Desant nad Zamościem
Wyskakiwali ze śmigłowca na wysokości 4 tysięcy metrów. Łapiąc się za ręce, tworzyli w powietrzu ośmioosobową formację, która opadała swobodnie przez około 60 sekund. Rozrywali ten łańcuch 1400 metrów nad ziemią, otwierali spadochrony i bezbłędnie lądowali w wyznaczonym punkcie na ziemi. Tak szkolili się żołnierze 2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego.
Czterodniowe ćwiczenia kończą się dzisiaj. 20 instruktorów spadochroniarstwa doskonaliło podczas nich umiejętność wolnego spadania indywidualnego i zespołowego, a także taktycznego celnego lądowania. Zajęcia odbywały się w Zamościu na lotnisku – zrzutowisku tamtejszego aeroklubu. Żołnierzom rozpoznania pomogli w szkoleniu piloci śmigłowca Mi-17 z Dywizjonu Lotniczego z Leźnicy Wielkiej, wchodzącego w skład 25 Brygady Kawalerii Powietrznej.
– Zajęcia były jednym z etapów tegorocznego szkolenia w desantowaniu. Nasi żołnierze doskonalą umiejętności skakania z różnych statków powietrznych. Tym razem ćwiczyli skoki ze śmigłowca – informuje st. sierż. Andrzej Leśko, pełniący obowiązki rzecznika prasowego hrubieszowskiej jednostki specjalizującej się w dalekim rozpoznaniu.
Zwiadowcy desantowali się ze śmigłowca na dużych wysokościach – dwóch, a nawet czterech tysięcy metrów. Każdy mógł wykonać około 30 skoków. Skakali na spadochronach grupy C, tzw. skrzydłach. – Nie było to skakanie dla przyjemności. Podczas desantowania indywidualnego każdy trenował pracę w powietrzu. Podczas swobodnego skakania doskonaliliśmy wykonywanie obrotów i przemieszczenia w prawo, lewo, do tyłu, w przód. Te umiejętności są bardzo potrzebne, gdy skacze się w grupie i spadając trzeba w powietrzu połączyć się, by utworzyć ustaloną formację – wyjaśnia st. chor. Krzysztof Mołczan, który dowodził plutonem zabezpieczenia desantowania. Dowódcą zgrupowania był kpt. Piotr Sanetra pełniący obowiązki pomocnika dowódcy jednostki do spraw desantowania.
St. chor. Mołczan to doświadczony instruktor spadochroniarstwa, który ma już na koncie ponad 300 skoków. Ale w 2 Hrubieszowskim Pułku nie jest wyjątkiem – niektórzy tamtejsi instruktorzy mają już na swoim koncie ponad tysiąc oddanych skoków. Doświadczenie, które zdobywają podczas szkoleń, przekazują później innym żołnierzom w pododdziałach.
Umiejętności spadochroniarskie żołnierzy z Hrubieszowa zostaną zweryfikowane już za kilka dni. Jednostka wyjedzie bowiem na poligon w Nowej Dębie, gdzie zwiadowcy trzech kompanii dalekiego rozpoznania będą wykonywać strzelania, zadania taktyczne i specjalne, ale też przećwiczą desantowanie z samolotów w warunkach bojowych na spadochronach szybujących grupy B.
2 Pułk Rozpoznawczy jest specyficzną jednostką. W przypadku konfliktu zbrojnego zwiadowcy z Hrubieszowa muszą być gotowi do działania na tyłach przeciwnika i to dalekich. Dotrzeć tam mają głównie drogą powietrzną. Dlatego wyskakują z samolotów nocą, na dużej wysokości i muszą umieć długo spadać swobodnie, nie rozdzielając się w powietrzu. A na koniec muszą wylądować w ściśle wyznaczonym miejscu. Od tego zależy powodzenie operacji specjalnych, które mają wykonać.
Bogusław Politowski
autor zdjęć: kpt. Kamil Knap
Komentarze