Perspektywy Bombardiera na rynku odrzutowców biznesowych
Firma Bombardier przyjęła nową strategię, która mimo rosnącej konkurencji nie zakłada w bliższej perspektywie możliwości zastąpienia produkcji dużego odrzutowca biznesowego Challenger. 21 marca, Guy Hachet, prezes i dyrektor operacyjny Bombardier Aerospace, poinformował inwestorów i analityków, iż do 2015 r. firma nie planuje zwiększać środków przeznaczanych na inwestycje w nowe projekty i zakłady produkcyjne.
W międzyczasie jednak Challenger 605 będzie musiał stawić czoła zupełnie nowej konkurencji, którą będzie następca modelu G350 firmy Gulfstream oraz nowy projekt spółki Dassualt (mający zastąpić biznes jeta 2000LX). Wszystkie trzy modele są jedynymi przedstawicielami wielkokabinowych odrzutowców biznesowych w tym segmencie rynku. „Jeśli Challenger musi konkurować z nowymi modelami samolotów, to jesteśmy gotowi z tym żyć", tłumaczył Hachey.
Hachet podał przykład zbliżonego do Challengera modelu Learjeta 70/75. Bombardier uruchomił jego program potajemnie w 2011 r. z założeniem modernizacji Learjeta 40/45 o mocniejsze silniki Honeywell oraz awionikę Garmina G5000.
Prognoza rynkowa opublikowana w zeszłym miesiącu przez posiadającą siedzibę w Montrealu firmę ZenithJet była zbliżona do strategii Hacheta. Zgodnie z raportem, Bombardier najprawdopodobniej rozważy ponownie możliwość zamontowania nowych silników General Electric NG34 w modelu Chellenger 605. Firma zastanawia się również nadrozwojem nowych samolotów pięć lat po ogłoszeniu kilku innych swoich projektów, w tym wąskokadłubowego odrzutowca pasażerskiego CSeries, odrzutowca biznesowego ultra dalekiego zasięgu Global 7000/8000 i w pełni kompozytowego Learjeta 85. Zarówno CSeries, jak i Learjet 85 wymagają jednak większych inwestycji niż Bombardier się spodziewał.
W ostatnim miesiącu, producent poinformował o kilkumiesięcznym opóźnieniu wejścia do użytku Learjeta 85, co spowodowane jestbrakiem doświadczeniaw produkcji w pełni kompozytowego kadłuba i komplikacjami wynikającymi z potrzebytransportowania materiałów do fabryki znajdującej się w Mesa w Meksyku."Zajęło nam więcej czasu niż się spodziewaliśmy i to było bolesne", tłumaczył Hachet. "Jednak pracujemy nad tym ipostaramy się jak najszybciej to naprawić”, dodał.
Komentarze