Nowe wraca-jedyne, co przeszkadza, to klient
Wieści z Portu smucą. Podjęto niedawno decyzję o wstrzymaniu realizacji inajnowocześniejszego w Polsce terminala VIP i tzw.General Aviation, czyli nierejsowego ruchu powietrznego. Powierzchnia ta ma zostać przeznaczona podobno dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, Straży Granicznej, służb meteo oraz administracji lotniska. Czyli – odbieramy klientom, przyznajemy sobie. Najpierw załogi konduktorskie, potem dopiero podróżni – by użyć kolejowego porównania.
Nie ma w Polsce, no może z wyjątkiem Krakowa, nowoczesnego terminala dla załóg i podróżnych nierejsowych samolotów (general aviation, GA). Bydgoszcz miała być pierwszym z prawdziwego zdarzenia. Nasz terminal GA i VIP miały być wizytówką regionu i miasta, bowiem to właśnie tu w pierwszej kolejności u Bardzo Ważnych Osób buduje się pierwsze wrażenie. By nie było tak, jak jest dziś, gdzie piloci falkonów, gulfstreamów czy innych prywatnych samolotów, po dostarczeniu pasażerów, muszą siedzieć w kokpitach swoich maszyn. Nie mogą dziś nawet w spokoju skorzystać z zaplecza sanitarnego czy podstawowej kuchni, nie mówiąc już o przygotowaniu dalszego lotu, pobraniu prognozy meteo itp..
General Aviation to też setki uczących się pilotów, którzy po uzyskaniu licencji będą podróżować po Polsce i Europie. I będą lądować tam, gdzie jest miło np. dla uzupełnienia paliwa. I taki był cel, by Europa, latając na osi wschód-zachód, mając do wyboru kilka lotnisk w Polsce, wybrała Bydgoszcz. Nie chciałem, by PLB było dworcem kolejowym, a lotniskiem zarabiającym. GA jest najbardziej rentowne – tworzy największe przychody w przeliczeniu na jednego pasażera. Na tym naprawdę bardzo dobrze się zarabia. PLB miał być General Aviation Friendly i być z tego znany w Europie. Nie będzie, ale do tego jeszcze wrócę.
Równie ważni, może nawet ważniejsi, są pasażerowie GA – najczęściej VIP. W moich czasach w PLB – Gazprom, NATO, JFTC, kilkanaście lądowań okołorządowych, nie tylko polskich (Czechy, Austria). W lipcu Jose Carreras. Nawet toruńskie firmy kilka razy w tygodniu korzystają z PLB. I znów – to na nich najwięcej się zarabia! Ale i tutaj smutne wieści, bo zrobiono wszystko, aby wstrzymać budowę hangaru i nie dopuścić do lądowań w nocy.
LPR wg własnych deklaracji do końca 2009 roku miało mieć postawioną nową placówkę. Z pieniędzy budżetowych, nie lotniskowych. Dziś dzierżawią tymczasowe pomieszczenia, ponieważ ich miejsce miało być sfinansowane z zupełnie innych źródeł. Na pewno nie kosztem obrotów PLB. Po to negocjowaliśmy z wojskiem tzw. umowę operacyjną, by w wyremontowanych budynkach powojskowych swoje miejsce znaleźli funkcjonariusze Straży Granicznej, Urząd Celny i wszystko inne, co nie musi znajdować się w terminalu. Właśnie po to, by uwolnić powierzchnie dla pasażerów. Te wszystkie inwestycje zostały wstrzymane.
Po pierwsze pasażerowie. Bez nich nie ma portu. A tak – nowy port, nowe władze, nowy właściciel. I w mojej opinii „naprawianie portu” od tylnej strony. Lub – jak zwykłem mawiać – leczenie syfilisu pudrem.
Wielu mi mówi, bym się odkochał. Ale nie mogę. Zwłaszcza, gdy nowe wraca. Gdy decyzje inwestycyjne w pierwszej kolejności związane są z unieważnianiem przetargów, a potem wycofywaniem się z projektów, które miały przynosić pieniądze i pasażerów. Naprawdę porządne pieniądze.
PLB dla GA i VIP będzie IV ligą. Nie wyobrażam sobie przewodnictwa Polski w Unii Europejskiej w przyszłym roku, z tego powodu z pewnością sporo wizyt oficjalnych w Bydgoszczy, a w Bydgoszczy warunki odprawy VIP-ów po prostu mizerne.
Mówi się, że kołem zamachowym rozwoju PLB będzie połączenie kolejowe z centrum Bydgoszczy. Hmmm… mówi się o tym, na czym się zna.
Czytaj całość na blogu Krzysztofa M. Wojtkowiaka.
Komentarze