Przejdź do treści
Źródło artykułu

Niechciana sierota

Biedne jest to nasze niechciane dziecko…
Jak rosło, rozwijało się, było potrzebne w celach wizerunkowych, politycznych, w kampaniach, w różnorakich rozgrywkach to z każdej strony – bydgoskiej, toruńskiej, lewej, prawej słychać było jak wszyscy powtarzają, jakie jest ważne dla Regionu, Miasta. Słychać było tylko słowa wsparcia lub – co ważniejsze – głośne deklaracje współpracy i pomocy.

Ale w pewnym momencie dziecko przerosło możliwości opiekunów, którzy przestali je rozumieć, pomagać i zaczęto się od dziecka odwracać, aż zostało samo. I nie myślę tu wcale o byłym prezydencie Bydgoszczy, który stracił kontrolę nad Portem wprowadzając coraz to „kreatywniejszych” ludzi, który wzbraniał się od płacenia za połączenia (jakie są tego efekty widać doskonale dzisiaj), aż wreszcie zamiast – jeśli nie z własnej woli, to ze względu na chęć wygrania wyborów – zadbać o Port i jego rozwój, pozwolił go sprzedać marszałkowi.

Nie myślę też o pewnym smutnym panu z Torunia, który początkowo nie chciał płacić za połączenia zasłaniając się chyba nawet dla niego niezrozumiałymi względami, który hamował rozpoczęcie najważniejszych dla Spółki inwestycji przez ponad rok. Wszystko się nagle zmieniło gdy przejął pakiet większościowy akcji, wprowadził swoich ludzi do Spółki i ma nieograniczony wpływ na to co się dzieje w Spółce (ale o tym będzie miejsce w innym wpisie :-)).

Nie myślę też o kolejarzu, który z prowadzeniem lotniska ma tyle wspólnego co ja z PKP.

Po wyborach miałem ogromną nadzieję, że nasza sierota odzyska choć jednego z opiekunów, który się nim zajmie, bo ma pomysł, będzie dbał i będzie mu zależeć. Ale bardzo się zawiodłem….
Jak jest dziś?

Czytaj całość artykułu na Blogu Krzysztofa M. Wojtkowiaka

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony