Przejdź do treści
Źródło artykułu

Przetarg czy z wolnej ręki? O samolotach dla VIP dyskutowali posłowie

21 czerwca wyląduje w Polsce pierwszy „mały” samolot do przewozu najważniejszych osób w państwie – mówił wczoraj w Sejmie wiceminister Bartosz Kownacki. Maszyna Gulfstream G550 w swój pierwszy rejs z politykami na pokładzie wyruszy na jesieni. Do tego czasu wojskowi piloci muszą przejść szkolenie, tak by dokładnie poznać możliwości samolotu.

Wiceminister Bartosz Kownacki, który w MON odpowiada za zakupy uzbrojenia i sprzętu dla wojska, był gościem sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Chociaż Kownacki poinformował posłów o terminie dostawy „małego” samolotu dla VIP (Gulfstream G550), posiedzenie komisji dotyczyło kontraktu na dostawę trzech „średnich” maszyn typu Boeing B737-800NG/BBJ2. Umowę na kupno tych ostatnich MON podpisał 31 marca tego roku z The Boeing Company. Kontrakt o wartości ponad 2 mld zł został zawarty w trybie z wolnej ręki i to stało się głównym tematem dyskusji na posiedzeniu komisji.

Posłowie opozycji pytali przedstawicieli resortu obrony, dlaczego samoloty dla VIP nie zostały kupione w trybie otwartego przetargu. – Mieliśmy do czynienia z nieuzasadnionym faworyzowaniem jednego producenta, firmy Boeing – przekonywał Czesław Mroczek (PO), były wiceminister obrony, a obecnie wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Obrony. – Nawet Krajowa Izba Odwoławcza, która przyglądała się tej sprawie, uznała, iż „postępowanie było prowadzone z powziętym z góry zamiarem”, że kontrakt trafi do Boeinga – mówił poseł Mroczek.

Wiceminister Bartosz Kownacki zaprzeczał zarzutom. Przypomniał, że choć kwestia kupna samolotów dla najważniejszych osób w państwie była sprawą priorytetową, poprzedni rząd nie potrafił jej rozstrzygnąć. – Przez 6 lat rząd PO-PSL wydał na czarter samolotów dla VIP aż 300 milionów złotych. To kwota, za którą można było kupić mały, nowy samolot. Nie wiem czemu woleliście wynajmować niż kupić? – pytał Kownacki.

Wiceminister przypomniał także, że zanim doszło do wyboru dostawcy samolotów, był prowadzony przetarg, ale okazało się, że z żadną z dwóch firm, które się do niego zgłosiły, nie można podpisać umowy. Pośrednik, czeska firma Glomex oraz amerykański Boeing wprawdzie zaproponowały samolot Boeing B737, ale jego cena była zbyt wygórowana. Co więcej, złożone oferty miały błędy prawne i z tego powodu musiały być odrzucone. Dopiero po unieważnieniu przetargu Inspektorat Uzbrojenia MON rozpoczął procedurę zakupu samolotów z wolnej ręki. Negocjacje rozpoczął bezpośrednio z producentem samolotów Boeing. – Gdybyśmy nie wybrali dostawcy z wolnej ręki, nie moglibyśmy kupić samolotów dla VIP przez najbliższe kilka lat – przekonywał Bartosz Kownacki. A to dlatego – jak mówił – że obecnie na rynku nie ma już samolotów o sprawdzonej konstrukcji, a koncerny lotnicze ruszają z produkcją nowych, a więc jeszcze nie sprawdzonych w praktyce modeli maszyn. – Baliśmy się choroby wieku dziecięcego, czyli tego, że nagle okaże się, iż nowa konstrukcja samolotu ma jakieś wady. Tymczasem Boeing miał w linii produkcyjnej dwie ostatnie maszyny starego typu, takie jakie nam odpowiadały. Musieliśmy się szybko decydować – tłumaczył wiceminister.

Dodał, że dzięki negocjacjom bezpośrednio z producentem i zakupowi z wolnej ręki, polskiemu rządowi udało się wynegocjować niższą aż o 800 mln zł cenę niż ta, którą zaproponowano w ramach przetargu. – Nie wiem, czemu Platforma nas krytykuje. Może chodzi wam o to, by dać zarobić pośrednikom? – pytał wiceminister Kownacki.

Poseł Marcin Kierwiński (PO) przypomniał, że 23 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie ma wydać wyrok ws. orzeczenia Krajowej Izby Odwoławczej o naruszeniu przez MON przepisów o uczciwej konkurencji. KIO uznała, że MON faworyzowało przy zamówieniu na dostawę samolotów firmę Boeing. Ministerstwo nie zgadza się z tą opinią i zaskarżyło orzeczenie. Zdaniem posła PO, jeśli MON przegra postępowanie sądowe, Polska będzie musiała wypłacić odszkodowanie. – Sąd rozpatrzy tę sprawę. Jesteśmy przekonani, że będzie to rozstrzygnięcie na naszą korzyść – podkreślił wiceminister Kownacki. Dodał jednocześnie, że dokumenty na temat zakupu samolotów dla VIP przedstawi na niejawnym posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. – Chcemy, by to postępowanie było w pełni transparentne, ale też by wszyscy, którzy są uprawnieni, mieli świadomość zagrożeń, które w tym postępowaniu były i które miały miejsce oraz których, mam nadzieję skutecznie, udało nam się uniknąć – mówił wiceszef MON.

Padły też pytania, czy wygrana Boeinga ma związek z tym, że jednym z pracowników tej firmy był przez 27 lat Wacław Berczyński, były przewodniczący komisji smoleńskiej. – W tym postępowaniu nie było ani Berczyńskiego, ani żadnych posłów. To absurdalne stawiać takie zarzuty – mówił wiceminister.

JT

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony