Kraków: 10. spacer śladami Liberatora, zestrzelonego w 1944 r.
Historię feralnego lotu brytyjskiego Liberatora KG-933, zestrzelonego przez Niemców nad Krakowem w nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 r., przypomni 10. już edycja spaceru po miejscach związanych z tym lotem. Edukacyjna wycieczka odbędzie się we wtorkowy wieczór.
Jak poinformował organizator, stowarzyszenie Podgorze.pl, zainteresowani udziałem w tej lekcji historii powinni się stawić na zbiórkę o godz. 19:00 na pl. Bohaterów Getta, przed Apteką Pod Orłem.
Spotkanie przypominające tragiczny lot Liberatora odbywa się co roku w rocznicę zestrzelenia maszyny i ma upamiętniać lotników państw sprzymierzonych, którzy w czasie II wojny światowej pomagali Polsce. "Małopolska jest dnem powietrznego oceanu. Spadło tutaj wiele samolotów. Lotnicy, którzy ocaleli, byli ratowani przez mieszkańców południowej Polski" – mówił w jednej z rozmów z PAP przewodnik spaceru dr hab. Krzysztof Wielgus.
Brytyjski Liberator ze 178. Dywizjonu Bombowego RAF wracał w sierpniu 1944 r. z misji zrzutowej dla walczącej w powstaniu Warszawy. Został zestrzelony nad Krakowem – najpierw prawdopodobnie przez niemiecki myśliwiec, a potem przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą.
Jego szczątki zaczęły spadać nad krakowskimi Grzegórzkami. Wieża ogonowa z martwym strzelcem wewnątrz spadła na składy węglowe rzeźni miejskiej (obecnie rejon ul. Podgórskiej). Najwięcej kawałków Liberatora spadło na teren składów na Zabłociu, m.in. na baraki Fabryki Schindlera. Prawdopodobnie niektóre fragmenty maszyny wpadły do Wisły pomiędzy dzisiejszymi mostami Powstańców Śląskich a Kotlarskim. Na dnie rzeki, w miejscu dawnego mostu tymczasowego (tzw. Lajkonika), spoczywają prawdopodobnie ciała trzech członków załogi Liberatora.
Jak podało Podgórze.pl, w katastrofie zginęli Australijczyk John P. Liversidge oraz Brytyjczycy: William D. Wright (pilot, dowódca maszyny) i strzelec pokładowy John D. Clarke. Na spadochronach miało się ratować trzech lotników, z których sierżanci L. Blunt i F. Helme zaginęli. Z całej załogi przeżył tylko Australijczyk, kpt. Allan Hammet, który trafił do Armii Krajowej, brał udział w szeregu akcji zbrojnych i doczekał końca wojny. Potem przez Odessę wrócił do swojej jednostki, później zaś - do domu. Ożenił się z Polką i miał dwóch synów, zmarł w 1981 r. Losy pozostałych lotników z ośmioosobowej załogi nie są znane.
W 1986 r. z inicjatywy Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa na budynku dawnej Fabryki Schindlera umieszczono tablicę pamiątkową "poświęconą pamięci bohaterskich lotników niosących pomoc walczącej stolicy".
Więcej informacji na stronie: www.podgorze.pl oraz na Facebooku.
Komentarze