Przejdź do treści
Źródło artykułu

Piloci są tylko ludźmi

Trudno nie ulec emocjom podczas akcji ratunkowej. Krew, zmiażdżone ciała - to nie jest codzienny widok.

Rozmowa o trudnej pracy w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym oraz o nowym śmigłowcu EC-135 z kierownikiem wrocławskiej filii LPR, pilotem Jarosławem Domańskim.

Jakie były pana początki w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym? Lotnictwo to pana pasja?

Zaczynałem jako pilot wojskowy. Ale potem odszedłem ze służby. Jednak lotnictwo rzeczywiście pozostało moją pasją i pragnąłem to kontynuować. Nadarzyła się okazja, otrzymałem jeden telefon i już wiedziałem, że rozpocznę pracę w LPR. To była kwestia chwili. Pilot w pogotowiu ratunkowym to trudny, odpowiedzialny zawód. Ale wart poświęcenia. Pomagamy tym, którzy sami sobie nie mogą już pomóc.

Jak długo działa we Wrocławiu Lotnicze Pogotowie Ratunkowe?

Od 10 lat. Wcześniej funkcjonowało pod nazwą Zespół Lotnictwa Sanitarnego i nasze dzisiejsze zadania różnią się od tych wykonywanych przez ZLS. Teraz latamy głównie do wypadków na drogach i transportujemy rannych do szpitala albo ze szpitala do szpitala. Nasi poprzednicy zajmowali się głównie transportem organów, krwi, leków itd. Przewóz ludzi należał do rzadkości, ponieważ nie pozwalały na to możliwości techniczne śmigłowca Mi2.

Czytaj całość wywiadu na stronie mmwroclaw.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony