Przejdź do treści
Dwa samoloty F-16 w locie - widok z boku (fot. NATO)
Źródło artykułu

Polskie F-16 w ćwiczeniach „Ramstein Alloy 20”

Przechwytywali samoloty, pomagali załogom statków powietrznych, które straciły łączność radiową i prowadzili walki powietrzne w różnych konfiguracjach. Między innymi takie zadania podczas ćwiczeń „Ramstein Alloy” wykonywali piloci z 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego. Lotnicy od czterech miesięcy pełnią służbę w ramach PKW „Orlik” w Estonii.

„Ramstein Alloy” to ćwiczenia organizowane od lat przez Sojusznicze Dowództwo Sił Powietrznych NATO. Zawsze rozgrywane są w przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii, a ich celem jest doskonalenie procedur związanych z patrolowaniem i zadaniami typu air policing.

W pierwszej w tym roku edycji ćwiczeń wzięło udział kilkudziesięciu pilotów krajów członkowskich NATO z Polski, Belgii, Litwy, Łotwy, Estonii, Niemiec, Czech oraz państw partnerskich Sojuszu – Finlandii i Szwecji. W powietrzu spotkały polskie i belgijskie F-16, fińskie F-18, szwedzkie Gripeny, niemieckie Eurofightery. Zadania wykonywały także litewski transportowiec C-27J Spartan, estońskie samoloty L-39, niemiecki tankowiec A400M, śmigłowce oraz natowski samolot wczesnego ostrzegania i kontroli AWACS.

Polskie samoloty F-16 zostały poderwane, gdy litewski transportowiec C-27J Spartan podczas lotu pomiędzy Estonią a Finlandią utracił łączność radiową – mówi ppłk pil. Krzysztof Duda, dowódca polskiego kontyngentu „Orlik” w Estonii. Z ramienia polskich sił powietrznych to właśnie piloci z „Orlika”, którzy od czterech miesięcy strzegą granic powietrznych krajów bałtyckich, wzięli udział w „Ramstein Alloy”. – Ponieważ zgodnie ze scenariuszem ćwiczeń, nie było łączności z załogą Spartana, to nasi piloci jedynie za pomocą sygnałów niewerbalnych mogli wydać im polecenia, a następnie eskortować ich przelot. W takich przypadkach cywilna maszyna zawsze podporządkowuje się samolotom wojskowym – opowiada ppłk Duda.

Podczas ćwiczeń piloci polskich wielozadaniowych F-16 wykonywali także misje przechwycenia samolotu, który zgodnie ze scenariuszem, naruszył przestrzeń powietrzną krajów bałtyckich. – Początkowo samolot eskortowały belgijskie F-16, później my przejęliśmy odpowiedzialność za naruszyciela. Zadaniem pilotów było zmuszenie go do lądowania na estońskim lotnisku w Ämari – wyjaśnia dowódca PKW „Orlik”.


(fot. NATO)

Piloci brali także udział w operacjach rozpoznawczych. Mieli np. określić kierunek lotu i wysokość, na jakiej porusza się inny statek powietrzny. Sfotografować jego uzbrojenie i wyposażenie, a także numery boczne, które pozwalają na identyfikację samolotu z konkretną jednostką wojskową.

Najciekawszym epizodem ćwiczenia były dla pilotów walki powietrzne – mówi mjr Tomasz Antkowiak, oficer prasowy dziewiątej zmiany PKW „Orlik”. – W tej części ćwiczenia brały udział myśliwce F-16, F-18, JAS-39 Gripen oraz Eurofighter – dodaje. Polscy piloci symulowane walki prowadzili z niemieckimi i fińskimi myśliwcami. – To była doskonała okazja, by szlifowali umiejętności na poziomie taktycznym. Walka powietrzna to dla pilota wojskowego podstawa, ale takie umiejętności też trzeba trenować – podkreśla ppłk Duda, dowódca PKW. Piloci prowadzili walkę w różnych konfiguracjach, m.in. dwa na dwa, dwa na jeden i jeden na jeden.

Poza tym, podczas manewrów „Ramstein Alloy” przećwiczono np. działania poszukiwawczo-ratownicze, gdy po symulowanej katastrofie belgijskiego F-16 pilota samolotu odnalazła załoga litewskiego Mi-8. Eurofihtery i Airbus A400M przećwiczyły tankowanie w powietrzu, a belgijskie i szwedzkie myśliwce przechwyciły lecący na niskiej wysokości i z niewielką prędkością śmigłowiec.

Natowskie ćwiczenia z cyklu „Ramstein Alloy” zostały zapoczątkowane dwanaście lat temu. Choć przez lata zmieniały się nazwy manewrów, to ich cel wciąż pozostaje ten sam. To integracja lotnictwa natowskiego oraz państw partnerskich, doskonalenie pilotów w misjach typu air policing. „Ramstein Alloy” zawsze odbywają się w przestrzeni Litwy, Łotwy i Estonii, czyli krajów, które nie mają swojego lotnictwa bojowego.

Magdalena Kowalska-Sendek

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony