Przejdź do treści
Andrzej Koziej (fot. zrzutka.pl)
Źródło artykułu

Pomóżmy pasjonatowi paralotniarstwa wrócić do domu i zdrowia

Z daleka to niewysoki, dość korpulentny facet w średnim wieku, jak wielu innych. Ma jednak wyjątkową supermoc - wielkie serce, o wiele większe niż on sam, dzięki któremu robi całą masę niesamowitych rzeczy.

Po pierwsze, nigdy nie odmawia pomocy, często niosąc ją własnym kosztem i na nic tłumaczenie mu, że przecież nie uratuje wszystkich dookoła i może by odpoczął – i tak pomoże każdemu. 

Po drugie, leczy bardzo wymagających pacjentów, którzy nie znają się na zegarku i z którymi kontakt jest mocno utrudniony – jest weterynarzem. Właściciele jego "klientów" podkreślają, że dzieli się z nimi wiedzą, traktuje ich z szacunkiem i pracuje z ogromnym poświęceniem, niezależnie od pory dnia, pogody czy własnego zmęczenia.

Po trzecie, to wspaniały, opiekuńczy mąż, tata i brat oraz roześmiany wujek. 

Choć jest uparciuchem, wszędzie zostawia strzykawki i często sam jeden śmieje się z własnych żartów, jego opiekuńczość, zaradność i ciepło sprawiają, że absolutnie wszyscy czują do niego sympatię. 

Od 10 lat Andrzej realizuje swoje wielkie marzenie – latanie na paralotni. Jest ostrożnym pilotem, szkoli się, dba o sprzęt, nie forsuje granic; cieszy go piękno widoków i wolność, jaką daje latanie.

1 lutego 2023 r. Andrzej uległ poważnemu wypadkowi na swoich wymarzonych wakacjach paralotniarskich w Kolumbii – był zmuszony do awaryjnego lądowania, które zakończyło się tragicznie: strzaskany krąg L1, złamany krąg L2, uszkodzenie rdzenia w stopniu B w skali ASIA i porażone nerwy, początkowo brak czucia w nogach. Dzięki pomocy kolegów i świadków wypadku, Andrzej został sprawnie przewieziony do kliniki w Cali, gdzie odbyła się skomplikowana operacja ratująca jego życie i kręgosłup.

Operacja przebiegła pomyślnie, stan Andrzeja jest stabilny, czucie powoli wraca i lekarze dają mu szanse na powrót do formy – jeszcze nie wiemy, jak duże. Nie wiemy, czy będzie samodzielnie chodził ani czy wróci do weterynarii, która jest głównym źródłem utrzymania jego rodziny. W tej chwili wymaga stałej asysty medycznej a lekarze robią wszystko, by przywrócić pracę nóg. Przed Andrzejem – miesiące bolesnej rehabilitacji – relacjonuje rodzina.

Wykupione przez Andrzeja ubezpieczenie sfinansowało bardzo trudną operację, jego pobyt na OIOMie oraz część pobytu w szpitalu. Niestety suma ubezpieczenia wyczerpała się, a dalszą hospitalizajcę i transport medyczny do Polski oraz późniejszą rehabilitację my, jego rodzina, musimy sfinansować sami. Wstępne szacunki kosztów są przytłaczające, a obejmują tylko najbliższe tygodnie. Idziemy jednak za przykładem Andrzeja i nie poddajemy się smutkowi ani lękowi! – mówi żona Andrzeja – Hania.

Tak jak on walczy o zdrowie, tak jego rodzina robi wszystko, żeby mu umożliwić powrót do domu i dalsze leczenie w Polsce. 
Na ten moment wiadomo, że potrzebne będą środki na:
–  pokrycie reszty pobytu Andrzeja w klinice w Kolumbii,
–  transport lotniczy z Kolumbii do Polski,
–  rehabilitację w Polsce, 
–  dostosowanie domu i samochodu do możliwości ruchowych Andrzeja.

Całość kosztów wyniesie setki tysięcy złotych. 

Dlatego posyłamy Wam Andrzejowy serdeczny uśmiech i bardzo prosimy o finansowe wsparcie nawet najmniejszą kwotą. Śp. mama Andrzeja powtarzała: „wszystko wraca do człowieka". Wierzymy, że dobro, które Andrzej dał innym wróci do niego - i z góry dziękujemy za każdą złotówkę i podanie naszej prośby dalej! – proszą o wsparcie żona Hania, córka Julka i siostra Lena.

Pasjonata paralotniarstwa można wesprzeć do 13 maja 2023 r.

Więcej informacji na stronie www.zrzutka.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony