Olsztyn: zgłoszenie ws. zaginionego śmigłowca "żartem" chłopców w wieku 10-14 lat
Zgłoszenie, z którego wynikało, że w środę w okolicach Olsztyna mógł spaść śmigłowiec, było nieodpowiedzialnym żartem trzech chłopców w wieku 10-14 lat - podała w czwartek policja. W akcję poszukiwawczą po tym telefonie zaangażowanych było kilkudziesięciu strażaków i policjantów.
Służby prowadziły w środę wieczorem szeroko zakrojone poszukiwania wskutek telefonu do podolsztyńskiego hotelu dysponującego lądowiskiem. Zgłoszenie dotyczyło konieczności awaryjnego lądowania śmigłowca. Po krótkim czasie kontakt się urwał.
W poszukiwaniach rzekomo zaginionego śmigłowca, prowadzonych w okolicy Jeziora Wulpińskiego, wzięło udział kilkudziesięciu strażaków z PSP i OSP oraz policjanci. Na miejsce skierowano też śmigłowiec Marynarki Wojennej.
Jak podała policja, w tym samym czasie policjanci sprawdzili numer, z którego wpłynęło zgłoszenie i dotarli do jego właściciela. Ustalili, że połączenie wykonano z Gdyni. Po sprawdzeniu, kto i dlaczego dzwonił poszukiwania odwołano.
"Okazało się, że zgłoszenie było po prostu nieodpowiedzialnym żartem trzech nastolatków w wieku 10-14 lat z Trójmiasta" - przekazała PAP post. Paulina Żur z olsztyńskiej policji.
Jak przypomniała, osobie dorosłej za wszczęcie fałszywego alarmu grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Osoby nieletnie odpowiadają przed sądem dla nieletnich, a ich rodzice mogą ponieść koszty wywołanej akcji.
Czynności w celu wyjaśnienia okoliczności zdarzenia prowadzi komenda miejska policji w Olsztynie. (PAP)
autor: Marcin Boguszewski
mbo/ ali/ akub/
Komentarze