Pożegnano Iskrę w Dęblinie - to koniec pewnej epoki w polskim lotnictwie
Dla wielu pokoleń polskich lotników była to wyjątkowa i wzruszająca chwila. W Dęblinie pożegnano samolot PZL TS-11 Iskra, legendę polskich sił powietrznych. Opracowana i produkowana w kraju maszyna wyszkoliła tysiące pilotów, nie tylko samolotów bojowych, ale także transportowych. Iskra służyła przez niemal sześć dekad.
Samoloty szkolno-treningowe PZL TS-11 Iskra przez blisko sześćdziesiąt lat służyły adeptom polskiego lotnictwa. To właśnie na tych maszynach uczyli się fachu młodzi piloci, nie tylko samolotów bojowych, ale także transportowych. Iskry spędziły w powietrzu tysiące godzin.
– Jesteśmy świadkami historycznego wydarzenia. Samolot TS-11 Iskra przechodzi właśnie na zasłużoną emeryturę, zostawiając setki wspomnień – mówił gen. bryg. pil. Grzegorz Ślusarz, dowódca 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego, podczas uroczystego pożegnania Iskier w Dęblinie.
Historia Iskry zaczęła się w 1956 roku. Wtedy to na zlecenie Dowództwa Wojsk Lotniczych zespół inżynierów pod kierownictwem Tadeusza Sołtyka podjął się opracowania projektu samolotu szkolno-treningowego z napędem odrzutowym. Rok później wykonano badania aerodynamiczne, a w 1958 roku powstał projekt konstrukcyjny, później zbudowano cztery prototypy.
Polska maszyna stanęła przed szansą na wielką karierę w 1961 roku, gdy ogłoszono konkurs na nowy samolot szkolno-treningowy dla armii państw Układu Warszawskiego. Do rywalizacji stanęły między innymi polski TS-11 Iskra, czechosłowacki L-29 Delfin i radziecki Jak-30. Mimo że Iskra miała największe szanse na wygraną i związany z tym kontrakt na duże pieniądze oraz produkcję na wielką skalę, to konkurs nie zakończył się dla niej szczęśliwie. Głównym samolotem treningowym państw Układu Warszawskiego został L-29 Delfin. Jednak Polska nigdy nie przyjęła na uzbrojenie tej maszyny. Uznano, że za dużo wysiłku włożono w prace konstrukcyjne, by ostatecznie latać gorszym samolotem.
(Film: Piotr Raszewski / ZbrojnaTV)
– Te daty opisują możliwości polskiego przemysłu lotniczego. Pokazują determinację i wysiłek ludzi, którzy tę rzeczywistość wówczas kreowali – zauważył gen. Jarosław Mika, dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
Pierwsze samoloty TS-11 Iskra powstały w WSK-Okęcie, później produkcja maszyn odbywała się w WSK-Mielec. Podniebna droga Iskry zaczęła się 5 lutego 1960 roku. Tego dnia pilot doświadczalny Instytutu Lotnictwa, inż. Andrzej Abłamowicz poderwał maszynę do pierwszego lotu. Szkolenie lotnicze na samolocie TS-11 rozpoczęto w marcu 1964 roku w ówczesnym 60 Lotniczym Pułku Szkolnym w Radomiu, który jako pierwsza jednostka lotnicza został wyposażony w Iskry. Samoloty służyły młodym pilotom również w Tomaszowie Mazowieckim, Modlinie, Białej Podlaskiej i aż do 2020 roku w Dęblinie.
– Chyba nie było w historii polskiego lotnictwa samolotu, któremu różne pokolenia żołnierskie, tych najstarszych i tych najmłodszych zawdzięczałyby tak wiele – przyznał gen. Jarosław Mika. – Iskra to wielu wyszkolonych pilotów, od najstarszych do najmłodszych. Wspaniałe chwile, niezapomniane wrażenia. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie potężny wysiłek wszystkich pilotów, instruktorów, personelu inżynieryjno-lotniczego, naziemnego, niezależnie od stopnia i stanowiska – zaznaczył w środę, podczas uroczystości w Dęblinie, dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
Piloci wspominają loty na Iskrach z sentymentem. Podkreślają, że pilotowanie TS-11 było wielkim przeżyciem, zwłaszcza dla początkujących lotników. O samolocie zawsze mówią „ona” – Iskra, dama polskiego lotnictwa. Dzisiejsi piloci F-16, MiG-29, Su-22 czy najnowszych M-346 to lotnicy, którzy swoje umiejętności szlifowali właśnie na Iskrach.
– Sądzę, że będziemy jeszcze świadkami wielu wydarzeń, ale przede wszystkim na zawsze zapamiętamy dokonania tych wszystkich, którzy na ten sukces się dokładali, wpisywali i ten sukces kreowali. Dziękuję wszystkim tym, którzy na Iskrach szkolili, Iskry utrzymali we właściwym stanie technicznym, którzy przygotowywali i wykonywali zadania – podkreślił gen. Jarosław Mika.
Iskra potrafiła wybaczyć wiele błędów początkującym lotnikom. Miała dość silne podwozie i silnik o umiarkowanej mocy. Piloci wspominają też, że mieli bardzo dobrą widoczność z kabiny – skrzydło nie zasłaniało lotnikowi widoku, dzięki czemu mógł swobodnie zerkać raz w prawo, raz w lewo.
Maszyna była łatwa w pilotażu, ale nie lubiła gwałtownych manewrów. – Każdy z nas ma jakąś historię do opowiedzenia o naszej damie, bohaterce tej uroczystości. Wierzę, że gdyby Iskra umiała mówić, również opowiedziałaby niejedną historię. Dziękuję wszystkim, którzy ją stworzyli, którzy ją produkowali, wszystkim którzy nią latali, obsługiwali, zabezpieczali w powietrzu, czyli nawigatorom, meteorologom – zwrócił się do zebranych gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła, Inspektor Sił Powietrznych i dodał: – Ze swojej strony Iskro, dziękuję tobie. Pozostaniesz w naszych sercach na zawsze – zapewnił generał Pszczoła.
Polska nie była jedynym użytkownikiem samolotów PZL TS-11 Iskra. W 1975 roku zostały one kupione przez Lotnictwo Wojskowe Indii, początkowo w liczbie 50 sztuk, ale później dokupiono jeszcze dwanaście maszyn. W Indiach Iskry latały do końca 2004 roku.
Produkcja samolotów zakończyła się 23 września 1987 roku. W sumie z taśm produkcyjnych zjechały 424 egzemplarze.
Piotr Raszewski, Magdalena Kowalska-Sendek
Komentarze