niebo nad niemieckimi miastami w tym rejonie stało się więc areną powietrznych zmagań na niespotykaną wcześniej skalę.

Pierwszy lot bojowy Mieczysław Pawlikowski odbył nocą z 12 na 13 marca nad Essen. Miasto to, siedziba m.in. zakładów zbrojeniowych Kruppa, z powodu silnej obrony przeciwlotniczej i bardzo aktywnych baterii reflektorów, a także z uwagi na stale zalegającą warstwę przemysłowego smogu, było uznawane przez załogi za jeden z najtrudniejszych i najbardziej niebezpiecznych celów w całych Niemczech. Również dla Pawlikowskiego i jego załogi operacja ta okazała się dużym wyzwaniem. Podczas drogi powrotnej ich Wellington IV SM-P (Z1273) wpadł w silny krzyżowy ogień artylerii przeciwlotniczej, który uszkodził prawy silnik, unieruchomił tylną wieżyczkę strzelecką i drzwi komory bombowej. Szczęśliwie, dzięki umiejętnościom pilota, udało się pokiereszowany bombowiec doprowadzić do bazy i bezpiecznie wylądować.

Zadanie to okazało się nie tylko pierwszym, ale i ostatnim wykonanym przez Mieczysława Pawlikowskiego w 305 Dywizjonie. W związku z planowanym przezbrojeniem jednostki na lekkie dwuosobowe bombowce Mosquito jego załogę, wraz z trzema innymi, przeniesiono 1 kwietnia do 300 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Mazowieckiej", stacjonującego na tym samym lotnisku w Hemswell.

Niespełna tydzień później Pawlikowski ponownie wziął udział w akcji. Tym razem przed południem 6 kwietnia odbył niespełna czterogodzinny lot na poszukiwanie załóg, które wodowały poprzedniej nocy na Morzu Północnym podczas powrotu z bombardowania Kilonii (tzw. dinghy search). Dwa dni później, nocą z 8 na 9 kwietnia poleciał nad Duisburg. Operacja okazała się niezbyt udana z powodu gęstej powłoki chmur nad celem, która uniemożliwiła przeprowadzenie skutecznego bombardowania.

Kolejne zadanie w nocy z 14 na 15 kwietnia okazało się pechowe. W jego Welingtonie tuż po starcie awarii uległa instalacja paliwowa, przez co pilot zmuszony był zawrócić z ładunkiem bomb do bazy. Za to następnej nocy już w nowym samolocie załoga bez problemów postawiła miny w rejonie wejścia do portu St Nazaire w Francji. W trzecią z rzędu noc Pawlikowski również nie odpoczywał. Tym razem jego załoga, podobnie jak dwanaście innych z 300 Dywizjonu, bombardowała skutecznie Mannheim.

22 kwietnia przeprowadził minowanie akwenu w pobliżu portu w Lorient. Nad celem panowały bardzo złe warunki atmosferyczne, które praktycznie uniemożliwiły załodze zidentyfikowanie wyznaczonego miejsca zrzutu min i zmusiły pilota do powrotu z całym ładunkiem do Hemswell.

Nocą z 26 na 27 kwietnia załoga Pawlikowskiego bombardowała Duisburg. Następnej nocy ponownie jej celem był rejon wód przybrzeżnych w pobliżu Lorient, gdzie mimo aktywnej obrony przeciwlotniczej skutecznie zrzucono miny.

Maj rozpoczął się dla załogi od minowania podejścia do portu Brest we Francji, zaś trzy dni później, z 4 na 5 maja, wzięła udział w dużej, liczącej 596 alianckich bombowców, operacji bombardowania Dortmundu.

24 maja 1943 r. Pawlikowskiego i jego kolegów przeniesiono do polskiej eskadry "C" 138 Dywizjonu do Zadań Specjalnych RAF (138 Squadron). Przez kolejne trzy tygodnie zapoznawali się oni z zupełnie odmienną specyfiką lotów specjalnych wykonywanych na czterosilnikowych Halifaksach. Dla samego Pawlikowskiego wiązało się to również ze zmianą funkcji w załodze. W trakcie lotów nie zrzucano bomb ani min, lecz pakunki z bronią, amunicją i innym wyposażeniem. Zajmował się tzw. dispatcher i odtąd zadanie to należało właśnie do Pawlikowskiego.

Z załogi wcześniej do amerykańskiego lotnictwa USAAF odszedł ochotnik z Polonii amerykańskiej kpr. Sawicki. Wkrótce zaś przybyli nowi lotnicy: mechanik pokładowy st. sierż. Władysław Kieruczeńko oraz strzelec st. sierż. Wiktor Kosiński. Pierwszym pilotem w załodze został natomiast doświadczony pilot st. sierż. Jan Bakanacz, pod okiem którego Pawlikowski i koledzy szybko zaczęli nabierać doświadczenia bojowego. W tym okresie, z uwagi na krótkie noce nie latano ze zrzutami do Polski, więc wykonywane operacje dotyczyły rejonów we Francji, Belgii i Holandii, a nawet Danii i Norwegii.

Swój pierwszy lot specjalny Pawlikowski wykonał w nocy z 13 na 14 czerwca nad Francję. Poleciał wówczas jeszcze w załodze sierż. Konrada Ziółkowskiego. Zadanie to zostało wykonane bez żadnych kłopotów. Następne loty, wykonywał już w składzie swojej etatowej załogi. Do końca miesiąca wykonał ich w sumie cztery (wszystkie do Francji), z czego jedno zakończyło się niepowodzeniem.

