Przejdź do treści
Samoloty PZL.37 Łoś wraz z załogami na lotnisku (fot. Instytut Pamięci Narodowej)
Źródło artykułu

Rocznica oblotu legendarnego samolotu PZL.37 "Łoś"

Dziś przypada 87. rocznica oblotu samolotu PZL.37 „Łoś” - średniego dwusilnikowego bombowca zbudowanego w układzie dolnopłata o konstrukcji całkowicie metalowej z podwoziem chowanym w locie.

PZL P-37 „Łoś” był najnowocześniejszą konstrukcją lotniczą Polski międzywojennej oraz najlepszym samolotem bojowym polskiego lotnictwa we wrześniu 1939 roku. Niestety w bojach wrześniowych nie mógł spełnić roli przewidzianej dla niego w planach wojennych oraz przypisywanej mu w mocarstwowej propagandzie II RP. To z nią należy wiązać początek wielu mitów związanych z „Łosiem”.

W 1934 r. Departament Lotnictwa MSWoj złożył zamówienie na nowoczesny, szybki bombowiec, który miał zastąpić przestarzałe maszyny Fokker F.VII. Plany konstrukcyjne nowego samolotu przygotowali inż. Jerzy Dąbrowski, wspierany przez inż. Piotra Kubickiego i Franciszka Misztala (konstrukcja płata). W efekcie powstał prototyp całkowicie metalowego, dwusilnikowego dolnopłata z podwoziem chowanym w locie. PZL P-37 był konstrukcją nowoczesną, niemniej nie wyprzedzał technicznie swojej epoki. Powstające w tym czasie projekty nowoczesnych bombowców w niemieckich, brytyjskich czy sowieckich biurach konstrukcyjnych były porównywalne. PZL P-37 wyróżniał się jednak kilkoma unikalnymi wówczas rozwiązaniami.

Jednym z nich był laminarny profil kadłuba i płata. Smukły nos i przesunięcie środka ciężkości ku środkowi kadłuba pozwalało zmniejszyć opór powietrza, przez co „Łoś” osiągał bez problemu zakładaną prędkość powyżej 400 km/h, a także mieścił komory bombowe w części płata pomiędzy kadłubem a silnikami. Innym ciekawym rozwiązaniem była autonomiczna amortyzacja każdego z kół podwozia, dzięki czemu samolot mógł korzystać z lotnisk polowych. Oblot prototypu odbył się 13 grudnia 1936 roku. Pilot Jerzy Widawski zgłosił wówczas szereg niedomagań. Konstruktorzy  sukcesywnie wprowadzili wiele poprawek i ulepszeń, w wyniku których powstał drugi prototyp PZL 37 II, oblatany w  listopadzie 1937 roku, różniący się wizualnie od poprzednika podwójnym usterzeniem kierunku. Drugi prototyp pomyślnie przeszedł próby i uzyskał dobrą ocenę. Produkcję rozpoczęto jesienią 1937 roku.

Wojsko zakupiło początkowo 10 egz. wersji PZL P-37 A (z pojedynczym sterem kierunku) przekazanych potem do dywizjonu szkolnego a od sierpnia 1938 roku były to już wyłącznie samoloty PZL P-37 B Egzemplarze pokazowe zaprezentowano na międzynarodowym salonie lotniczym w Belgradzie i Paryżu wywołując spore zainteresowanie. Chęć zakupu „Łosia” wyrazili przedstawiciele lotnictwa m.in. Belgii, Grecji, Jugosławii, Rumunii i Turcji. PZL P-37 B był samolotem wymagającym od załóg dużych umiejętności i uwagi. W trakcie szkolenia załóg zdarzyło się 8 wypadków, zginęło 21 lotników. Wojsko zamówiło początkowo 180 „Łosi”, a w listopadzie 1938 roku, ilość tę skorygowano do 124.

