Przejdź do treści
Źródło artykułu

Prezes PLL LOT: dla spółki 2021 rokiem minimalizacji strat przez pandemię

Odbudowa ruchu pasażerskiego w najbliższych miesiącach będzie zależeć od rozwoju pandemii; nadzieją są Stany Zjednoczone, które od listopada pozwolą na wjazd Europejczykom – mówi prezes PLL LOT Rafał Milczarski. 2021 to dla spółki rok minimalizacji strat z powodu pandemii – dodaje.

Prezes narodowego przewoźnika przyznaje, że od początku Covidu wszystkie prognozy dotyczące ruchu lotniczego – nawet te najbardziej pesymistyczne - nie sprawdziły się, ponieważ rzeczywistość okazała się jeszcze trudniejsza i była większym wyzwaniem.

Wskazał, że LOT w obliczu pandemicznych wyzwań szukał nowych rozwiązań biznesowych. Jednym z nich był "LOT na wakacje".

„Latem tego roku ponownie uruchomiliśmy +LOT na wakacje+. Pierwszy raz było to w 2020 r. Wówczas program ten zakończył się sukcesem” – powiedział Milczarski dziennikarzom w Dubaju przy okazji Expo 2020.

Przyznał jednak, że z ekonomicznego punktu widzenia „to cały czas była minimalizacja strat, a nie maksymalizacja zysków". "Obawiam się, że w roku 2021 r. to cały czas jest minimalizacja strat i z tym się niestety trzeba pogodzić" – powiedział.

W ocenie szefa narodowego przewoźnika odbudowa ruchu pasażerskiego w najbliższych miesiącach będzie zależeć od tego, jak będzie się kształtował rozwój pandemii i jakie będą warunki zdrowotne. "Jakąś jaskółką nadziei jest to, że Stany Zjednoczone od listopada pozwolą Europejczykom wjeżdżać do swojego kraju" – wskazał.

W drugiej połowie września Biały Dom poinformował, że od początku listopada br. do USA będą mogli przyjeżdżać wszyscy podróżni w pełni zaszczepieni przeciw Covid-19, będą jednak musieli przedstawić też negatywny wynik testu na koronawirusa i nosić maski. Administracja poprzedniego prezydenta Donalda Trumpa wprowadziła w związku z pandemią Covid-19 ścisłe ograniczenia, zaostrzone przez prezydenta Joe Bidena, dotyczące wjazdu do USA podróżnych z Wielkiej Brytanii, państw Unii Europejskiej, Chin, Indii i innych krajów.

"My nie mogliśmy wjeżdżać do Stanów Zjednoczonych przez kilkanaście miesięcy z powodów zdrowotnych. Tymczasem obywatele innych krajów mogli. I np. Kenijczycy albo Turcy mogli bez kłopotów i bez ograniczeń do Stanów Zjednoczonych wjeżdżać. Widać, są jakieś ważne powody, dla których tak było" – powiedział Milczarski.

Przyznał, że amerykańskie ograniczenia "bardzo mocno uderzyły" w LOT w sensie ekonomicznym. "Ruch transatlantycki jest ruchem, który bardzo istotne znaczenie odgrywa w modelu biznesowym każdego europejskiego przewoźnika. I niestety, każdy europejski przewoźnik lotniczy myślę, że był w takim samym, jeśli nie w większym stopniu jeszcze niż my – dotknięty tymi zakazami ruchu do Stanów Zjednoczonych” – ocenił.

Zaznaczył, że to nie oznaczało, że w ogóle nie było rejsów LOT do USA – one się odbywały i odbywają, ale w ograniczonym zakresie, ponieważ część pasażerów nie posiadając amerykańskiego obywatelstwa albo specjalnych zezwoleń, nie może latać.

"Po ogłoszeniu decyzji przez Stany Zjednoczone, obserwujemy wzmożone zainteresowanie wyszukiwaniem połączeń do tego kraju, co nas ogromnie cieszy i mam nadzieję, że to jest taka jaskółka, która spowoduje to, czego wszyscy pragną, czyli powrotu do normalności" – powiedział prezes.

Zdaniem Milczarskiego, LOT realnie będzie mógł zaobserwować poprawę w ruchu lotniczym dopiero wtedy, kiedy rozpocznie się sezon letni, czyli w kwietniu 2022 r. „Nam jest trudno w tej chwili cokolwiek przewidywać. Możemy tak naprawdę przewidywać na około miesiąc, cztery dni do przodu. A z tych danych, które są szczątkowe, bardzo trudno się projektuje cokolwiek” – wyjaśnił.

W ocenie szefa LOT-u, wielkim wyzwaniem pozostaje Azja. "Rozwój LOT-u staraliśmy się przeprowadzić w sposób zrównoważony, czyli nie stawiać wszystkiego na +nodze transatlantyckiej+, ale i na azjatyckiej. Realizujemy szczątkowe rejsy do Korei, podobnie z Japonią. Singapur jest zamknięty, jeśli chodzi o rejsy do Chin to też mamy podobne kłopoty. Sytuacja pandemiczna nie pozwala nam jeszcze na powrót do normalności. Myślę, że dużo czasu będzie musiało upłynąć, zanim do Azji wrócimy" – szacuje szef narodowego przewoźnika.

Milczarski przyznał, że spółka operuje w trudnej, pandemicznej sytuacji, i "każdego dnia musi podejmować bardzo trudne decyzje".

"Przez cały okres pandemii zajmowaliśmy się tym, żeby +spalić+ jak najmniej pieniędzy, żeby w umiejętny sposób sterować naszą podażą. Tam, gdzie widzieliśmy, że ewidentnie jej nie ma albo jest niewystarczająca, staraliśmy się przebookowywać pasażerów na inne rejsy i kasować je w sposób elastyczny. I to rzeczywiście pozwalało nam przynajmniej pokrywać koszt zmienny tej działalności" – tłumaczył.

Jak mówił, kolejnym wyzwaniem dla spółki jest wzrost kosztów paliwa "w zasadzie do poziomów przedcovidowych". Do tego dochodzą obciążenia związane z CO2, "które są na poziomach przedcovidowych, albo nawet wyższych. „Mamy swoiste nożyce kosztowe, które się otwierają" – wskazał.

Prezes LOT pytany o to, jakie będą ostatecznie wyniki finansowe w tym roku przyznał, że bardzo wiele zależy od tego, jaki będzie ostatni kwartał 2021 r. oraz jak będzie się kształtował pasażerski ruch przedświąteczny.

"Mam nadzieję, że dzięki temu, że Stany Zjednoczone się otworzą, to ten ruch przed świętami będzie istotny i będzie pozwalał na to, żeby przynajmniej grudzień był lepszy niż październik i listopad" – ocenił.

Przyznał też, że trudno na razie przewidzieć, ile pasażerów LOT przewiezie w tym roku. "Mam nadzieje, że będzie to liczba co najmniej taka jak w zeszłym roku” – powiedział Milczarski. W roku 2020 r. PLL LOT przewiózł 3,1 mln pasażerów płatnych.

Akcjonariuszami PLL LOT jest Skarb Państwa, posiadający 69,30 proc. udziałów oraz Polska Grupa Lotnicza z 30,7 proc. udziałami.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony