Przejdź do treści
Źródło artykułu

Zasilany z ziemi dron może latać „wiecznie”

Dron zbudowany przez inżynierów z Uniwersytetu w Southampton mógłby potencjalnie latać „wiecznie” – podaje agencja Reutera. Zamiast baterii dron zasilany jest za pomocą kabla łączącego go z naziemną stacją.

Dron jest wynikiem współpracy Uniwersytetu w Southampton z firmą ochroniarską Cardinal Security, która zwróciła się do uczelni z propozycją stworzenia taniej metody obserwacji do zastosowania zarówno w militarnych, jak i cywilnych operacjach.

„Jest to praktycznie rzecz biorąc maszt – można sobie wyobrazić przeprowadzane za jego pomocą operacje obserwacyjne, ratunkowe na morzu i lądzie czy też obserwację dużych obiektów, takich jak elektrownie atomowe” – mówi dr Stephen Prior z Uniwersytetu w Southampton.

Dron zasilany jest przez kabel łączący go ze stacją naziemną. Za pomocą kabla ze stacji przekazywana jest do drona energia elektryczna. Paliwa w zbiorniku wystarczyć ma na 22 godziny lotu – paliwo można jednak uzupełniać, aby, jak twierdzą twórcy drona, potencjalnie utrzymać go w powietrzu „wiecznie”.

„Można podłączyć przyczepę do swojego samochodu, pojechać, dokąd się tylko chce, w ciągu kilku minut wysłać drona w powietrze i pojechać z nim do innego miejsca” – tłumaczy dr Prior. Można go również sprowadzić na ziemię i w ten sposób przenieść do innej lokacji. Jest to więc dość elastyczny system, łatwy do przystosowania do wymagań określonej misji.”

Opracowany w Southampton dron jest jedną z propozycji odpowiedzi na zapotrzebowanie firm zajmujących się bezpieczeństwem, które chcą jak najbardziej przedłużyć czas obserwacji obiektów z powietrza. Wśród dostępnych opcji znajdują się m.in. maszty obserwacyjne, balony helowe i drony zasilane bateriami – każda z tych opcji ma jednak własne ograniczenia wynikające z ich rozmiaru, wagi czy maksymalnej osiągalnej wysokości.

Uniwersytet wraz z Cardinal Security planują aktualnie komercjalizację swojego wynalazku; przewidują rozpoczęcie produkcji drona jeszcze w 2016 r.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony