Przejdź do treści
Źródło artykułu

Bydgoskie lotnisko z podciętymi skrzydłami

Bydgoskie lotnisko stoi w miejscu. - Być może marszałek stara się o nowe połączenia, ale na razie bezskutecznie - irytuje się opozycja.

Najwięcej emocji wzbudziły rozmowy z Ryanairem w sprawie otwarcia kolejnych połączeń, które zakończyły się fiaskiem. - Haniebne jest poświęcanie przyszłości PLB, Bydgoszczy i całego regionu dla celów przedwyborczego sukcesu politycznego - mówi wczoraj Krzysztof Wojtkowiak, prezes PLB. - Marszałek odcina się od konsumowania władzy, a właśnie na przykładzie lotniska najwyraźniej widać, że ważniejsze jest dla niego uruchomienie nowych połączeń jesienią. Tuż przed wyborami. Wstyd i manipulacja.

Według prezesa, marszałek działa też na szkodę spółki. - Nie zgadza się na współpracę z Jet Air w obecnej formie, twierdząc, że jest ona droga, zła i niekorzystna dla regionu. Jednocześnie nakazuje finansowanie Jet Air ze środków PLB. Takie stanowisko to działanie na szkodę spółki. Nakazuje realizację niekorzystnych porozumień cudzymi rękoma. Rozważam zawiadomienie prokuratury.

Według polityków, spór wcale nie musi skończyć się odwołaniem prezesa PLB. Jeśli prokuratura postawiłaby zarzuty marszałkowi, to znalazłby się on w opałach. Jednak żaden z polityków nie wyobraża sobie jego odwołania przed wyborami.

- To nie jest konflikt prezesa z marszałkiem - mówi radny SLD, Jan Szopiński. - Zarząd portu upomina się wyłącznie o realizację obietnic marszałka. To nie są żadne bezprzykładne ataki. Nie wyobrażam sobie jednak odwołania marszałka.

Czytaj całość artykułu na stronie Expressu Bydgoskiego.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony