Przejdź do treści
Artur Soboń wiceminister inwestycji i rozwoju, poseł na sejm RP, podczas konferencji (fot. swidnik.pl)
Źródło artykułu

Gotowi na wyzwania

– Najważniejsze dla Świdnika jest to, że ma pełen potencjał, jeśli chodzi o sprostanie zapotrzebowaniu wojska na śmigłowce. PZL jest i mam nadzieję, pozostanie, jedynym dostawcą śmigłowców dla armii. Żeby modernizować jej wyposażenie, potrzeba zarówno zakupu nowych maszyn, jak i modernizacji tych, które już w niej służą. Są nimi głównie Sokoły. W ubiegłym tygodniu Inspektorat Uzbrojenia Sił Zbrojnych rozpoczął z PZL-Świdnik negocjacje techniczne w tej sprawie – mówił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Artur Soboń, wiceminister inwestycji i rozwoju, poseł na sejm RP.

Sokołów do zmodernizowania jest około trzydziestu. Rozpoczęcie programu byłoby dla świdnickiej wytwórni cenne nie tylko z powodów finansowych. Istnieje bowiem możliwość wprowadzenia przy tej okazji nowych rozwiązań dotyczących przyrządów kontroli lotu, zmodernizowanych łopat wirnika nośnego poprawiających znacznie osiągi techniczne maszyny, jak i zintegrowanie śmigłowca z przeciwpancernym pociskiem kierowanym. Dlatego też program modernizacji Sokołów jest dla fabryki może nawet ważniejszy niż zakupy nowych maszyn.

Wydaje się, że sztuka w negocjacjach PZL-Świdnik z MON będzie polegała na znalezieniu kompromisu między wymaganiami wojska a propozycjami modernizacyjnymi Świdnika i zamknięciu tego w sensownym dla obu stron budżecie. Gdyby pogodzić wszystkie czynniki, moglibyśmy uzyskać śmigłowiec o większych możliwościach niż mielecka wersja Black Hawka.

– Warto przy tej okazji wspomnieć o dwóch mitach krążących po Polsce. Pierwszy dotyczy przynależności PZL-Świdnik do grupy Leonardo. Z jednej strony wolelibyśmy, żeby firma należała do polskiego kapitału. Z drugiej daje to możliwość zaspokojenia dowolnych potrzeb wojska, ponieważ Leonardo posiada ofertę w każdym segmencie militarnego wykorzystania śmigłowców, począwszy od najlżejszego SW-4, po najcięższego AW 101. Byłem niemile zaskoczony, kiedy posłowie Platformy Obywatelskiej, ze Stanisławem Żmijanem na czele, kwestionowali możliwość dopuszczenia tego ostatniego do przetargu na śmigłowce morskie. Źle jest, jeśli próbuje się zdyskredytować możliwości rodzimej firmy, wykorzystując to do celów politycznych. Drugi mit kwestionuje w ogóle możliwość istnienia jakiejkolwiek konkurencji, bo „i tak wszystko wezmą Amerykanie”. Pragnę zwrócić uwagę, że ani w przypadku przetargu na śmigłowce morskie ani w negocjacjach na temat modernizacji Sokołów, Amerykanie nie biorą udziału – tłumaczył A. Soboń.

Na konkurencję z Amerykanami zanosi się dopiero w przetargu na śmigłowce szturmowe. Tu jednak Leonardo proponuje zupełnie nowe rozwiązanie, polegające na opracowaniu oryginalnej konstrukcji, nazwanej roboczo AW249, przy udziale Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Byłby to pierwszy przypadek zaangażowania polskiego przemysłu obronnego w budowę śmigłowca ataku, począwszy już od fazy badań i rozwoju. List intencyjny w tej sprawie został podpisany w lipcu.

Z zapowiadanych od lat przetargów na śmigłowce dla wojska toczy się jeden, dotyczący maszyn morskich. Uczestniczy w nim dwóch konkurentów: Airbus Helicopters, oferujący Caracala i właściciel PZL-Świdnik, grupa Leonardo, ze śmigłowcem AW101 Merlin. Poseł A. Soboń jest przekonany, że większe szanse w tym współzawodnictwie ma AW101: – Caracal nie występuje w wersji przystosowanej do zwalczania okrętów podwodnych, a jest to jeden z wymogów technicznych. Pod tym względem Merlin jest już sprawdzony. Mam nadzieję, że rozstrzygnięcie procedury nastąpi na przełomie roku.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony