Przejdź do treści
Krzysztof Wojtkowiak
Źródło artykułu

Wspaniale jest się cieszyć z własnych sukcesów

Okazuje się, że wcale nie jest źle. Wręcz przeciwnie, jest dobrze. Dobrze, ale nie beznadziejnie. Mam na myśli Bydgoszcz, ma się rozumieć. Jest wspaniale, a tym, kto najbardziej dba o nasze miasto, w tym o lotnisko, jest – co również jest „oczywistą oczywistością” – Piotr Marszałek Całbecki.

Mija tydzień od oczekiwanej jak Święta Bożego Narodzenia sesji bydgoskiej rady miasta. Jej główną atrakcją był występ marszałka kujawsko-pomorskiego na temat wsparcia, jakie z Urzędu Marszałkowskiego otrzymują inwestycje i projekty realizowane w Bydgoszczy.

Może dobrze, że mnie na niej nie było, bo mógłbym nie wytrzymać i pan marszałek mógłby zobaczyć to, co rok temu zobaczył Maciej Grześkowiak na konferencji z przedstawicielami Ryanair.

Niemniej poczytałem to, co dziennikarze napisali, przegryzłem się przez stosy liczb, którymi marszałek i jego gwardia zasypała obecnych w sali sesyjnej. I doszedłem do wniosku jak we wstępie.

Bydgoszcz powinna się cieszyć, że Całbecki jest marszałkiem. Samo lotnisko to 100000000 dotacji. Czyli każdy bydgoszczanin dostał z wojewódzkiego portfela 250 PLN tylko z tego powodu. Pytanie, czy tylko marszałek nie widzi, że są to pieniądze, które przyznał i dziś wydaje on sam i należąca dziś prawie wyłącznie do niego spółka – Port Lotniczy Bydgoszcz S.A. Bo potrzeba absolutnej ciemnoty, by nie widzieć, że nawijając makaron na uszy radnym Bydgoszczy, mówił właśnie o takiej w istocie dotacji.

Ciekawe, czy marszałek wie, po co przyznał te pieniądze lotnisku?
(...)

Czytaj całość wpisu na blogu Krzysztofa Wojtkowiaka.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony