Przejdź do treści
Ewakuacja paralotniarza z drzewa (fot. Dominik Marchewka)
Źródło artykułu

Trzy wypadki paralotniowe

Jak poinformowała Grupa Wałbrzysko-Kłodzka GOPR ten weekend obfitował w zdarzenia z udziałem paralotni. Trzy wypadki paralotniowe oraz jedna akcja poszukiwawcza – tak wyglądał weekend w Stacji Centralnej w Wałbrzychu.

W sobotę około południa ratownicy zostali wezwani do poważnego wypadku w okolicach Unisławia. Paralotniarz spadł z kilkunastu metrów na ziemię. Z podejrzeniem urazu kręgosłupa oraz urazem obu nóg poszkodowany został przewieziony do śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Popołudniu CPR Wrocław poinformował ratowników o zagubieniu 60 letniej turystki w okolicach Andrzejówki. Po około godzinnym poszukiwaniu turystka została odnaleziona cała i zdrowa.

W niedzielę ratownicy zostali wezwani do kolejnych dwóch wypadków paralotniowych. Pierwszy poszkodowany zawisł na drzewie na startowisku w Nowym Siodle. Poszkodowanemu nic się nie stało tylko wymagał ewakuacji z drzewa. Późnym popołudniem kolejny wypadek miał miejsce na zboczach Miłosza. Pilot paralotni awaryjnie lądował na ziemi w skutek czego doznał urazów dolnych partii ciała. Po zaopatrzeniu został przekazany Państwowemu Pogotowiu Ratunkowemu.

 

(fot. Dominik Marchewka)

Grupa Wałbrzysko-Kłodzka GOPR zachęca, przed udaniem się w góry, do wgrania na telefon Aplikacji Ratunek. Za jej pomocą szybko i sprawnie poszkodowany zawiadomi ratowników o zdarzeniu oraz automatycznie prześle swoją lokalizację do centrali. Dzięki temu, możliwe będzie błyskawiczne rozpoczęcie akcji ratunkowej. Dzięki aplikacji ratownik będzie w stanie odczytać lokalizację poszkodowanego, zobaczyć jego książkę medyczną czy sprawdzić stan baterii telefonu, z którego nastąpiło zgłoszenie. Więcej o Aplikacji Ratunek na stronie www.601100300.pl/aplikacja/


Przed nami cały sezon. Dlatego członek Stowarzyszenia Paralotniowego Sudety apeluje:

"Zapewne zabrzmi to jak moralizowanie, ale warto pamiętać, że paralotniarstwo jako stan nie do końca naturalny dla człowieka, niezmiennie, od lat, należy do grupy sportów, gdzie pomimo całego swojego niekwestionowanego piękna do domu można wrócić dopiero po tygodniu, miesiącu, kwartale... lub wcale. Wszystko to pomimo dobrych prognoz, niezwykle sprawnych akcji ratowniczych lub zapewnień charyzmatycznego dealera o najbezpieczniejszym sprzęcie w kategorii najbardziej wyśrubowanych osiągów.

Podstawowa zasada to "nic na siłę". Używając języka starszych i mądrzejszych - lepiej na ziemi żałować, że nie jest się w powietrzu, niż będąc w powietrzu żałować, że nie jest się na ziemi.

Wysokich, dalekich, a przede wszystkim bezpiecznych lotów!"

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony