Przejdź do treści
Warmate w locie (fot. Michał Niwicz)
Źródło artykułu

Kolejni operatorzy Warmate

Przeniknąć na teren przeciwnika, przeprowadzić rozpoznanie i zaatakować cele – to niektóre zadania, jakie realizowali podczas szkolenia żołnierze-kandydaci na operatorów Warmate. Trzytygodniowy kurs z obsługi amunicji krążącej odbył się w Centrum Szkolenia WOT w Toruniu. Teraz absolwenci szkolenia będą dzielić się zdobytą wiedzą z kolegami z jednostki.

Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej zajmuje się przygotowywaniem żołnierzy najmłodszego rodzaju sił zbrojnych do służby na różnych stanowiskach dowódczych i specjalistycznych. We wrześniu w centrum nowe umiejętności zdobywali kandydaci na operatorów Warmate. To system amunicji krążącej, czyli bezzałogowce, które działają na zasadzie kamikadze – atakują cel, rozbijając się o niego i rażąc umieszczonym z przodu ładunkiem.

Szkolimy kadrę instruktorską, która po zdobyciu uprawnień przejmie odpowiedzialność za prowadzenie szkolenia w poszczególnych brygadach – mówił płk Edward Chyła, komendant jednostki.

Do Torunia przyjechali żołnierze z różnych brygad OT. Podczas trwającego trzy tygodnie kursu mieli okazję poznać dokładne dane techniczne bezzałogowca, a także wykonać serię lotów. Korzystali wówczas z drona szkoleniowego, który różni się od wersji bojowej m.in. tym, że ma wzmocniony kadłub umożliwiający lądowanie maszyny. Dzięki temu może być on wykorzystywany wielokrotnie.

Jednym z zadań, jakie realizowali żołnierze, było przeprowadzenie rozpoznania oraz likwidacja wyznaczonego celu. Scenariusz tego epizodu (odbył się on na terenie 56 Bazy Lotniczej w Inowrocławiu) zakładał, że bezzałogowiec zostanie skierowany na zajęte przez przeciwnika terytorium. Tam kontrolę nad maszyną przejmie zespół, który wcześniej przeniknął na wskazany obszar. Czy realizacja misji z użyciem Warmate’a była dla wojskowych wyzwaniem?

Ten system jest bardzo intuicyjny, jego obsługa w zasadzie jest podobna do tej, jaką znamy z konsoli PS4 – żartuje jeden z żołnierzy WOT-u. Zaznacza także, że korzystając z Warmate’a, najważniejsze jest to, aby działać skrycie, a operatorzy drona po realizacji zadania powinni jak najszybciej opuścić miejsce działania. – Operator może być cenną „zdobyczą” dla przeciwnika, dlatego trzeba położyć szczególny nacisk na bezpieczeństwo obsługi sprzętu. Myślę, że dobrze byłoby, gdybyśmy zostali wyposażeni jeszcze w quady, bo one pozwoliłyby nam szybko się przemieszczać – dodaje.

 
Operator drona Warmate (fot. Michał Niwicz)

(fot. Michał Niwicz)

Nad przebiegiem szkolenia czuwali instruktorzy z należącej do Grupy WB firmy WB Electronics, producenta sprzętu. Remigiusz Wilk, rzecznik prasowy Grupy WB, zaznacza, że Warmate różni się od innych systemów bezzałogowych tym, że szkolenie z jego obsługi nie jest skomplikowane.

To środek bojowy, którego używa się jak granatu czy granatnika. W zasadzie każdy żołnierz w ciągu kilku dni może nauczyć się z nim pracować – przekonuje. Rzecznik dodaje, że jest to system sprawdzony w warunkach bojowych, a jedną z jego zalet jest możliwość działania w roju. – Oznacza to, że w powietrzu równocześnie może znajdować się kilka lub kilkanaście sztuk amunicji, które następnie są wzywane przez żołnierzy, aby atakować wybrane przez nich cele, np. pojazd lub jego poszczególne elementy, takie jak wieża czy koła – wyjaśnia.

Bezzałogowa platforma powietrzna Warmate ma 1,1 m długości, 1,6 m szerokości i waży 5,7 kg. Może być wyposażona w różnego typu głowice: kumulacyjną, odłamkowo-burzącą lub termobaryczną. Start odbywa się z lekkiej wyrzutni. Może być używany jako samodzielny system przenoszony przez żołnierzy bądź zintegrowany z pojazdem, w którym jest przewożony.

Magdalena Miernicka

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony