Horała: duże inwestycje na Lotnisku Chopina nie wchodzą w grę
Wszystkie plany inwestycyjne na Lotnisku Chopina zostały wstrzymane. Być może będą jakieś techniczno-organizacyjne, ale duże inwestycje nie wchodzą w grę – poinformował wiceminister infrastruktury Marcin Horała. Dodał, że mamy do czynienia z "bardzo daleko idącym" załamaniem branży lotniczej.
Horała podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury przypomniał, że były plany dotyczące rozbudowy Lotniska Chopina w Warszawie.
"One w pewnym momencie zostały wypracowane, ale dla tego stanu sprzed decyzji o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego. One były jakby odpowiedzią na pytanie, w jaki sposób za wszelką cenę zmaksymalizować przepustowość Lotniska Chopina. Ta cena, kiedy spojrzeliśmy na te plany inwestycyjne, okazała się zbyt wysoka, nieracjonalna, zwłaszcza że tego problemu z przepustowością Chopina i tak trwale nie rozwiązywała, bo jest granica, w której można optymalizować i rozbudowywać bez pozyskiwania dodatkowych gruntów. A to nie wchodzi w grę, bo to wymagałoby wyburzania dzielnic Warszawy, czego chyba nikt przy zdrowym rozsądku nie będzie postulował" – mówił posłom Horała.
Dodał, że "wszystkie plany inwestycyjne na Lotnisku Chopina zostały na ten moment wstrzymane". Jak mówił, z powodu planów budowy CPK, jak również kryzysu rynku lotniczego z powodu koronawirusa, "prawdopodobnie jakieś minimalne, bardziej usprawnienia techniczno-organizacyjne wymagające też pewnego aspektu inwestycyjnego – takie wchodzą w grę". "Natomiast duże inwestycje nie wchodzą w grę, bo ani nie byłyby potrzebne, ani nie zwróciłyby się w sensie ekonomicznym i finansowym" – wyjaśnił.
Lotnisko Chopina jest największym portem w Polsce. Od początku roku lotnisko w ruchu międzynarodowym obsłużyło ponad 4, 532 mln osób (spadek o 68,9 proc. rok do roku), a w krajowym ok. 553 tys. (spadek o 62,2 proc.). Portem zarządza Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze".
Zdaniem Horały, jeśli chodzi o kondycję branży lotniczej, to "mamy do czynienia z bardzo daleko idącym załamaniem tego rynku". Przypomniał, że pierwsze załamanie nastąpiło na wiosnę, kiedy administracyjnie wprowadzano zakaz lotów międzynarodowych.
"Później, stopniowo te loty w różnych relacjach były dopuszczone. I były prognozy przewidujące odbudowanie tego rynku tak, żeby gdzieś na przełomie roku, czy w pierwszej połowie przyszłego roku, było ok. 80 proc. tego ruchu z roku 2019. Ten scenariusz realizował się mniej więcej do sierpnia tego roku. Ruch lotniczy wakacyjny wyglądał obiecująco. W niektórych aspektach można powiedzieć, że już tak się zbliżał do połowy tego ruchu sprzed kryzysu koronawirusa. Niestety, w sezonie jesiennym nastąpiło ponowne załamanie" – tłumaczył Horała.
Jak mówił, w porównaniu do sezonu jesiennego ub.r. ruch lotniczy plasuje się na poziomie ok. 20 proc.
Przekazał, że poziom ruchu lotniczego z roku 2019, według najbardziej optymistycznych prognoz, zostanie odbudowany w 2023 r., a według pesymistycznych to rok 2027, a nawet i dalej.
"Jeżeli patrzymy na polski rynek, (...) to prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia ze specyficznym odbudowywaniem tego ruchu. Zakładamy, że będzie jeszcze większa sezonowość niż była do tej pory. Ruch wakacyjny, okołoświąteczny – w tych okresach możemy w przyszłym roku zbliżać się do dobrych wskaźników rzędu 70 proc. sprzed pandemii. Natomiast w tych niskich sezonach, kiedy np. dominuje ruch biznesowy – tutaj będzie znacznie gorzej, te wskaźniki rok do roku będą znacznie gorsze" – ocenił wiceminister.
Komentarze