Drastyczna podwyżka przyniesie spadek wpływów do budżetu państwa
Z Wiesławem Filoskiem, prezesem Lotniczej Amatorskiej Federacji Rzeczpospolitej Polskiej, na temat bieżących działań i planów rozmawia Marcin Ziółek.
Marcin Ziółek: Jakie jest stanowisko LAF RP w sprawie nowych opłat lotniczych zaproponowanych przez Urząd Lotnictwa Cywilnego?
Wiesław Filosek: W związku z proponowanym przez rząd nowym cennikiem opłat lotniczych LAF RP pragnie wyrazić głębokie zaniepokojenie i oprotestować propozycję rządową, w wyniku której przeciętne opłaty za czynności nadzoru ULC i inne czynności administracyjne wzrosną dziesięciokrotnie, a nawet i więcej. Deklarowana przez rząd dzięsięcio-procentowa podwyżka zmieniła się w 1000%. Pojawiły się też nowe, liczne opłaty nie uzasadnione merytorycznie, ani finansowo.
Protestujemy, mimo że nowe restrykcyjne opłaty w zasadzie już nie dotyczą lotnictwa, które reprezentujemy, bowiem z lotnictwem amatorskim stało się to, co zapewne stanie się z innymi, cięższymi rodzajami lotnictwa, a mianowicie emigracja pod obce znaki. Samolotów ultralekkich na znakach polskich lata mniej niż 50 sztuk, na znakach czeskich ok. 500, a razem pod obcymi znakami lata polskich samolotów ok. 700 sztuk. A więc piloci tych samolotów i tak już zasilają budżety innych państw, a drastyczna podwyżka przyniesie tylko efekt odwrotny od zamierzonego, zamiast wzrostu- spadek wpływów do budżetu państwa. Nasza organizacja powstała po to, by reprezentując lotnictwo ultralekkie wypracować takie mechanizmy by, po pierwsze: polskie lotnictwo amatorskie rozwijało się zgodnie z europejskim trendem, a po drugie by spowodować powrót polskich samolotów z „obcej emigracji”. Krótkowzroczne decyzje rządu całkowicie te zamiary niwelują.
MZ: Czy LAF wciąż kontynuuje działania przy opracowywaniu Aneksu Prawo Lotnicze?
WF: Złożyliśmy na ręce przewodniczącego Podkomisji dwie alternatywne propozycje. Jedna, to zmiana w zapisie art. 22, w którym zamiast Prezes ULC, to minister właściwy ds. Transportu przekazuje nadzór nad lotnictwem amatorskim. Jest to drobna ingerencja w Prawo Lotnicze, ale powoduje radykalną zmianę w skutkach. ULC pozbywa się nadzoru równolegle z odpowiedzialnością, podmiot zaś biorący nadzór nie staje się podwładnym ULC, nie tworzy się hierarchii pionowych. Drugim rozwiązaniem proponowanym przez LAF RP, to wspomniany przez Pana Aneks, czyli Załącznik do Prawa Lotniczego. Jest to wzorowana na czeskich rozwiązaniach prawnych, w pełni dopracowana propozycja czekająca tylko na akceptację. Zawiera formułę lotnictwa amatorskiego, propozycję podniesienia masy startowej do 600 kg, definiuje sposób przekazania nadzoru i warunki jakie musi spełniać podmiot, który o przejęcie tego nadzoru będzie się ubiegać. W naszym załączniku odnosimy się do Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady 216/2008, zał. II, w którym lotnictwo amatorskie wyjęte spod nadzoru EASA jest zdefiniowane. EASA stawia jednak warunki, by niecertyfikowane amatorskie lotnictwo, w sposób jednoznaczny odróżniało się od lotnictwa GA. Wszelka więc implementacja nomenklatury z lotnictwa cięższego jest zabroniona. Nie może więc być licencji, tylko świadectwa kwalifikacji, nie może być statków powietrznych, tylko aparaty, urządzenia latające, itd.
MZ: Czyli rozumiem, że głównym kryterium podziału będzie masa 600 kg?
WF: EASA zastrzega sobie nadzór nad samolotami LSA o masie 600 kg i wyższej, w związku z tym wszystko co waży mniej niż 600 kg może być pod nadzorem społecznym. Nasi południowi sąsiedzi wprowadzili ustawowo rozgraniczenie na tym poziomie, opierając się na wspomnianym wcześniej Rozporządzeniu UE zał II punkt C. Przestałaby wtedy u nas obowiązywać nazwa ultralajt, tylko lekkie aparaty latające i wreszcie skończylibyśmy z fikcją naciągania przepisów do rzeczywistości, w której samolot nazywany ultralekkim przekraczał dopuszczalną masę startową nieraz o 100 kg. Również wagowy zasięg naszych świadectw kwalifikacji obejmowałby wagę do 600 kg, a nie do 495 kg, jak to jest teraz. Taka zmiana definicji miałaby też skutki w stawkach ubezpieczeń OC, bowiem przestałaby obowiązywać kwota gwarancyjna 750000 SDR, obejmująca „statki powietrzne”.
MZ: Czy środowisko lotnicze mikrolotowe jest już skonsolidowaną, silną grupą, która może i potrafi walczyć o swoje prawa?
WF: Oczywiście, że konsolidacja jest to proces i nie ogranicza się tylko do środowiska mikrolotów. Oprócz mikrolotów istnieją przecież inne rodzaje lotnictwa, również amatorskiego. Trzeba mieć też na względzie istnienie szarej strefy, która jest wynikiem złego prawa i zbyt restrykcyjnych praktyk nadzoru. Jak duże to jest zjawisko, nikt nie wie, ale na pewno nie jest marginalne. Tylko przyjaznymi przepisami i praktykami można spowodować powrót do legalnego latania. Żadne przymusy i restrykcje nie przyniosą pożądanego skutku, a już na pewno podnoszenie stawek opłat lotniczych. Jesteśmy organizacją o zasięgu ogólnokrajowym. Nasi członkowie z różnych regionów kraju spotkali się ze wszystkimi posłami - członkami Podkomisji ds. Nowelizacji Prawa Lotniczego. Zaznajomili ich z problemami naszego małego lotnictwa i uzyskali obietnicę poparcia. Nasi przedstawiciele uczestniczą też jako konsultanci społeczni w pracach przy nowelizacji Prawa Lotniczego. Mamy już realny wpływ na poprawę złej sytuacji lotnictwa amatorskiego.
MZ: Jakie są najbliższe plany LAF RP?
WF: W najbliższym czasie jedziemy do Czech, na zaproszenie wiceprezydenta LAA CR J. Fridricha w celu uzgodnienia zakresu współpracy. Będziemy się też ubiegać o pomoc we wdrażaniu w Polsce modelu zbliżonego do czeskiego. Jesteśmy też zaproszeni do ULC na kurs – seminarium dla personelu prowadzącego czynności nadzoru nad lotnictwem ultralekkim.
MZ: Dziękuję za rozmowę
WF: Dziękuję
Komentarze