Trudny czas dla absolwentów lotniczych ośrodków szkoleniowych
Pandemia koronawirusa zmieniła rynek szkoleń lotniczych ponieważ przewoźnicy nie potrzebują już tysięcy pilotów. Tak jest w EasyJet, Delta Air Lines i Lufthansie, a analitycy prognozują, że zapotrzebowanie będzie mniejsze przez lata.
Przykładem tego jest historia Marka (34), który porzucił swoją prace w Londynie i i rozpoczął szkolenie w ośrodku powiązanym z Easyjet. Właśnie zbliżał się do końca 18-miesięcznego programu szkoleniowego, na który wyłożył 136 tys. dolarów, ale teraz stoi w obliczu niepewności co do zasadności tych wydatków. Nie jest pewne czy easyJet będzie nadal potrzebował nowych pilotów, czy też Mark będzie zmuszony szukać innego przewoźnika albo wrócić do poprzedniego zawodu. Rzeczniczka EasyJet potwierdza, że linia lotnicza zamroziła rekrutacje z powodu pandemii.
„Kontynuujemy przegląd naszej oferty pilotów kadetów, którzy dołączą do EasyJet w nadchodzących miesiącach, a gdy tylko sytuacja się zmieni, planujemy nadać im priorytetowe role” - powiedziała. Kryzys oznacza gwałtowny zwrot w porównaniu z ostatnimi latami, kiedy niektóre linie lotnicze płaciły premie od 25 do 30 tys. dolarów, aby przyciągnąć pilotów, powiedział Andre Allard, prezes AeroPersonnel, agencji rekrutacyjnej sektora lotniczego z Montrealu. „Kiedyś biegaliśmy za kandydatami” - powiedział. „Teraz oni biegną za nami”, dodał.
Dwa lata temu niektóre regionalne linie lotnicze, takie jak Emirates czy Qantas, uziemiły część swojich flot z powodu braku pilotów. Teraz ten ostatni dodatkowo odłożył na półkę plany otwarcia drugiego ośrodka szkolenia lotniczego. Główne amerykańskie linie lotnicze wstrzymały zatrudnienie pilotów, a niedawny boom w branży szkoleniowej może przerodzić się w krach dla szkół lotniczych, które mocno inwestowały, aby pomieścić więcej uczniów.
Ponowne rekrutacje pilotów w USA mogą się zacząć ponownie za dwa trzy lata, co sprawia, że dla pilotów kończących szkolenie wcześniej nastał trudny okres.
Komentarze