Możliwe wady w systemie masek tlenowych w B787
Systemy awaryjnych w ok. 25 proc. masek tlenowych w samolotach Boeing 787 Dreamliner mogą nie działać poprawnie, stwarzając zagrożenie dla życia pasażerów - twierdzi były wieloletni pracownik amerykańskiej firmy John Barnett. Producent neguje te zarzuty.
Barnett utrzymuje, że pracując dla Boeinga, w 2016 r. odkrył usterkę w działaniu wycofywanego z użycia, minimalnie uszkodzonego systemu mającego utrzymać załogę i pasażerów przy życiu w razie nagłego spadku ciśnienia w samolocie, do czego może dojść np. w razie uszkodzenia kadłuba. W takim wypadku powinny zostać uwolnione maski tlenowe.
Przeprowadzone pod nadzorem Barnetta testy pracowników działu badawczo-rozwojowego Boeinga miały wykazać, że podobne problemy występowały również w przypadku "fabrycznie nowych" urządzeń. Jak twierdzi były kontroler jakości, próbom poddano 300 systemów, z czego 75 - czyli 25 proc. - nie zadziałało poprawnie. Barnett twierdzi, że wnioskował o przeprowadzenie dalszych badań i wyeliminowanie problemu, jednak podejmowane przez niego próby był blokowane przez dyrektorów koncernu.
W 2017 r. Barnett złożył skargę na brak działań ze strony producenta do amerykańskiej federalnej agencji lotnictwa (FAA). Rządowy organ nadzorczy stwierdził jednak, że nie ma możliwości potwierdzenia tych oskarżeń wobec zapewnień Boeinga, iż pracuje nad tą kwestią.
Były pracownik amerykańskiego producenta samolotów twierdzi ponadto, że w zakładzie, w którym był zatrudniony, wbrew procedurom Boeinga dochodziło do "gubienia" i montowania w maszynach części odrzuconych wcześniej jako niezgodne z normami jakości. Proceder ten miał mieć być motywowany oszczędnością czasu i odbywać się za wiedzą co najmniej jednego starszego menedżera. Według Barnetta odgrywała w tym rolę intensywna, długotrwała presja wywierana na pracowników, by przyśpieszać pracę.
Boeing neguje wszystkie zarzuty Barnetta i zaprzecza, jakoby lekceważył kwestie jakości i bezpieczeństwa swoich produktów. Firma podkreśla, że komponenty i systemy montowane w samolotach są regularnie testowane - zarówno przed, jak i po wprowadzeniu do użytku. Producent przyznał, że w 2017 r. wykrył wady w niektórych zbiornikach tlenu zapewnianych przez jednego z dostawców, jednak zostały one wycofane z montażu i nigdy nie trafiły do samolotów.
Serwis brytyjskiego nadawcy publicznego BBC podał, że audyt przeprowadzony przez FAA na początku 2017 r. potwierdził obawy Barnetta co do zagubienia co najmniej 53 "niespełniających standardów" części. Boeing został wezwany do podjęcia działań naprawczych i utrzymuje, że wywiązał się z tego zobowiązania. Pracownicy fabryki, w której pracował Barnett, twierdzą natomiast, że "nie ma możliwości", by wadliwe komponenty trafiały do samolotów.
John Barnett pracował dla Boeinga przez 32 lata. Od 2010 r. był zatrudniony jako menedżer ds. jakości w produkującej pasażerskie Dreamlinery 787 fabryce Boeinga w miejscowości North Charleston w amerykańskim stanie Karolina Południowa. W 2017 r. przeszedł na emeryturę uzasadnioną względami zdrowotnych.
Obecnie Barnett uczestniczy w postępowaniu sądowym przeciwko dawnemu pracodawcy, któremu zarzuca oczernianie jego osoby i blokowanie kariery ze względu na wskazane przez niego nieprawidłowości. Boeing utrzymuje, że były pracownik od dawna planował emeryturę i odszedł na nią dobrowolnie, a firma "w żaden negatywny sposób nie wpłynęła na jego możliwość dalszej pracy w dowolnie wybranym zawodzie".
Boeing w dalszym ciągu zmaga się z kryzysem wizerunkowym po katastrofach samolotów 737 MAX w Indonezji i Etiopii, w których zginęło łącznie 346 osób. Jak przypomniało BBC, po ostatnim, marcowym wypadku czterech obecnych lub dawnych pracowników koncernu zwróciło się do FAA, by zgłosić możliwe problemy samolotów.
Jeszcze na początku listopada nowojorski dziennik "Wall Street Journal" opublikował opinię, zgodnie z którą produkcja Dreamlinerów 787 zapewnia firmie zachowanie płynności finansowej mimo uziemienia mniejszych odrzutowców 737 MAX.
Po ogłoszeniu wyników finansowych za trzeci kwartał 2019 r. Boeign zapowiedział, że pod koniec 2020 r. zmniejszy produkcję Dreamlinerów 787 z 14 do 12 w miesiącu. Koncern tłumaczy to spadającym popytem na duże, długodystansowe samoloty. Maszyny powstają w dwóch zakładach firmy.
Komentarze