Szybowiec Discus wodował podczas lotów w Norwegii
1 maja, podczas jednego z lotów szkolnych na szybowcu Discus z napędem (znaki rejestracyjne LN-GPS), pilot tej konstrukcji wodował na jeziorze Heddalsvannet niedaleko Notodden w Norwegii. Szybownik (49) tłumaczył, że stracił ciąg silnika, ale szczęśliwie nie odniósł obrażeń. Na miejscu zdarzenia szybko pojawiła się zarówno prywatna łódź, jak i służby ratownicze.
- To była dramatyczna wiadomość, jaką otrzymaliśmy o awaryjnym wodowaniu na Heddalsvannet. Po 7-8 minutach wypłynęliśmy łodzią i podjęliśmy pilota, który bezpiecznie oczekiwał na skrzydle, powiedział dyżurny operacyjny straży pożarnej Notodden, Hallgeir Jamtveit.
- Zaraz po starcie szybowiec zaczął się wznosić, ale trochę gorzej niż zwykle. Potem na wysokości ok 50 m doszło do problemów z silnikiem. Byłem dosyć nisko i stosuję zasadę, że nie zawracam na lotnisko, jeśli lecę na wysokości mniejszej niż 100 m nad ziemią. Szybko zdałem sobie sprawę, że muszę wodować. Gdybym wybrał inne rozwiązanie, na pewno by się nie udało, mówił pilot.
Po zetknięciu z wodą, kokpit zanurzył się, ale pilot nie spanikował. Otworzył małe okienko w osłonie kabiny, żeby woda wpłynęła do środka. Następnie otworzył owiewkę i usiadł na skrzydle, gdzie czekał na przybycie służb ratunkowych. – Wszystko poszło dobrze, a szybowiec utrzymał się na powierzchni, mówił dodając, że po raz pierwszy doświadczył konieczności awaryjnego wodowania.
Pilot ma ponad 11-letnie doświadczenie i spędził w powietrzu od 600 do 650 godzin nie mając na koncie żadnego incydentu czy wypadku. Lotnik jest członkiem Klubu Szybowcowego Sandefjord. – Statek powietrzny wygląda dobrze i nie ma żadnych uszkodzeń konstrukcyjnych. Został rozmontowany i prawdopodobnie będzie przez tydzień musiał schnąć.
Komentarze