Do wybuchu wojny wykonano mniej więcej tyle płatowców, z tego 95 egz. w wersji PZL P-37 B. W pełni uzbrojonych i wyposażonych samolotów było: w eskadrach bombowych (211, 212, 216, 217) – 36, w rezerwie – maks. 20. Spośród pozostałych, 31 maszyn typu P-37 A i P-37 A bis tworzyło XX Dywizjon Szkolny. Ostatnie znajdowały się w trakcie wyposażania w wytwórniach lotniczych na Okęciu, w Małaszewiczach i w Mielcu.

Pierwszego września 1939 r. 36 „Łosi” stanowiło trzon Brygady Bombowej, dowodzonej przez płk pil. Władysława Hellera, będącej jednostką dyspozycyjną Naczelnego Wodza. Na skutek przegranej przez WP tzw. bitwy granicznej, siłami Brygady Bombowej próbowano doraźnie powstrzymywać marsz niemieckich jednostek pancernych m.in. w rejonie Kamieńska, Piotrkowa Trybunalskiego, Różana, Jarosława i Radymna. Chaotyczne ataki „Łosi”, samolotów przeznaczonych do bombardowania celów powierzchniowych a nie punktowych, przeprowadzane najczęściej pojedynczymi kluczami, z niskiego pułapu, bez eskorty myśliwskiej były mało skuteczne. Atakujący polscy lotnicy ponosili ciężkie straty od ognia obrony plot. i myśliwców.

Po 10 września „Łosie” Brygady Bombowej przebazowane na lotniska polowe na Wołyniu wykonywały głównie loty rozpoznawcze i nieliczne bombowe. Brakowało bomb i paliwa. Po agresji sowieckiej 17 września 1939 r. większość polskiego lotnictwa ewakuowała się do Rumunii, w tym 19 „Łosi” z Brygady Bombowej i kilkanaście z dywizjonu szkolnego. Kilka samolotów, które wpadły w ręce Sowietów poddane zostały analizom technicznym. Niemcy przejęli ok. 40 „Łosi”, w większości wraków, z których eksperymentalnie wyremontowali i oblatali 2 egz.

W walkach wrześniowych załogi PZL P-37 „Łoś” wykonały 135 lotów bojowych (w tym 25 rozpoznawczych), zrzuciły 119 ton bomb, strzelcy pokładowi zestrzelili kilka (5?) niemieckich myśliwców. Własne straty bojowe wyniosły 26 zestrzelonych maszyn. Ok. 30 „Łosi” zostało zniszczonych na skutek bombardowań lotnisk Okęcie, Mielec i Małaszewicze. Były to relatywnie bardzo skromne osiągnięcia jak na pokładane w tym samolocie nadzieje i poniesione nakłady (wykonanie i wyposażenie jednego „Łosia” kosztowało 600-700 tys. zł. Za tę kwotę można było wyprodukować 3 myśliwce PZL P-24.) Wydaje się, że najlepszym dla Polski wykorzystaniem PZL P-37 „Łoś” byłaby produkcja na eksport wobec sporego zainteresowania tą konstrukcją odbiorców zagranicznych.

Z „Łosi”, przejętych przez Rumunów powstał dywizjon bombowy złożony z 2 eskadr (76. i 77.) liczący 22 samoloty. Pozostałe egzemplarze wykorzystano jako rezerwuar części zamiennych. Rumuńskie „Łosie” brały udział w walkach na Ukrainie w 1941 roku, następnie przesunięto je do szkolenia załóg bombowych. Do zadań bojowych powróciły w 1944 r.; początkowo przeciwko Armii Czerwonej a następnie przeciwko Niemcom i Węgrom. Najprawdopodobniej żaden egzemplarz legendarnego polskiego bombowca nie przetrwał wojny.

PZL P-37 „Łoś” był niewątpliwie największym osiągnieciem polskiej, lotniczej myśli technicznej i najnowocześniejszym samolotem wojskowym wyprodukowanym przez polskie wytwórnie lotnicze.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony