Lily: dron-kamera dla aktywnych
Pamiętając historię Bill’a Gates’a, czy Steve’a Jobs, wydaje się, że czasy garażowych, rewolucyjnych wynalazków mamy już dawno za sobą i niewiele jest już rzeczy, które mogą nas zaskoczyć…
Nic jednak bardziej mylnego! Garażowi, świetni konstruktorzy nadal istnieją i wygląda też na to, że istnieć nadal będą. W końcu genialne umysły nie zawsze przecież chodzą w parze z zasobnymi portfelami… A przynajmniej jest tak z całą pewnością na początku ich kariery.
Przykładem „na powyższe” jest, ostatnio bijący rekordy popularności, dron-kamera Lily (nazwa, to odpowiednik żeńskiego imienia, jak i nazwa rośliny).
Miastem rodzinnym Lily jest Atherton w Kalifornii. Stworzył ją zespół pięciu młodych ludzi działających pod nazwą Lily Robotics. Jak widać poniżej – w mało laboratoryjnych warunkach.
Lily Robotics: od lewej Antoine Balaresque, Henry Bradlow, Nghia Ho, Robb Englin
- brakuje Rolanda O’Flaherty (fot. Tekla Perry)
Warunki garażowe nie przeszkodziły jednak tej wyjątkowej piątce w stworzeniu czegoś wyróżniającego się, czegoś, za czym świat po prostu oszaleje… (Lily lotem błyskawicy zagościła na setkach technologicznych portali, for dyskusyjnych i w sieciach społecznościowych).
Czym zatem wyróżnia się ów dron-kamera i co w szczególe wzbudziło na świecie tak duże zainteresowanie?
Lily przede wszystkim wygląda „sympatycznie”. Wydawać się może, że to słowo raczej nie dotyczy dronów – a jednak! I to właśnie ów sympatyczny wygląd na pierwszy rzut oka jest istotny i wzbudza dalsze zainteresowanie.
A dalej jest oczywiście jeszcze ciekawiej…
W przeciwieństwie do całej masy już istniejących dronów, Lily jest wyjątkowo prosty w obsłudze, wodoodporny i w bardzo dużym stopniu samodzielny (autonomiczny).
Cały artykuł można przeczytać na stronie: www.info.dron.pl
Komentarze