Madonna oburzona staniem w kolejce na lotnisku w Malawi
Królowa pop Madonna oraz osoby jej towarzyszące, musiały wystać swoje w kolejce na lotnisku w Malawi. Gwieździe odmówiono statutu VIP i kazano czekać na odprawę z resztą pasażerów powodując irytację piosenkarki.
Madonna wracała z Malawi wraz ze swoimi dziećmi, z czego dwójka jest zaadoptowana i pochodzi właśnie z tego afrykańskiego kraju. Gdy dojechała na lotnisko, okazało się, że zamiast specjalnego, statusu VIP-a, gwiazdę czeka prozaiczne stanie w kolejce do odprawy... Piosenkarka nie chciała się tak łatwo pogodzić z sytuacją, oburzona na zmianę procedury lotniskowej - przy przylocie do Malawi swoim prywatnym odrzutowcem, Madonna i jej ekipa byli zwolnieni z konieczności odprawiania się jak "zwykli ludzie".
Prawdopodobne pozbawienie Madonny szczególnych względów spowodowane zostało słowną przepychanką z prezydent tego kraju, Joyce Banda, pierwszą kobietą na tym stanowisku. Również minister edukacji, Eunice Kazembe, stwierdziła, że piosenkarka przecenia własną pracę charytatywną w Malawi. "Zbudowała klasy w już istniejących szkołach" - tłumaczyła minister w rozmowie z BBC.
Madonna domagała się rozmowy z prezydent kraju. Wysłała nawet list, zaczynający się od słów: "Droga Joyce". Do spotkania jednak nie doszło.
Gdy gwiazda pojawiła się na lotnisku, by wrócić do Stanów Zjednoczonych, okazało się, że musi zdejmować buty i wyjmować monety z kieszeni przy przechodzeniu wykrywacza metalu, jak wszyscy inni pasażerowie.
Mimo negocjacji, podjętych przez menedżera i ochroniarza piosenkarki, obsługa lotniska obstawała przy swoim i gwiazda musiała stać w kolejce.
Jedynymi osobami, którym sytuacja wyraźnie pasowała byli synowi Madonny, którzy zagadywali obcych ludzi i byli podekscytowani nową sytuacją. Niestety dla nich, wciąż byli przywoływani do porządku przez zirytowaną mamę. (PAP Life)
pj
Komentarze