Prezes łódzkiego lotniska: Cudów nie obiecuję, ale cargo - tak
Łódzkie lotnisko jest idealne dla przewozów towarowych - przekonuje Tomasz Szymczak, prezes portu lotniczego im. Reymonta w Łodzi.
Z niemal pustego lotniska w Radomiu zaczęły latać 33-miejscowe samoloty SAAB340 polskiego przewoźnika Sprint Air. Nie chciałby Pan zawalczyć o połączenie Radom - Łódź? Choćby po to, żeby połączyć się w bólu...
Jeśli chodzi o warunki logistyczne, takie jak ILS pierwszej kategorii czy długość pasa startowego, jesteśmy nieporównywalnym lotniskiem z Radomiem, nic nie odbierając tamtemu lotnisku. Logistyka Łodzi jest ekstraklasowa. Poza tym Łódź i województwo są ogromnym ośrodkiem gospodarczym, naukowym, kulturalnym.
Więc jakby Pan, przybysz z Trójmiasta, sytuował łódzkie lotnisko: bliżej Radomia czy bliżej Warszawy, Krakowa, Gdańska?
Perspektywicznie bliżej nam do ekstraklasowych lotnisk. Rozmawiałem ostatnio z przedstawicielami kilku klastrów logistycznych, m.in. walońskiego w Liege, gdzie jest siedziba TNT, trzeciego globalnego przewoźnika tzw. szybkich przesyłek. Znam też rozwiązania logistyczne np. z Luksemburga. I oni wszyscy patrząc na układ drogowy wokół Łodzi uznają, że jest najlepszy w Europie Środkowej, którego potencjał należy wykorzystać. Liczba pasażerów będzie w Łodzi rosła stopniowo, natomiast to jest idealne lotnisko dla przewozów cargo. I nie chodzi tylko o skrzyżowanie autostrad, ale też o to, że już dziś mamy milion metrów kwadratowych powierzchni magazynowych pod dachem w Strykowie, mamy 6,5 hektara na własnym terenie lotniska pod działalność cargo.
Do tego, za ulicą Sanitariuszek, według planu zagospodarowania, miasto dysponuje ponad 11 hektarami pod działalność logistyczną. Ale pamiętajmy, że to wszystko nie są szybkie procesy, dzisiejszy sukces lotniska w Liege miał swój początek w 1992 r. Dziś jesteśmy trzecim lotniskiem cargo w Polsce, po porcie im. Chopina w Warszawie i śląskich Pyrzowicach. Jeśli weźmiemy pod uwagę wspomniane walory oraz ograniczenia hałasowe i logistyczne lotniska w stolicy, to widać, że w ciągu kilku, kilkunastu lat mamy szanse zostać największym w Polsce hubem logistycznym w śladzie autostrad A1 i A2.
A jeden z Pana poprzedników narzekał na oddanie A2. Bo potencjalnym pasażerom łatwiej jest teraz dojechać na Okęcie.
To działa w obie strony. Myślimy np. o uruchomieniu niszowego połączenia do Niemiec, którego nie ma w Warszawie, A2 będzie pomagała dostać się do Łodzi... Tak już jest, że tzw. huby są zazwyczaj w miastach stołecznych i z przyczyn pozalotniczych są dobrze skomunikowane z resztą kraju. Łódź ma klasyczny problem, który dotyka wszystkich lotnisk położonych w pobliżu aglomeracji stołecznych.
Czytaj całość artykułu na stronie www.polskatimes.pl
Komentarze