Przejdź do treści
Aero 33/34
Źródło artykułu

Najnowszy numer Aero już w sprzedaży

W najnowszym  Aero numer 33/34:

Port Lotniczy Lublin – tradycje i przyszłość
Stanisław Powała-Niedźwiecki

Mercedes D.III – niemiecka legenda
Maciej Ługowski
W ostatnim numerze Magazynu Lotniczego AERO opisany został jeden z najbardziej znanych i popularnych silników lotniczych I wojny światowej – francuski Clerget 9B. Należał do grupy gwiazdowych silników rotacyjnych, które święciły w owym czasie tryumfy jako napęd samolotów bojowych. Głównie stosowano je do napędu samolotów myśliwskich, które najczęściej miały układ dwupłata i należały do klasy tzw. samolotów „all-wood”. Określenie to dotyczy płatowców wykonanych w całości z najpopularniejszego wówczas materiału konstrukcyjnego, jakim było drewno. Oczywiście w konstrukcji płatowców używano również metalu, ale głównie w postaci odkuwek elementów wzmacniających (węzły łączące, stabilizujące druty naciągowe, śruby elementów łącznych). Reszta, w tym cała główna konstrukcja nośna płatowców wykonywana była z drewna. Z czasem okazało się jednak, że napędem, który z pewnych względów (głównie wytrzymałości dynamicznej) jest lepiej „tolerowanym” przez samoloty z tak zbudowanym płatowcem, jest silnik rzędowy. Przyjrzyjmy się więc przedstawicielowi lotniczych silników rzędowych I wojny światowej – niemieckiej jednostce napędowej Mercedes D.III. Dla większości miłośników lotnictwa, wśród silników z omawianej epoki jest to jeden z legendarnych silników, zaś dla niektórych stanowi jedynie średniej klasy napęd dla myśliwców Wielkiej Wojny. Zdania są nieco podzielone, ale bez względu na to silnik ten jest to na pewno interesującym przykładem napędu lotniczego o dopracowanej i nie do końca typowej konstrukcji. Zaczęto w nim bowiem stosować już te elementy konstrukcyjne, które rozwinięto i stosowano powszechnie dopiero pod koniec kolejnego globalnego konfliktu, a więc ok. 25 lat później. W lotniczych silnikach tłokowych niektóre z nich stosuje się do dziś. (czytaj dalej...)

JG 52 – asy frontu wschodniego
Marek J. Murawski
Walcząca w składzie Luftwaffe na wszystkich frontach od początku drugiej wojny światowej, JG 52 okazała się najskuteczniejszym pułkiem myśliwskim w historii, uzyskując ponad 10 000 zwycięstw powietrznych. W składzie jednostki znalazło się przeszło 70 kawalerów Krzyża Rycerskiego Żelaznego Krzyża, a wśród nich najsławniejsi niemieccy piloci myśliwscy: Erich Hartmann, Gerhard Barkhorn czy Günther Rall. (czytaj dalej...)

Kawalerowie Virtuti Militari w 318. Dywizjonie „Gdańskim”
Wojciech Zmyślony
Utworzony w marcu 1943 r. 318. Dywizjon Myśliwsko-Rozpoznawczy „Gdański”, od maja 1944 r. walczący na froncie włoskim, należy do najsłabiej opisanych jednostek Polskich Sił Powietrznych. Nie dość, że miejsce jego operacji znajdowało się z dala od Wielkiej Brytanii, gdzie działał gros polskiego lotnictwa, to na dodatek działania bojowe nie były tak spektakularne, jak w wypadku dywizjonów myśliwskich (walczących z nieprzyjacielem w powietrzu czy „strafe’ujących” oddziały Wehrmachtu), bombowych (zrzucających na Niemcy i kraje okupowane każdego miesiąca setki bomb) czy nawet 304. dywizjonu w Coastal Command, który przeprowadzał ataki na U-Booty i toczył walki z myśliwcami. Mimo to piloci jednostki zostali docenieni przez dowództwo i za swą cichą walkę na froncie otrzymali aż dziewięć Krzyży Srebrnych Orderu Wojennego Virtuti Militari, w praktyce najwyższego polskiego odznaczenia bojowego, jakie mógł otrzymać zwykły oficer walczący na froncie. (czytaj dalej...)

Włoskie sokoły nad Rosją
Leszek Molendowski
Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej (22 czerwca 1941 roku) pierwsze wiadomości z frontu wprawiały Europę w osłupienie. Postępy wojsk niemieckich były tak znaczące, że już 23 czerwca mówiono o 1700 zniszczonych samolotach w jeden dzień. Benito Mussolini przedstawił więc Hitlerowi propozycję wysłania wojsk włoskich na front wschodni. (czytaj dalej...)

EKSTRADODATEK – plany modelarskie Su-24 w skali 1/72!
Stanisław Krzysztof Mokwa

Polskie Skrzydła nad Atlantykiem – 304. dywizjon w walce z Kriegsmarine
Łukasz Jaśkiewicz
Wiosną 1942 roku Brytyjczycy z rosnącym niepokojem przyglądali się przebiegowi bitwy o Atlantyk. Liczba alianckiego tonażu topionego przez okręty Dönitza ponownie wzrosła i osiągała rekordowe ilości. Wśród środków zaradczych podjętych wobec zaistniałej sytuacji, najszybszym do zrealizowania było wzmocnienie lotnictwa morskiego. Na nowe statki i okręty czekało się w tamtym okresie wojny jeszcze miesiącami; tylko nieco lepiej było z wdrażaniem nowego uzbrojenia oraz wyposażenia. Już od początku wojny Anglicy zbierali cenne doświadczenia z wykorzystywaniem urządzeń radiolokacyjnych w lotnictwie oraz marynarce wojennej i gotowi byli wprowadzić do służby na szerszą skalę znacznie zminiaturyzowany i dostatecznie czuły radar, który miał uczynić z samolotu śmiertelnego wroga U-Bootów. Wzmocnienie sił lotniczych nad Atlantykiem było palącą potrzebą i Admiralicja wymogła detaszowanie kolejnych dywizjonów z Bomber Command. (czytaj dalej...)

75. Squadron RAAF w obronie Port Moresby
Paweł Matysiak
Początek wojny na Pacyfiku zastał Royal Australian Air Force w nienajlepszej kondycji. Pierwsze miesiące wojny nie polepszyły tego stanu rzeczy, a postępy sił japońskich spowodowały bezpośrednie zagrożenie dla Australii. W zaistniałej sytuacji zaczęto tworzyć nowe dywizjony. (czytaj dalej...)

Hawker Harrier odchodząca legenda. Część 2
Maciej Ługowski
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony