Producent Szybowców Peszke S.C.: „My budujemy własną teorię…"
O rozwoju projektu nowoczesnego szybowca z napędem, jego niestandardowych cechach, testach, klimacie do prowadzenia w Polsce firmy lotniczej, a także przepisach lotniczych, z Dyrektorem Technicznym i właścicielem firmy Peszke, Grzegorzem Peszke, a także Dyrektorem Zarządzającym i współwłaścicielem, Jerzym Peszke, rozmawia Marcin Ziółek.
Grzegorz Peszke: (ur. 1951 r.), absolwent liceum ogólnokształcącego w Krosnie, student Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach - Wydział Techniki, student Politechniki Rzeszowskiej - Lotnictwo. Współwłaściciel firmy PESZKE S.C., dyrektor techniczny. Członek klastra Podkarpackie Porozumienie Kooperacyjne.
Jerzy Peszke: (ur. 1980 r.), absolwent technikum mechanicznego w Krośnie oraz Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie na kierunku Ekonomia - Biznes Międzynarodowy. Współwłaściciel firmy PESZKE S.C., dyrektor zarządzający. Członek klastra Podkarpackie Porozumienie Kooperacyjne.
Marcin Ziółek: W ostatnim czasie firma Peszke S.C dynamicznie się rozwija i zyskuje coraz większą szansę na podbój zagranicznych rynków. Proszę przybliżcie jej początki oraz najważniejsze wydarzenia na przestrzeni lat…
Jerzy Peszke: Peszke S.C. to typowy przykład "family business". Najpierw była "kapciora" zwana modelarnią, potem przydomowy garaż itd., aż do stanu obecnego, kiedy to firma korzysta z nowoczesnego zaplecza lokalowego i infrastrukturalnego oraz ma dostęp do najnowszych światowych technologii i urządzeń w branży. Spółka wykształciła się z firmy matki - Aero-Sail, którą w 1989 r. założył mój ojciec i wspólnik Grzegorz Peszke, konstruktor i wielokrotny rekordzista świata modeli latających kategorii F3B i z napędem elektrycznym. Ojciec rozwijał swoje pasje i zarażał nimi swoje dzieciaki, tak między innymi ja znalazłem się w firmie. Miał i ma niezliczona ilość pomysłów oraz posiada wyjątkowo szeroką wiedzę techniczną, jak i zmysł konstruktorski. Początkowo zajmowaliśmy się produkcją kompozytowych anten satelitarnych oraz dostarczaliśmy dla wojska wyspecjalizowane imitatory celów latających.
Pierwszy prototypowy egzemplarz GP 10
W roku 2000 firma Aero-Sail zostaje przekształcona w firmę PESZKE Aero Technologies, z nazwiskiem jej założyciela w nazwie. Od tej pory jej działalność skupia się wokół lotnictwa, a do oferty wprowadzone zostają śmigła do napędu motoparalotni, motolotni, wiatrakowców i samolotów klasy UL.
W 2007 r. firma po raz kolejny została przekształcona, tym razem w spółkę cywilną o nazwie PESZKE S.C., co miało pomóc zaistnieć marce na arenie międzynarodowej. Od tamtego momentu jesteśmy z ojcem równoprawnymi wspólnikami i podzieliliśmy obowiązki klarownie zgodnie z własnymi predyspozycjami - on projektuje i konstruuje, ja zajmuję się całą resztą, lecz wszystkie kluczowe decyzje podejmujemy wspólnie.
MZ: Jaki jest obecnie główny profil działalności spółki?
JP: Jest to szeroko pojęte projektowanie, wdrażanie, produkowanie i sprzedaż lekkiego sprzętu lotniczego. Naszym tematem numer jeden są śmigła zastosowania lotniczego, motoparalotniowego oraz rolniczego. Posiadamy dobrze rozwiniętą sieć dealerską na całym świecie, za pośrednictwem której prowadzimy sprzedaż naszych produktów. Pracujemy nad projektami szybowców. Nasze najnowsze dziecko szybowiec z napędem elektrycznym zadebiutuje na rynku w pierwszej wersji już w przyszłym roku. Mamy na swoim koncie projekty i wdrożenie ultralekkich samolotów. Ostatnio interesujemy się również gałęziami bardziej przemysłowymi, mówię tutaj o turbinach wentylacyjnych czy elektrowniach wiatrowych. Do swoich działań dopisujemy również dodatkowo wspieranie rozwoju powiązań kooperacyjnych o znaczeniu ponadregionalnym z przedsiębiorstwami o podobnym charakterze działalności w Polsce i zagranicą.
Model pozytywowy kadłuba
MZ: Na przestrzeni lat zdobyliście szerokie doświadczenie w lotniczej produkcji. Które najważniejsze projekty zostały do tej pory wdrożone?
JP: Został wdrożony projekt GP ONE – GP SEVEN we współpracy z czeskimi firmami lotniczymi – Jihlavan Airplines s.r.o. oraz Skyleader a.s. Jego głównym założeniem było wprowadzenie do produkcji, certyfikację i uruchomienie sprzedaży dwóch modeli samolotów spełniających wymagania europejskiej klasy UL i amerykańskiej LSA. Projekt rozpoczął się w 2009 r., a został ukończony trzy lata później. W jego ramach spółka wystąpiła w roli projektanta-konstruktora samolotów i wdrożeniowca. Kompleksowo wykonała prace związane z dokumentacją techniczną samolotów, wykonała pierwsze prototypy oraz przygotowała zaplecze produkcyjne dla nowych samolotów w tym oformowanie i oprzyrządowanie, jak również wyszkoliła wykonawców płatowców. Strona czeska wystąpiła w roli inwestora, zapewniła przeprowadzenie procesu certyfikacyjnego samolotów oraz przygotowała projekt od strony marketingowej i sprzedażowej. Na potrzeby projektu zawiązana została spółka SPROUT s.r.o. z siedzibą w Czechach, skupiająca wszystkie uczestniczące w projekcie strony.
W 2011 r. oferta PESZKE S.C. została wybrana na drodze konkursu spośród szeregu innych na wykonanie i dostawę kompletu form prototypu motoszybowca z napędem pneumatycznym w ramach projektu „Ekologiczne, pneumatyczne systemy napędowe w lotnictwie ultralekkim”. Projekt realizowany jest w ramach działania wspieranie rozwoju powiązań kooperacyjnych o znaczeniu ponadregionalnym, osi priorytetowej: Dyfuzja innowacji Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, 2007 – 2013.
Otwierany panel serwisowy
Ubiegły rok to kolejny nasz sukces w odniesieniu do tego projektu - wykonaliśmy cztery prototypy wysoce innowacyjnego motoszybowca z napędem pneumatycznym. Prototypy posłużą do celów badawczych oraz prób naziemnych i w locie. W motoszybowcu zastosowano szereg niespotykanych dotąd rozwiązań aerodynamicznych i technologicznych, będących próbką możliwości konstruktorskich firmy.
MZ: Obecnie trwają zaawansowane prace nad rozwojem trzech wersji szybowca – czy przewidujecie zapotrzebowanie rynku na tego typu konstrukcje, które ekonomicznie uzasadnia ich produkcję?
Grzegorz Peszke: Szybowiec chcemy przedstawić w trzech wersjach, aby móc możliwie szeroko obsłużyć potencjalny rynek. Przedtem musiałem się dowiedzieć co się dzieje w poszczególnych kategoriach, bo bez tego nie wiadomo z jakim trzeba wyjść produktem. Jedną z wersji będzie wersja wyczynowa, którą chcemy wystawić w 2015 r. w szybowcowych mistrzostwach Świata w klasie 13,5 m. Opracowujemy projekt przy współpracy z Instytutem Lotnictwa w Warszawie, w ramach którego do marca przyszłego roku będą dmuchane w tunelu aerodynamicznym wszystkie nasze profile oraz będą przeprowadzane badania strukturalne. Dopiero jak otrzymam od nich feedback to będę wiedział jakie do tego szybowca zrobić skrzydło. Geometria to pół biedy, bo ją znamy, ale nic nie wiemy o profilach, standaryzacjach. Naszą konstrukcją chcielibyśmy nawiązać do tego co się robi na świecie.
