Rodziny ofiar chcą upamiętnić katastrofę sprzed 40 lat
Ocaleni i rodziny zmarłych w katastrofie Lockheeda L-1011-1 Tristar linii Eastern Air Lines (nr rejsu 401), który 29 grudnia 1972 r. rozbił się na bagnach Everglades na północny zachód od Miami, starają się zebrać 15 tys. dolarów na grawerowany blok granitu mający upamiętnić 101 ofiar wypadku.
Samolot wystartował z lotniska w Nowym Jorku ze 176 osobami na pokładzie i kierował się do Miami. Przygotowując samolot do lądowania, piloci zauważyli, że nie zapaliła się kontrolka zablokowania przednich kół. Podejrzewając przepaloną żarówkę, załoga próbowała ją wymienić, jednak podczas tych czynności kapitan nieświadomie dezaktywował autopilota i maszyna powoli obniżała lot, aż uderzyła w ziemie rozpadając się na kilka części. Zwolennicy upamiętnienia wydarzenia mają nadzieję zlokalizować pomnik na terenie w Glenn H. Curtiss Mansion and Gardens w pobliżu międzynarodowego lotniska w Miami.
Niektórzy z 40 ocalałych i ich rodzin zebrali się przy pomniku innej katastrofy lotu 592 linii ValuJet, który rozbił się 24 lata wcześniej i około czterech kilometrów od miejsca wypadku samolotu Eastern Air Lines. Osoby, które przeżyły katastrofę lotu 401 spędziły wiele godzin na bagnach zagrożone atakami węży i aligatorów, zanim zostały odnalezione przez ekipy ratowników. Odrzutowiec był wyprodukowany zaledwie 4 miesiące wcześniej i po katastrofie zostały sprawdzone jego stery, silniki, urządzenia oraz układy elektryczne i hydrauliczne. Okazało się, że niektóre elementy były w na tyle dobrym stanie, że zostały zwrócone przewoźnikowi do ponownego użycia.
Więcej informacji o tym wypadku znajduje się tutaj
Komentarze