Pruski Ikar latał na byle czym. Ustanowił rekord na szybowcu, który zbudował z kijów od mioteł
Pruski Ikar latał na byle czym. Ustanowił rekord na szybowcu, który zbudował z kijów od mioteł
Jedni nazywali Ferdinanda Schulza „Ikarem z Prus”, inni „wujkiem Ferdynandem”. Potrafił nie tylko konstruować szybowce, ale też latać na nich niczym wolny ptak i bez lęku ustanawiać kolejne rekordy. Pewnie byłby gwiazdą internetu, a jego zdjęcie z trzema chłopcami stałoby się viralem. Zresztą sławę szybownika sprytnie wykorzystywał burmistrz międzywojennego Malborka, w którym w tym czasie lądowała Lufthansa.
Bożyszcze kobiet z trojaczkami
Miał twarz muśniętą słońcem i wiatrem, a powagi dodawały mu zmarszczki w kącikach oczu. Pewnie musiał je mrużyć podczas wielogodzinnych lotów, dlatego się ich „dorobił”. Ferdinand Schulz nie był rodowitym malborczykiem, urodził się w Piszewie, niedużej miejscowości pod Reszlem. Co więcej, mieszkał w Malborku zaledwie dwa lata, od 1927 do 1929 r. Gdy przyjechał, miał zaledwie 35 lat.
Już wtedy nie był anonimową postacią. Piękny, młody i utytułowany szybownik był bożyszczem kobiet.
Pewnie dziś powiedzielibyśmy, że Schulz był starym kawalerem, ale miał duże wzięcie u kobiet, które go uwielbiały, pisały do niego listy. Ale jego wielką miłością było szybownictwo i motocykle – opowiada Tomasz Agejczyk, dyrektor Muzeum Miasta Malborka, który od lat zbiera informacje o niezwykłej postaci.
Czytaj całość artykułu na stronie www.malbork.naszemiasto.pl
Komentarze