Formy negatywowe kałuba
My budujemy własną teorię i tak jest najlepiej, bo dzięki temu wszystko kontrolujemy. Tak jak wspomniałem z tej koncepcji chcemy zrobić trzy wersje. Obecnie powstaje model pośredni z napędem elektrycznym, którego chcemy na wiosnę wystawić na targach lotniczych we Friedrichshafen. Następnie mamy zaplanowany rozwój najprostszej i najtańszej wersji bez napędu oraz wspomnianej wcześniej wersji wyczynowej przygotowanej dla Sebastiana Kawy, którego chcemy namówić na starty na naszym sprzęcie. Nie wszystko jeszcze wiemy o samej kategorii do której ma być on dedykowany. Nie jest jeszcze pewne jakie zostaną wprowadzone przepisy. Minęło zaledwie pół roku od momentu kiedy zaczęliśmy się tym interesować, a zmieniły się w nich już trzy rzeczy.
EASA wprowadza nową kategorię, szybowców 13,5 m, nieobalastowanych. Na początku były dwie – 13,5 m i bez ruchomego balastu, którego można się pozbyć w trakcie lotu. Na ziemi można balastować ile się chce, ale niektórzy już zapowiadają, żeby nie można było na ziemi balastować ile się chce, tylko latać z ustaloną masą i koniec.
Pierwszy prototypowy egzemplarz GP 10, widok z boku
MZ: W jakiej klasie będzie certyfikowany szybowiec, którego prototyp obecnie jest już gotowy?
GP: Chcemy wyprodukować szybowiec, który zajmie niezagospodarowaną na dzień dzisiejszy niszę. Oznaczenie robocze pierwszego egzemplarza, który został oblatany w Czechach we wrześniu w wersji bez napędu, to GP 10. Ze względów proceduralnych i zważywszy na ograniczenia czasowe zdecydowaliśmy się właśnie na Czechy. W Polsce szybowiec o tych parametrach nie mieści się w żadnej kategorii. Są jakieś nowe przepisy, ale zupełnie nie do spełnienia. Konstrukcja została oblatana jako ultralekki szybowiec, ale nie możemy jej sprzedawać mówiąc klientom, żeby rejestrowali ją w Czechach.
Następne egzemplarze bez napędu zgłosimy do polskiego nadzoru jako specjalne bo nie ma innej opcji, ale jak będą trudności to możemy go zgłosić w Czechach lub na Słowacji. Wersję z napędem chcemy zgłosić jako UL, czyli ultralekki jednoosobowy samolot o cechach szybowca. Jest nadzieja, że to przez polski nadzór przejdzie i zostaje tylko jeden uznaniowy przepis, bo w pionie odbioru silnika są testy 100h na ziemi, gdzie należy wykonać 20 min próbę na pełnym gazie. Istotne jest, że silnik elektryczny nigdy nie będzie pracował tyle na pełnej mocy, co najwyżej 3 minuty.
Model pozytywowy kadłuba, widok z tyłu
MZ: Ważna jest także kwestia uprawnień, które trzeba będzie posiadać aby latać taką konstrukcją. Rozumiem, że dopóki pilot nie schowa śmigła wymagana będzie licencja ultralajtowa, a potem?
GP: Ultralajtową, jednak żeby latać szybowcem, który będzie prostszy, to trzeba będzie mieć licencję szybowcową. W Polsce obowiązują przepisy ultralajtowe i tam nie ma nic napisanego, że śmigło czy napęd nie może być chowane, składane. Także na motoszybowcu będzie można latać z ultralajtowymi uprawnieniami, natomiast wersją bez napędu już nie. Ale jak się ma licencję PPL(A) to można latać czym się chce.
GP 10 w całej okazałości przed budynkiem firmy
Koniec części pierwszej.
W części drugiej czytaj m.in. o niestandardowym projekcie kokpitu, a także spadochronowym systemie ratunkowym, czyli nowinkach technicznych odróżniających ten szybowiec od innych dostępnych na rynku oraz jego cenie. Zapraszamy do lektury.
Komentarze