Przejdź do treści
Źródło artykułu

Blog Sebastiana Kawy: Dlaczego na następnych mistrzostwach posłucha żony?

Na trasę poleciałem dzisiaj sam, bo po wyholowaniu spadłem po południowej stronie lotniska a koledzy jakoś postanowili odsunąć się daleko na północ. Nawet pomimo tego, że potem warunki się poprawiły i lepiej było po stronie południowej,przed krawędzią frontu, ale nie spotkaliśmy się. Ci którzy polecieli z południowej strony, w tym szybowce klasy 20m, wygrali. Jacek też jakoś nie zorientował się i zaczął nas namawiać na lot razem,gdy  ja byłem już  20km na trasie po odejściu z niepełnej wysokości.Nie było jednak  na co czekać a tym bardziej zawracać. Już rano nad Polskę wszedł front i w czasie naszych startów nasuwał się nad obszar lotów. Każde następne 10 minut mogło się skończyć lądowaniem w polu. Trasa była  bardzo pechowo ułożona i zbyt długa jak na noszenia 0,7m/sek oraz ogromną dynamikę i nieprzewidywalność zmian w obszarze frontu. Praktycznie cały czas lecieliśmy pod przesuwająca się dużą łachą cirrusa, która wędrowała na południe razem z czołówką wyścigu.(…) 

Nie było też ani śladu wznoszenia. Z tego powodu mogłem utracić cały dorobek zawodów. Nadłożyłem sporo drogi, straciłem szansę na rychły dolot i przyzwoity wynik i musiałem rozpaczliwie ratować się przed lądowaniem w polu. Nie winię go za to, bo działał w dobrej wierze, ale podpowiadać też trzeba umieć. Kuba jest świetnym pilotem, lecz nie ma jeszcze dużego doświadczenia w zawodach. Jeśli komin słabnie wysoko, to niżej go nie będzie, zwłaszcza jeśli nasuwa się cień. (...)

 

Powyżej umieściliśmy tylko fragment tekstu, wpis w całości przeczytasz tutaj.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony