Przejdź do treści
Źródło artykułu

FakeHunter: Ukraina traci F-16 i pilota, hipotezy na temat przyczyn się mnożą, a Rosja sugeruje, że to jej sprawka

W czwartek do środków masowego przekazu dotarła informacja, że w poniedziałek 26 sierpnia Ukraina straciła samolot wielozadaniowy F-16 i pilota. Sztab Generalny to potwierdził, choć nie podał przyczyn. Te mają być przedmiotem dochodzenia. Taka sytuacja sprzyja mnożeniu się przypuszczeń, co spowodowało katastrofę.

W rosyjskich serwisach zaczyna wybrzmiewać twierdzenie, że maszyna i pilot padli łupem uderzenia pocisku hipersonicznego „Kindżał”. I to na ziemi.

Informację o zniszczeniu jednego z sześciu F-16, którymi dysponuje Ukraina, podał w czwartek 29 sierpnia „The Wall Street Journal” powołując się na amerykańskiego urzędnika. Ten miał zaznaczyć, że incydent nie był spowodowany ostrzałem wroga i prawdopodobnie stanowił efekt błędu pilota. Doniesienia te potwierdził Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych. W oświadczeniu czytamy, że „utracono łączność z samolotem F-16 podczas zbliżania się do kolejnego celu. Jak się później okazało, samolot rozbił się, a pilot zginął”.

Dziś w nocy pojawił się na Facebooku wpis deputowanej do Rady Najwyższej z partii „Sługa Narodu” i byłej wiceprzewodniczącej Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu Mariany Bezuhli, w którym wskazuje, że maszyna pilota Ołeksija Mesia ps. „Moonfish” została zestrzelona przypadkowo przez ukraiński system Patriot. Wpis wywołał bardzo żywą reakcję byłego rzecznika ukraińskich sił powietrznych Jurija Ignata. Ten, również na Facebooku, napisał: „Może ktoś napisze przeciwko deputowanej oświadczenie do Państwowego Biura Śledczego? Jak długo będzie trwała ta kpina z kraju i armii? Służba Bezpieczeństwa Ukrainy – tu na pewno jest dla ciebie praca!”.

Niepotwierdzoną wersję z zestrzeleniem maszyny przez ukraiński system obrony przeciwlotniczej natychmiast podchwyciła rosyjska propaganda wykorzystując ją w charakterze dowodu na iluzoryczne szkolenie ukraińskich pilotów F-16, zawodność dostarczonych broniącemu się krajowi Falconów oraz kulejący w warunkach wojny w Ukrainie NATO-wski system komunikacji na polu walki.

Utrata F-16 i pilota bez udziału Rosji, choć dla Moskwy bardzo cenna, pozostawia w kremlowskich propagandystach uczucie niedosytu. Wszak zaledwie miesiąc temu sekretarz prasowy Putina Dmitrij Pieskow zapowiadał, że „F-16 będą zestrzeliwane i niszczone, nie będą więc mogły znacząco wpłynąć na rozwój dynamiki wydarzeń na froncie”. Firma Fores z Uralu ufundowała natomiast nagrodę w wysokości 15 mln rubli (ponad 650 tys. zł) za zniszczenie pierwszego F-16 z tryzubem na stateczniku. Nic straconego. Dziś w rosyjskich serwisach zaczęły się przebijać doniesienia, że jednak zniszczenie jednego z sześciu ukraińskich Falconów i śmierć jednego z sześciu pilotów zdolnych do operowania taką maszyną to sprawka Rosji. Informacje te nie są poparte żadnymi dowodami, opierają się na źródłach, które nie sposób uznać za wiarygodne i stoją w sprzeczności z tym, co w tej sprawie wiadomo.

Powołując się na „jeden z zaufanych kanałów” serwis Izwiestia podaje, że gdy po trzygodzinnej, polegającej na odpieraniu rosyjskiego nalotu misji F-16 wylądował na lotnisku Starokonstantinow w obwodzie chmielnickim, został trafiony pociskiem hipersonicznym.

Z kolei „Argumenty i fakty” cytują rzekomego specjalistę wojskowego Aleksandra Iwanowskiego, który wyklucza możliwość zniszczenia ukraińskiego samolotu przez system Patriot. Jego zdaniem wersja zakładająca, że katastrofa była skutkiem ostrzału własnego jest dla Ukrainy najwygodniejsza. Ekspert, nie mając żadnych danych, kreśli swój własny scenariusz: „Obrona powietrzna po prostu przegapiła rosyjski atak, który zniszczył F-16 na ziemi. Pilot mógł zginąć w kokpicie podczas próby startu. Ale Ukraińcy milczą na ten temat, w przeciwnym razie powstaje pytanie, ile warta jest ich wychwalana obrona powietrzna”.

Twierdzenie Iwanowskiego, z którego wynika, że F-16 nawet nie zdążył wystartować, ma za zadanie zaprzeczyć informacjom o tym, że przed katastrofą Ołeksij Meś zestrzelił pociski manewrujące i jeden statek bezzałogowy. I właśnie brak rakiet oraz prawdopodobny zamiar zestrzelenia kolejnych rosyjskich obiektów na bardzo niskim pułapie za pomocą działka mógł przyczynić się do katastrofy – to jedna z wersji przyjmowanych przez zachodnich analityków. Ci jednak nie przesądzają sprawy i czekając na ustalenia śledztwa, w które mają zostać włączone Stany Zjednoczone. (PAP)

gru/ mhr/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony