Przejdź do treści
Pasażerowie na pokładzie samolotu
Źródło artykułu

Overbooking – dla jednych koszmar, dla innych łatwy zarobek

Kupiłeś bilet na lot i okazało się, że nie ma dla ciebie miejsca w samolocie? Overbooking to częsta praktyka linii lotniczych. Jedni pasażerowie mogą czuć się zawiedzeni, kiedy wiedzą, że nie dolecą np. na ślub, inni cieszą się z łatwego zarobku w ramach rekompensaty.

Overbooking – jeśli kogoś nie spotka taka sytuacja, być może nawet nie wie, że bilety na lot są sprzedawane, a później może okazać się, że nie ma miejsca na pokładzie samolotu. Jak przyznaje w rozmowie z PAP Life Dorota Kornaszewska, kierownik zmiany na warszawskim lotnisku Okęcie, gdzie dba o komfort pasażerów, jest to polityka niemal każdej linii lotniczej. "Zdarza się to dość często. Linia lotnicza może się tym nawet cieszyć, że jest takie zainteresowanie i możemy zapełnić po ostatnie miejsce samolot" – tłumaczy.

W przypadku spodziewanego overbookingu obsługa lotniska, zanim jeszcze zacznie się boarding, poszukuje wolontariuszy, czyli chętnych, którzy w zamian za rekompensatę finansową chcieliby zmienić plan podróży i polecieć następnym rejsem. "W międzyczasie taki pasażer jest częstowany dodatkowym voucherem np. na posiłek, jest pod opieką do następnego lotu" – podkreśla.

Okazuje się, że chętnych na dodatkowy zarobek przy niedogodności w podróży jest niemało. "Zawsze jest to przykładowo 1000 zł, jeżeli chodzi o rejsy krótkodystansowe, europejskie - jeżeli pasażer powyżej dwóch godzin później dotrze do celu" – podaje PAP Life Kornaszewska.

Zdarza się, że wszyscy pasażerowie stawiają się na lotnisku i ochotników brak. "Niestety, wówczas dochodzi do konfliktów, niekiedy nieprzyjemnych i dla nas, i dla pasażerów, bo klient jest zawiedziony, że zakupił bilet dużo wcześniej, a mimo to nie może się wydostać" – zauważa.

Właśnie, dlaczego w ogóle tak się dzieje? Okazuje się, że linie lotnicze zakładają overbookingi, bo niemal na każdym rejsie jest procent pasażerów, którzy nie przychodzą. "Przeważnie ten overbooking się wchłania, czyli te kilka osób rzeczywiście nie przychodzi z jakiegoś powodu albo są to osoby, które nie doleciały na czas – nie ze swojego powodu – albo utknęły po drodze jadąc na lotnisko" – mówi.

Bywają też overbookingi techniczne. "Jeżeli pierwotnie zaplanowany jest większy samolot i nagle okazuje się, że jest usterka techniczna i musimy podmienić go na mniejszy, już wiem, że kilka albo kilkanaście osób zostanie. Takie osoby losowo wybiera system, biorąc też pod uwagę osoby, które są w klasie biznes, które mają karty lojalnościowe – one mają priorytet, bo zapłaciły więcej za bilet" – tłumaczy.

Jak uspokaja Kornaszewksa, pasażer ma swoje prawa, może więc składać reklamacje i rościć sobie dalsze odszkodowanie. Niezależnie od tego niektórzy na overbookingu korzystają. "Niekiedy mamy całe rodziny. Jeżeli poszukujemy 3-4 osób i zgodzi się cała rodzina, żeby polecieć za 2-3 h i każdemu płacimy 250 euro ekwiwalentu, nie tylko zwraca się podróż, jak również można wyjść z tego z korzyścią" – kwituje.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony