Na co uważać latając na paralotni na Żarze
Żar to najpopularniejsze miejsce do uprawiania paralotniarstwa w Polsce. Wynika to z opinii o łatwości tego miejsca, szybkiego dostępu na górę za pomocą kolejki oraz trzech startowisk na kierunki N, W i S. Wielu pilotów ściąga tu, aby spędzać pierwsze godziny w powietrzu. Na pewno góra ta nie jest najtrudniejszą, a artykuł nie ma na celu straszenia początkujących. Jest jednak kilka spraw, których trzeba mieć świadomość. Poniżej zamieszczamy porady Marcina Duszyńskiego dotyczące tego, na co uważać latając na paralotni na Żarze.
Lotnisko GSS Żar
W trakcie sezonu na lotnisku GSS Żar odbywają się dziesiątki holi szybowców i lotów samolotów. Latając w strefie ATZ EPZR należy przestrzegać zasad i ustaleń wypracowanych z Górską Szkołą Szybowcową Żar. Nie wolno latać w miejscu ścieżki podejścia szybowców do lądowania. Nad jeziorem często odbywają się treningi akrobacji. Odpowiednich informacji udziela kierownik lotów znajdujący się zwykle w miejscu oznaczonym jako “kwadrat”.
Więcej informacji oraz link do “Instrukcji wykonywania lotów paralotniowych” znajdziesz na stronie Beskidzkiego Stowarzyszenia Paralotniowego.
Szybowce i lądowisko (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Lądowisko paralotniowe i lotniowe
W niedalekiej przeszłości lądowaliśmy pomiędzy płytą lotniska i budynkiem kolejki. Miejsce to przez swoją termiczność i nachylenie sprawiało trudność przy lądowaniu. Prowadziło to czasem do przelecenia paralotniarza przez lądowisko. Szybowce lądujące w drugą stronę, często z wiatrem również nie zawsze kończyły hamowanie przed końcem płyty lotniska. Prowadziło to do niebezpiecznych sytuacji. W trakcie jednej z nich szybowiec musiał wykonać nagły zakręt, wbijając skrzydło w ziemię i wykonując cyrkiel.
Po tej oraz wielu innych sytuacjach powstało lądowisko paralotniowe i lotniowe pod hangarem, oznaczone na fioletowo. Drugie, po przeciwnej stronie płyty lotniska jest lądowiskiem lotniowym oraz paralotniowym awaryjnym. Możemy go użyć, gdy mamy zbyt małą wysokość, aby bezpiecznie oblecieć płytę lotniska.
Lądowisko paralotniowe i lotniowe pod hangarem jest turbulentne. Przy wietrze o kierunku południowym za domami i krzakami tworzą się rotory. Należy obserwować wskaźniki wiatru, które umieszczone są w kilku miejscach. Odrywający się komin potrafi namieszać. Czasem zdarza się też trafić na “dziurę” w powietrzu i opadanie zdecydowanie się zwiększa. Warto wyjść wcześniej z uprzęży. W przypadku podbijania przez termikę można lecieć dosyć daleko. Miejsca jest dużo.
Lądowisko paralotniowe i lotniowe pod hangarem - turbulencje (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Lotnie
Lata w naszej okolicy coraz więcej lotniarzy. Mają większe prędkości i doskonałości, niż paralotniarze. Potrzebują przez to więcej miejsca do lądowania. W czasie podejścia, w razie konieczności ustąp lotniarzowi miejsca. Tobie będzie łatwiej wylądować.
Po lądowaniu jak najszybciej się obejrzyj, zbierz skrzydło i zejdź na bok albo do strefy pakowania.
Bierz również pod uwagę, że w powietrzu nie bardzo mogą patrzeć do góry.
Brak miejsca do lądowania po stronie zachodniej
Jezioro Międzybrodzkie powstało sztucznie, w 1937 r. po wybudowaniu Zapory Porąbka. Po zachodniej stronie góry Żar nie ma miejsca do awaryjnego lądowania na paralotni. Brzegi jeziora są strome, usypane z głazów i do samej wody porośnięte wysokimi drzewami. Znaczną część terenu zajmuje Elektrownia Porąbka-Żar, z której wychodzą linie napowietrzne wysokiego i średniego napięcia. Mniejsze łączki pomiędzy domami są poprzecinane liniami niskiego napięcia. Wolałbym lądować na drzewach…
Brak lądowisk na W (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Jedyną opcją na awaryjne lądowanie od strony jeziora jest tak zwany Lotniskowiec – kawałek parkingu przed charakterystycznym cyplem. Latem może być mocno zastawiony autami. Na filmie widoczny w 6:45.
Linia średniego napięcia po starcie na południe
Po starcie na południe przed sobą, pod koniec zlotu będziesz miał napowietrzną linię średniego napięcia. Nie słyszałem nigdy, żeby komuś sprawiła poważny problem, ponieważ znajduje się dosyć nisko na zboczu. Trzeba jednak wiedzieć, że gdzieś tam jest. Słupy nie są widoczne na pierwszy rzut oka, ponieważ z jednej strony stoją w lesie, a z drugiej między domami. Pomalowane są na zielono. Sąsiad mówi, że to “farba antypiorunowa”. Linia przecina stok narciarski prawie pod kątem prostym w stosunku do torów kolejki.
Przy locie na południe trzeba zaplanować mały zapas wysokości nad linią. Jak na złość znajduje się w miejscu, gdzie człowiek czasem ma możliwość na walkę ze słabymi bąblami termicznymi, a musi odpuścić, żeby nie zostać w lesie.
Linia SN na S (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Starty na południe
Na południowej stronie Żaru można startować z dwóch miejsc. Pierwsze znajduje się tuż pod wyjściem z kolejki. Rozkładając paralotnię, trzeba pamiętać, że ścieżka prowadząca z wyjścia kolejki na trasy rowerowe przebiega idealnie pomiędzy paralotniarzem i jego skrzydłem. Niektórzy rowerzyści nie widzą lin albo nie widzą problemów, by po nich przejechać. Czekając na komin, który nie nadchodzi, trzeba podejść kilka kroków do góry albo ostrzegać zjazdowców.
Lampa widoczna na zdjęciu złapała niejednego glajta, a kilka potargała. Myślę, że to nieodpowiednie miejsce dla kogoś, kto nie potrenował alpejki.
Stok od górnej stacji kolejki do “półki” ma niewielkie nachylenie. Paralotniarz leci nisko nad terenem, na wysokości 20-40 metrów. Kominy odchodzące po lewej i prawej stronie toru lotu oraz odchyłki wiatru mogą generować dosyć silne turbulencje. Historia zna przypadki poskładania glajta i uderzenia w ziemię. Jeśli nie masz wylatanej odpowiedniej liczby godzin i nie bardzo wiesz, czym jest aktywne latanie, to bezpieczniejsze dla Ciebie może być zejście na “półkę”.
Turbulencja na "półce"
Start na południe z “półki” to dla początkujących paralotniarzy lepszy pomysł, niż start spod kolejki. Trzeba tu jednak uważać na turbulencję, którą wywołuje stacjonarny komin znajdujący się za “bulą”.
Stacjonarny komin obok półki (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Odchyłka ze wschodu po starcie na południe
Na krawędzi “buli” zaznaczonej na żółto siła południowego wiatru rośnie. Problematyczne jest to zwłaszcza przy odchyłkach wschodnich. Na filmie z punktu “Brak miejsca do lądowania po stronie zachodniej” można zaobserwować skutki latania za bulą przy południowym wietrze.
Start S odchyłka z E (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Oblot lub oblot z odchyłką ze wschodu
Przy słabych wiatrach północnych oraz wystarczającej wiedzy, umiejętnościach i osiągach paralotni można lądować po południowej (zawietrznej!) stronie góry. Najbezpieczniej będzie, gdy przelecisz górę po wykręceniu się na odpowiednią wysokość. Da się ją również oblecieć trasą żółtej linii. Zwykle można to zrobić bez łapania noszeń po drodze, choć zdarzało mi się lądować, dolatując “na styk” na lądowisko awaryjne po północnej stronie płyty lotniska.
“Oblotu” nie można robić przy odchyłkach ze wschodu! Przy takiej konfiguracji wiatru za garbem mocno dusi i najlepsze, co może nas spotkać to lądowanie na lotniskowcu albo drzewie!
Oblot po starcie na N (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Nie lataj nisko nad zboczem zbiornika
Kominy odrywają się na krawędzi lasu i często nie opierają się o zbocze. Nigdy nie szukam termiki, latając nisko nad trawiastą częścią zbocza zbiornika. Ta metoda nie działa, a można się znaleźć w duszeniu za kominem. Lądowanie na zboczu tego obiektu zakończy się spotkaniem z psem stróżującym i ochroną. Teren północnego startowiska jest terenem PGE, więc pewnie każdemu paralotniarzowi zależy na dobrych stosunkach.
Niskie kręcenie komina nad zbiornikiem, wypadnięcie z niego czy klapa albo frontstall mogą zakończyć się wodowaniem. Słyszałem o dwóch takich przypadkach. Zbiornik ma 650 m długości i 250 m szerokości i nie bez powodu na wyposażeniu obiektu znajduje się wiosłowa łódź ratunkowa.
Słaby żagiel na zbiorniku na N (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Sugerowanie się tandemami i doświadczonymi pilotami
Latanie jest łatwe, kiedy jest łatwe. Nie sugeruj się doświadczonymi pilotami lub tandemami. Ci, którzy wylatali setki godzin lub wykonali tysiące lotów, będą bezpieczni w zdecydowanie większym zakresie warunków, niż początkujący.
Wiatr zza garba
Bywają dni z wiatrem z północnego zachodu. Wieje wtedy zza garba, co bardzo utrudnia lub uniemożliwia starty na N i W. Czasem uda się bezpiecznie wystartować, gdy komin poprawi kierunek wiatru. Trzeba jednak uważać na długość tych okresów. Zmiana kierunku wiatru tuż po starcie na W może skutecznie posadzić Cię w drzewach. Buki są wysokie, a ziemia twarda.
Przez wysokość drzew starty na zachód wymagają dobrego opanowania klasyka lub alpejki i szybkiego rozbiegu! Nie ma tu wiele miejsca na błędy.
Wiatr z NW (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Dysza po stronie południowo-wschodniej
W jednym z pierwszych lotów na Żarze, jesienią, pod koniec sezonu dałem zapędzić się w “dyszę”. Wydawało mi się, że wszystko działa, ale jednak tak nie było. Tego dnia nie wiało tam mocno. Udało mi się dolecieć na stare, oficjalne lądowisko, bez konieczności awaryjnego lądowania po lewej stronie.
W bardziej termiczny dzień kominy odchodzące od zbocza będą mocniej zasysały powietrze dolinami, co wywoła silniejsze wiatry.
Lądowanie na Kozubniku
Lądowisko na zdjęciu oznaczone jest na pomarańczowo. Nie zawsze da się w nie trafić. Czerwony teren jest aktywny termicznie, opada, jest poprzedzielany nasypami i rowami. Dobrze zaplanuj podejście, obserwuj wskaźnik wiatru, wcześnie przyjmij pozycję do lądowania i nie ląduj na protektor w wysokiej trawie. Trafiając tyłkiem w skarpę lub rów, narażasz się na uszkodzenia kręgosłupa.
Lądowanie na Kozubniku (fot. Wojciech Kocot; www.wokocot.pl)
Zakaz wjazdu
Na górę Żar własnym autem dostaniesz się tylko z odpowiednimi przepustkami. Za pierwszy znak z zakazem można wjechać posiadając przepustkę gminną. Do minięcia drugiego znaku zakazu trzeba mieć przepustkę od PGE.
Znak na górze pojawił się, aby “zmniejszyć ruch, zwiększyć bezpieczeństwo i ułatwić dojazd służb porządkowych”. Zimą tego roku wjazdy na duże place po południowej stronie zbiornika zostały zastawione głazami. Często pojawiają się patrole policyjne.
Wjechać na górę można kolejką PKL. Dostępne są sportowe karnety wieloprzejazdowe (10 wjazdów) działające do końca sezonu letniego.
Więcej informacji na stronie www.srudochmury.pl
Marcin Duszyński swoją przygodę z paralotniarstwem zaczął w Białymstoku, jesienią 2013r. Nieco później przeprowadził się na południe Polski, aby latać więcej. W powietrzu spędził setki godzin, zaliczył dziesiątki różnych startowisk i wiele krajów. W 2020 r. został członkiem zarządu Beskidzkiego Stowarzyszenia Paralotniowego. Od wielu lat wspina się i chodzi po drzewach. Uczestniczył w kursie pierwszej pomocy, kursach wspinaczki oraz dostępu linowego IRATA.
Komentarze