Kolejny miesiąc okazał się bardzo pracowity. Pomiędzy nocą z 12 na 13 a nocą z 29 na 30 lipca Pawlikowski wziął udział aż w siedmiu operacjach, zrzucając do okupowanej Francji i Danii broń, lekarstwa i agentów. Sześć z nich wykonał na pokładzie przydzielonego na stałe załodze Halifaksa II NF-J "Janka" (JD312).

Po następnych dwóch sierpniowych lotach, z załogi odszedł st. sierż. Jan Bakanacz, zaś nowym jej dowódcą został dotychczasowy drugi pilot por. Jan Krzehlik. Wkrótce do załogi doszedł również nowy drugi pilot ppor. Jan Wróblewski.

(fot. kadr z filmu na youtube.com)

Nocą z 16 na 17 sierpnia 1943 r. Pawlikowski wystartował na swój 26. lot bojowy, którego zadaniem było zrzucenie zasobników dla organizacji konspiracyjnych w południowej Francji. W trakcie lotu jego Halifax, wspomniana wcześniej "Janka", został celnie ostrzelany z okrętów wojennych. Uszkodzone zostały silniki oraz instalacja hydrauliczna. Nieświadomi tego lotnicy podczas zrzutu ładunku otworzyli komorę bombową i wypuścili klapy, których potem nie dało się zamknąć. Samolot zaczął tracić prędkość i wysokość, toteż pilot wykonał przymusowe lądowanie ze schowanym podwoziem w kompletnych ciemnościach, kilka kilometrów od miejsca zrzutu, koło wsi Arx w departamencie Landes, około 180 km w linii prostej od granicy francusko-hiszpańskiej.

Podczas przyziemienia żaden z członków załogi nie odniósł obrażeń. Lotnicy zniszczyli przyrządy pokładowe, a następnie podpalili samolot. Parę chwil potem w pobliżu zjawili się członkowie ruchu oporu, którzy zaprowadzili siedmiu lotników w bezpieczne miejsce. Załogę podzielono na trzy grupy. Pawlikowski wraz z nawigatorem ppor. Kazimierzem Żankowskim ukryli się w zagrodzie pobliskiej wioski. Po dziesięciu dniach zorganizowano transport w stronę Pirenejów. Początkowo Polacy szli pieszo, a następnie jechali ciężarówką, przewożącą zaopatrzenie dla Wehrmachtu. Potem przez jakiś czas Pawlikowski z kolegami ukrywał się w dworku na prowincji, by wreszcie, na przełomie września i października wyruszyć pieszo przez Pireneje w stronę Hiszpanii. Po 13 dniach forsownej wędrówki przewodnik doprowadził Polaków do Andory, gdzie odpoczęli cztery dni, by potem przekroczyć granicę hiszpańską i 7 października dotrzeć do gospodarstwa położonego ok. 30 km na północny wschód od Barcelony. Tam Pawlikowski, z uwagi na problemy ze stopami, jakich nabawił się w trakcie marszu, pozostał przez kilka dni. Po dojściu do siebie z grupą innych uciekinierów wraz z przewodnikiem wyjechał do Barcelony, gdzie zaopiekował się nim brytyjski konsulat. 21 października wyjechał samochodem do Madrytu, a trzy dni później, koleją, do Gibraltaru. Nocą z 27 na 28 października samolotem powrócił do Wielkiej Brytanii.

Ucieczka przed niewolą powiodła się także wszystkim innym członkom jego załogi. Stanowi to jeden z niezmiernie rzadkich przypadków, nie tylko w polskim lotnictwie, ale w całej historii Royal Air Force i sojuszników, kiedy cała załoga bombowca po wylądowaniu na okupowanym kontynencie uniknąwszy niewoli w komplecie powróciła na Wyspy Brytyjskie.

Po powrocie na Wyspy Pawlikowski nie brał już więcej w lotach bojowych i z adnotacją "czasowo niezdolny do służby w powietrzu i na ziemi" został skierowany do Bazy Sił Powietrznych w Blackpool. Niezależnie od formalnego przydziału powrócił do Lotniczej Czołówki Teatralnej. Na przełomie lat 1943-1944 przez parę miesięcy kierował zespołem jako następca Leopolda Skwierczyńskiego, który w tym czasie kończył kurs dla cichociemnych, po którym został przerzucony do okupowanej Polski. W Londynie Pawlikowski zdał ponadto egzamin aktorski przed komisją Związku Artystów Scen Polskich.

Do latania powrócił 2 lutego 1945 r., gdy dostał przydział do jednostki wyszkolenia bojowego 10 Operational Training Unit w Abingdon, gdzie od końca 1944 r. szkoliły się polskie załogi bombowe (po likwidacji polskich eskadr w 18 Operational Training Unit w Finningley). Został instruktorem dla uczniów-bombardierów. Jego służba tam trwała zaledwie trzy miesiące. Na własną prośbę 1 maja 1945 r. otrzymał roczny urlop z Polskich Sił Powietrznych. Miał wówczas stopień polski sierżanta i brytyjski Warrant Officera. Za loty bojowe odznaczony był dwukrotnie Krzyżem Walecznych oraz Polowym Znakiem Bombardiera (nr 16).

Po zakończeniu wojny, krótko pracował przy Rządzie Polskim w Londynie, a w sierpniu 1945 r. wrócił do Polski i został aktorem teatralnym i filmowym. Największą sławę przyniosła mu rola w filmach "Pan Wołodyjowski" i "Przygody Pana Michała", gdzie wcielił się w niezapomnianą postać Jana Onufrego Zagłoby herbu Wczele.

Pełna biografia Mieczysława Pawlikowskiego na stronie www.polishairforce.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony