Przejdź do treści
Mjr pil. Robert „Bluto” Gałązka
Źródło artykułu

Akrobacje F-16, czyli na granicy ryzyka

20 osób i dwa Jastrzębie – polski zespół F-16 Tiger Demo Team prezentuje w powietrzu akrobacyjne możliwości myśliwców. W lipcu po raz pierwszy wziął udział w największych na świecie pokazach lotnictwa wojskowego. – Na Royal International Air Tattoo byliśmy debiutantem, ale każdy nasz pokaz był wysoko oceniany – mówi mjr pilot Robert „Bluto” Gałązka, lider zespołu z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego.

Czy organizowane w Anglii pokazy Royal International Air Tattoo rzeczywiście mają tak dużą rangę?

Mjr pilot Robert „Bluto” Gałązka: Uznawane są za największe pokazy lotnictwa wojskowego na świecie. Po raz pierwszy odbyły się w 1971 roku. 25 lat później królowa Elżbieta II nadała im nazwę Royal International Air Tattoo. W tym roku wzięło w nich udział 200 maszyn wojskowych i cywilnych z 24 państw. Były wśród nich odrzutowce, w tym najnowszy amerykański samolot wielozadaniowy F-35, gigantyczne transportowce oraz zabytkowe statki powietrzne. Polskę poza nami reprezentował zespół „Orliki” oraz pilot wykonujący manewry na MiG-u-29. Impreza organizowana na terenie bazy RAF Fairford przyciąga każdego roku tłumy entuzjastów lotnictwa.

Zespół, którym Pan dowodzi, odniósł w Anglii sukces…

Podczas międzynarodowego debiutu zajęliśmy pierwsze miejsce w zawodach sprawnościowych „Crew Challenge” towarzyszących tej imprezie. Nasza czteroosobowa drużyna pokonała kilkadziesiąt ekip z całego świata. Rywalizacja polegała między innymi na rozpoznawaniu sylwetek samolotów, strzelaniu i ściganiu się gokartami. Były także konkurencje związane z survivalem, walką wręcz, wyścigami w łodziach. Bardzo się cieszymy ze zdobytego tytułu.
Ale po kolei. Kiedy powstał F-16 Tiger Demo Team i po co...

Decyzja o powołaniu takiego zespołu zapadła w grudniu 2014 roku. Od momentu pojawienia się F-16 w Polsce mijało 8 lat, samoloty występowały co prawda na różnych imprezach masowych, ale wykonywały tylko nudne przeloty na stosunkowo dużej wysokości. Trzeba było pokazać wreszcie prawdziwe możliwości manewrowe efów, na dowództwo sił powietrznych presję wywierali także miłośnicy lotnictwa. Jednak musieliśmy tak pogodzić latanie operacyjne z demonstracyjnym, by tworząc zespół nie stracić w eskadrze doświadczonego pilota - instruktora. To było najważniejsze.



Udało się?


Uznaliśmy, że jest to możliwe. Zaczęliśmy budować zespół korzystając z dwóch samolotów F-16C o numerach bocznych 4052 i 4056. Od zaprzyjaźnionych grup akrobacyjnych, głównie od Holendrów i Greków, uczyliśmy się, jak trzeba wszystko zorganizować. Po półrocznych uzgodnieniach, w sierpniu 2015 roku, w naszej bazie w Krzesinach, pojawili się: lider greckiego zespołu Zeus mjr pil. Giorgos „Ruler” Androulakis oraz kpt. pil. Manolis „Adrian” Andriadakis. Rozpoczęliśmy szkolenie teoretyczne, symulatorowe i treningi. Mimo że byliśmy doświadczonymi pilotami, musieliśmy się sporo nauczyć. Poznawaliśmy charakterystykę pokazów lotniczych, przepisy regulujące pokazy w europejskiej przestrzeni powietrznej, zasady zarządzania zespołem, a nawet zasady kontaktów z mediami...

A co z technikami latania?

W ciągu 15 godzin w symulatorze musiałem opanować do perfekcji każdy manewr pokazu. Mało tego. Każdy manewr trzeba wykonywać w kilku wariantach w zależności od wysokości, na której odbywa się pokaz i stanu pogody. Musiałem nauczyć się reagowania w sytuacjach awaryjnych. Później były treningi w powietrzu. W sumie 17 lotów. Pierwsze dwa odbyłem w drugiej kabinie jako obserwator. Podczas następnych już pilotowałem maszynę samodzielnie. W miarę postępów obniżałem wysokość, na której przeprowadzałem manewry pokazowe. Od jedenastego lotu używałem już jednomiejscowego samolotu F-16 C. Mój grecki instruktor pełnił na ziemi rolę safety observera. 5 września 2015 roku, podczas święta mojej jednostki, 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego, przeprowadziłem pierwszy pokaz, który był jednocześnie lotem certyfikującym.

Przedstawi nam Pan swój zespół?

Jako lider podczas pokazów zajmuję się pilotażem indywidualnym. Kpt. pil.  Dominik „Zippity” Duda, por. pil. Wojciech „Ramrod” Kieczur oraz por. pil. Michał „Heater” Wachałowicz zostali wyznaczeni na obserwatorów z ziemi. To bardzo ważna funkcja. Moja współpraca z nimi polega na ciągłej wymianie informacji. Obserwator w każdej chwili może nakazać przerwanie manewrów, jeżeli stwierdzi, że podane przez pilota parametry nie mieszczą się w ramach przewidzianych dla danej figury lub wystąpiły inne okoliczności zagrażające bezpieczeństwu pilota albo widzów.

Podczas pokazu wszystkie manewry objaśnia publiczności komentator. Jest nim  ppor. pil. Kajetan „Stoiwky” Łapczuk, który barwnie opowiada o każdej figurze. Wszystkie treningi oraz pokazy są rejestrowane na kamerze przez st. chor. Tomasza Mroczkowskiego i sierż. Tomasza Choińskiego. Później szczegółowo je analizujemy, żeby wyeliminować błędy. Za zabezpieczenie techniczne oraz dobór obsługi samolotu odpowiada mjr Arkadiusz Ligaj. A to tylko niektórzy bohaterowie uczestniczący w każdym pokazie.

Ewolucje, które Pan wykonuje robią duże wrażenie. Show odbywa się na granicy ryzyka i wymaga chyba olbrzymiej odwagi?

Bez przesady. Pilot demonstracyjny musi mieć uprawnienia instruktorskie, czyli legitymuje się sporym doświadczeniem. Jako żołnierz podczas pokazu wykonuję po prostu kolejne zadanie, które potrafi zrealizować każdy pilot F-16 przygotowany do walki. Różnica polega jedynie na tym, że na normalnych treningach, ze względów bezpieczeństwa, piloci wykonują manewry na większych wysokościach. Wówczas ustala się limit manewrowania na przykład na 6 tysięcy stóp n.p.m. i przekroczenie tej granicy traktuje się jako zderzenie z ziemią, czyli przegraną walkę. Ja podczas pokazów robię to samo nisko nad ziemią, wtedy rzeczywiście margines bezpieczeństwa jest bliski zera. Dlatego muszę wykonać wszystko perfekcyjnie, no i atrakcyjnie dla widzów.


Który z manewrów jest szczególnie widowiskowy?

Każdy ma jak najlepiej pokazać możliwości manewrowe F-16. Widać je podczas wielokrotnych beczek wykonywanych w poziomie lub w pionie, podczas zakrętu o minimalnym promieniu lub podczas powolnego przelotu z maksymalnymi kątami natarcia. Widzom bardzo podoba się „żyleta”, czyli lot na niskiej wysokości samolotem położonym na boku, skrzydła znajdują się wówczas w pozycji pionowej, a nie w poziomie. Podczas pokazu staram się zademonstrować, jak szybko maszyna potrafi przyspieszać i zwalniać. Zależy mi, aby maksymalnie wykorzystać zakres możliwości naszego Jastrzębia, wykonując manewry w zakresie przeciążeń od minus 3 do plus 9,5G.

Są Biało-Czerwone Iskry i Orliki, ktoś dociekliwy może zadać pytanie, po co wojskowemu lotnictwu kolejna grupa akrobacyjna?

Jak już wspomniałem, loty pokazowe są dodatkowym zadaniem poza naszą codzienną działalnością operacyjną. Nasz zespół nie jest etatowy, każdy żołnierz z naszej grupy pełni normalne obowiązki służbowe. Ja na przykład jestem w Bazie szefem działań bojowych i z pracy na tym stanowisku jestem rozliczany. Celem działalność F-16 Tiger Demo Team jest przede wszystkim zaprezentowanie profesjonalizmu polskich sił powietrznych oraz kreowanie pozytywnego wizerunku Sił Zbrojnych RP w kraju i zagranicą.  Udział w zespole traktujemy jako zdobywanie nowych doświadczeń i podnoszenie umiejętności, mamy również dużą satysfakcję z tego, co robimy, głównie dzięki imponującej rzeszy naszych fanów. Poza wsparciem dowódcy 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego, płk. pil. Grzegorza Ślusarza, naszym oficjalnym patronem jest Agencja Mienia Wojskowego, która dba o nasze stroje, materiały promocyjne, pomogła też w zorganizowaniu wylotu na międzynarodowe pokazy.

Jakie macie plany na najbliższe miesiące?


Koncepcja F-16 Tiger Demo Team zakłada szkolenie jednego pilota demonstracyjnego rocznie. W tym systemie kadencja takiego pilota w zespole będzie wynosiła około dwóch lat. W przyszłym roku nowym liderem zespołu będzie, wyszkolony przeze mnie, doskonały instruktor kpt. pil. Dominik „Zippity” Duda.  A jeśli chodzi o najbliższe pokazy, to będzie nas można zobaczyć 20 sierpnia w Malborku. Będziemy latać podczas święta stacjonującej tam 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego.


Mjr pil. Robert „Bluto” Gałązka jest absolwentem Ogólnokształcącego Liceum Lotniczego w Dęblinie. W 1998 roku rozpoczął służbę wojskową jako podchorąży Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. Po jej ukończeniu w 2002 roku w stopniu podporucznika został instruktorem pilotażu na samolotach TS-11 Iskra. Następnie służył w 6 Eskadrze Lotnictwa Taktycznego w Powidzu. W latach 2007-2009 przebywał na szkoleniu F-16 w USA.

Po powrocie do kraju w 2009 roku, już jako pilot  samolotów F-16, objął obowiązki oficera uzbrojenia 6 Eskadry Lotniczej w Poznaniu. W 2014 roku był zastępcą dowódcy Komponentu Lotniczego Sił Odpowiedzi NATO. Pełnił także funkcję dowódcy 1 Klucza Lotniczego 6 Eskadry Lotniczej. Obecnie jest szefem  Sekcji Zastosowania Bojowego i Działań Bieżących w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu. Uzyskał klasę mistrzowską pilota wojskowego. W powietrzu spędził 1900 godzin, z czego 1400 w samolotach F-16. Brał udział w wielu ćwiczeniach zagranicznych. Był wielokrotnie nagradzany, m.in. zdobył tytuł Pilota Roku 2014 w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego. Poza służbą interesuje się mechaniką kwantową i sztukami walki.

rozmawiał Bogusław Politowski, autor zdjęć: Tiger Demo Team 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony