Śmigłowiec, czyli ratownictwo w nowoczesnym wydaniu
Docierają tam, gdzie ciężko dotrzeć. Ich zaletą jest oszczędność czasu. Bez użycia śmigłowców, bo o nich mowa, jak przekonuje PAP Life Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, nie ma nowoczesnego ratownictwa.
"Śmigłowców do ratownictwa górskiego w Polsce używa się od lat 60., jednak miały one poważne ograniczenia techniczne. Dopiero Sokół dał niesamowitą możliwość wykorzystania go w wyższych partiach gór. Dla nas jest to niezwykle pożyteczne urządzenie ratownicze" – mówi PAP Life Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W 2018 roku mija 25 lat służby śmigłowca W-3A Sokół w Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym.
"Jako TOPR zajmujemy się głównie Tatrami, ale śmigłowcem również od czasu do czasu wspieramy ratowników GOPR-u w sąsiednich górach. Śmigłowiec to nasze podstawowe narzędzie do pracy. Nie ma nowoczesnego ratownictwa bez użycia śmigłowca. Oczywiście ma on pewne ograniczenia, związane z warunkami atmosferycznymi, ale tak się składa, że największy ruch turystyczny jest akurat wtedy, kiedy jest dobra pogoda, więc dosyć często możemy go używać i w znakomity sposób przyspiesza to czas dotarcia do osób potrzebujących pomocy i później przetransportowanie ich do szpitala" – tłumaczy.
◄ Jan Krzysztof - TOPR (fot. 601100300.pl)
Jak podaje PAP Life naczelnik, w Tatrach przeprowadza się około 8,9 tys. działań ratowniczych rocznie, z czego około 250 osób ratowanych jest z użyciem śmigłowca. Nie do każdej akcji wzywany jest śmigłowiec. Krzysztof tłumaczy, że używa się go tylko wtedy, kiedy jest to możliwe, potrzebne i wskazane. "Kiedy stan zdrowia lub zagrożenia życia – bo może być osoba zdrowa, ale potrzebująca pomocy, bo jest w zbyt trudnym dla siebie terenie – tego śmigłowca używamy, żeby dostarczyć na miejsce ratowników z odpowiednim sprzętem i ewentualnie, osoby które tego wymagają, wciągnąć bezpośrednio na pokład i transportować w bezpieczne miejsce do szpitala" – dodaje.
Dzięki użyciu śmigłowca można zaoszczędzić wiele czasu, co bywa kluczowe przy poważniejszych urazach czy przy ratowaniu ludzkiego życia. "Tatry są górami bardzo małymi, my stacjonujemy w Zakopanem i niekiedy więcej czasu zajmuje rozruch technologiczny, tzn. to, że śmigłowiec musi się odpowiednio "rozgrzać,, aby wystartować – to zajmuje kilka minut. Natomiast od startu jest to maksymalnie 15 minut, czyli w sumie w około 20 minut zazwyczaj jesteśmy w najodleglejszych punktach, gdzie może być potrzebna pomoc" – opowiada i zaznacza, że TOPR pomaga też po stronie słowackiej.
Komentarze