Przejdź do treści
Źródło artykułu

Punktualność w cenie na lotniskach w Europie

Brak punktualności na europejskich lotniskach doprowadził już w tym roku pasażerów i przewoźników lotniczych do strat na poziomie 10 mln euro. Wszystkiemu winne są długotrwałe kontrole.

Jak ujawniły władze A4E, grupującej 15 przewoźników lotniczych w Europie, w tym m.in. Lufthansę, Air-France, Ryanair oraz portugalski TAP, do wysokiej liczby spóźnień samolotów w dużej mierze przyczyniły się nasilone środki bezpieczeństwa na europejskich lotniskach.

Jednym z liderów w spóźnieniach jest lizbońskie lotnisko im. Humberto Delgado, gdzie podczas sześciu pierwszych miesięcy tego roku aż przez 87 dni średni czas oczekiwania w związku z kontrolami przekroczył 60 minut.

“Zarówno TAP, jak i inne firmy naszej grupy, odnotowały w pierwszej połowie roku liczne przypadki opóźnień samolotów oraz sytuacji, kiedy pasażerowie nie zdążyli na samolot” - poinformowały władze A4E.

Portugalscy eksperci wskazują, że duża liczba niezawinionych przez TAP spóźnień może negatywnie wpływać na wizerunek Portugalii i jej mieszkańców poza ojczyzną. Odnotowują, że wielu Portugalczyków, choć na co dzień punktualnych, to poza granicami kraju musi się nasłuchać o swoim rzekomo “narodowym spóźnialstwie”.

Jak powiedziała PAP Life lizbońska ekonomistka Ana Silva, choć kwestia punktualności wydaje się być jednym z ważniejszych czynników, na podstawie których tworzone są stereotypy o Portugalczykach, to zaznacza, że w ostatnich latach urzędy publiczne oraz wiele firm wprowadziło systemy zmuszające mieszkańców tego iberyjskiego kraju do pojawiania się w pracy na czas.

“Bardzo powszechna w użyciu jest dziś elektroniczna karta pracownika, którą trzeba odbić po wejściu do miejsca pracy. Zmusza ona do punktualności i wcześniejszego wyjścia z domu” - powiedziała PAP Life Silva.

Z przeprowadzonego przez firmę Ad Capita Executive Search badania wynika, że większość Portugalczyków uważa się za punktualnych. Aż 87 proc. mieszkańców tego kraju twierdzi, że przychodzi na spotkania na czas.

Z Lizbony Marcin Zatyka

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony