Przejdź do treści
Źródło artykułu

Blog Mikołaja Doskocza: Co to jest statek powietrzny?

Już powoli zbliża mi się 10 lat pracy związanej z lotnictwem i prawem lotniczym ale ciągle zdarzają się sytuacje, kiedy mózg staje w poprzek. Nie wiem z czego to wynika – może mój rozumek nie ogarnia rzeczywistości, może za dużo staram się pojąć na prostą logikę? A może po prostu czasem spotykam się z podejściami, które właśnie z logiką mają niewiele wspólnego? Za to uwielbiają doktoryzowanie się w każdym możliwym aspekcie. Sam już nie wiem…

Ostatnio zdarzyły mi się sytuacje, w których różne osoby (sądy i organy) zastanawiały się, co jest statkiem powietrznym. Konkretnie chodziło o spadochrony, szybowce i śmigłowce. Tak. Nie mylą Was oczy. Po „dogłębnej analizie” definicji statku powietrznego zdarzały się poglądy, że te urządzenia jednak nie są statkami powietrznymi. Co najgorsze nie wszyscy byli oderwani od lotnictwa, więc warto się nad tym tematem pochylić żeby bronić się w przyszłości przed podobnymi kwiatkami.

Jest to tylko jeden przykład prostej sprawy, banalnego tematu, który niestety urasta do rangi problemu rozszczepiania atomów. Niepotrzebnie. Niestety (wiem z doświadczenia) bardzo często dzieje się podobnie.

Chcecie przykłady radosnej twórczości? Proszę bardzo:

Przykład nr 1 (śmigłowiec):

W sprawie o przyznanie emerytury pomostowej Sąd Okręgowy w Lublinie {1} stwierdził, że pilot śmigłowca nie może być uznany za pilota statku powietrznego. Według sądu śmigłowiec nie jest
bowiem statkiem powietrznym…

Wiadomo – śmigłowiec jest tak brzydki, że ziemia sama go odpycha :)

Przykład nr 2 (szybowiec):

Ta sama sprawa, tylko w apelacji. Sąd Apelacyjny w Lublinie {2} stwierdził, że śmigłowiec jednak jest statkiem powietrznym. Sąd doszedł do tego wniosku po długiej analizie definicji statku powietrznego, którą daję Wam trochę niżej. Ale żeby było ciekawiej, sąd stwierdził, że zgodnie z definicją szybowiec nie jest statkiem powietrznym, bo jego latanie odbywa się na skutek powietrza odbitego pod podłoża…

Przykład nr 3 (spadochron):


To już bliższe nam podwórko – żeby nie narażać na ośmieszenie nie będę pisał dokładnie kto jest autorem tej myśli. Sprawa dotyczy miejsca, które na lotnisku jest wykorzystywane do lądowania statków powietrznych (strefa dla skoczków). Tutaj sprawa jest jeszcze bardziej absurdalna, ponieważ Pani Mecenas stwierdziła, że spadochron nie jest statkiem powietrznym, ponieważ leci w dół na opór powietrza. A poza tym ląduje skoczek, a nie spadochron, a jak wiadomo skoczek statkiem powietrznym być nie może…

BTW. Już pomijam jak skoczek miały wylądować bez spadochronu, ale jak w takim razie kwalifikować wingsuity?

Idę więc na walkę z wiatrakami i spróbuję opisać, czym ten „statek powietrzny” jest.

Zgodnie z definicją z Prawa lotniczego, „statkiem powietrznym jest urządzenie zdolne do unoszenia się w atmosferze na skutek oddziaływania powietrza innego niż oddziaływanie powietrza odbitego od podłoża”.

Z fizyką niestety zawsze byłem na bakier ale dla mnie ta definicja oznacza, że o ile coś lata nie na zasadzie wodolotu czy plecaka z silnikiem odrzutowym jak w GTA 5, to powinno być statkiem powietrznym. Gdybyśmy przyjęli inną zasadę (np. to co nie ma silnika nie jest), to od razu wyrzucamy z prawa lotniczego wszystkie przepisy dotyczące szybowców, lotni, paralotni, spadochronów. Ustawodawca krajowy i europejski jednak te przepisy trzyma w obowiązywaniu, więc chyba jednak te obiekty są statkami powietrznymi.

Idziemy dalej – rozporządzenie w sprawie klasyfikacji statków powietrznych. Mamy w nim opisane różne kategorie SP, w tym m.in. spadochrony, szybowce czy wiatrakowce. Kolejny akt prawny, jaki powinniśmy wziąć pod uwagę to ustawa Prawo lotnicze w zakresie opłat za wpis do rejestru statków powietrznych – wskazane w przepisach urządenia (w tym spadochrony) wpisuje się do rejestru a za ich rejestrację płaci się, więc ciężko obronić stanowisko, że Prezes ULC wpisuje do rejestru statków powietrznych coś, co statkiem powietrznym nie jest.

Podsumowując – dla uproszczenia życia przy ocenie, czy dane urządzenie jest statkiem powietrznym odradzałbym autorskie rozmyślania (bo efekty mogą być różne) a sięgnięcie do obowiązującego rozporządzenia w sprawie klasyfikacji statków powietrznych właśnie. Sugerowałbym też nieśmiało osobom mającym wpływ na rzeczywistość lotniczą i stosowanie prawa włączenie logicznego myślenia.


[1] Wyrok z dnia 10 listopada 2017 r., VIII U 1072/17
[2] Wyrok z dnia 21 czerwca 2018 r., III AUa 6/18


Mikołaj Doskocz, radca prawny prowadzący Kancelarię Prawa Lotniczego – LATAJ LEGALNIE. Specjalizuje się w prawie lotniczym i obsłudze przedsiębiorców lotniczych. Prowadzi blog o prawie lotniczym www.latajlegalnie.com

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony